piątek, 13 sierpnia 2010

opowiadanko!!! zajebiste polecam

Drogi pamiętniku!!!

Nazywam się Nikola Wellington i mam 15 lat( w sierpniu prawię 16):)Mieszkam w moim rodzinnym miasteczku Southport.

Mam wiele kumpeli, ale moją naj przyjaciółką jest Rikki Weith. Znam ją od urodzenia i jest dla mnie jak siostra.

- Nikola kolacja!!!!!!

- Już schodzę!!!!

Muszę kończyć narazie.

- Nikola musimy ci o czymś powiedzieć- Powiedział tata nakładając sobie na talerz parówkę

- No to mów

- Nie wiemy jak ci to powiedzieć, bo to jakby jest.....-Przerwałam jej

- zła wiadomość??

- Dla ciebie tak

- No dobra, zniosę wszystko:)- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.

- Tata dostał awans

- O to świetnie

- To nie wszystko......i musi wyjechać do Stanford

- O nie....A na ile tam jedziesz?

- Nie wiadomo...Ale jest jeszcze coś- rzekł tata poważnym tonem głosu

- No?!?.....

- My też tam jedziemy- powiedziała mama, po tym, co usłyszałam serce zaczęło mi walić szybciej, nie mogłam dopuścić do siebie tej myśli

- Co??Nie!!! To nie możliwe....Błagam was nie!!!Ja mam tu wszystko, przyjaciół....Szkołę!!!!!!

- Wiem żabko, tam też jest szkoła, już tam dzwoniliśmy. I jesteś już zapisana.

- Ale...

- Nie buntuj się, bo to i tak nic ci nie da...

- Za moimi plecami wszystko zaplanowaliście i dopiero teraz mi o tym mówicie?!?!- Krzyczałam jak opętana, wszystko się we mnie gotowało.

- Jutro wyjeżdżamy, więc lepiej się spakuj- rzekła mama

Nic jej nie odpowiedziałam tylko wybiegłam z domu z płaczem.

- Rikki?- Spytałam dzwoniąc do niej na komórkę.

- No...o Mój Boże ty płaczesz?

- spotkajmy się na plaży w naszym miejscu za 10 min Ok?

- Ok zaraz będę- rozłączyła się.

Po 10 min., gdy dołączyła do mnie Rikki opowiedziałam jej o wyprowadzce

- Co?? Ale ty nie możesz...

- Ja wiem...Ale nic nie poradzę!- Powiedziałam płacząc

- Wiesz, co, nie będę ci mówić żebyś się sprzeciwiła itp. musisz tam pojechać

- Co??

- To przecież dla twojego taty ważne, prawda? a sama mówiłaś, że ostatnio wam się nie przelewało

- No w sumie tak

- Będziemy do siebie codziennie pisać i w ogóle....Może poznasz kogoś w nowej szkole

- Masz rację a ja nich nawrzeszczałam. Dziękuje ci- powiedziałam, po czym ją przytuliłam

- Będzie mi ciebie brakować

- mnie ciebie też- odpowiedziałam. Czas było się zbierać. Pożegnałam się z Rikki i ruszyłam w stronę domu.

W DOMU

- Mamo, tato przepraszam was

- Choć tu skarbie- powiedziała mama po czym mnie przytuliła

- skoro to dla ciebie szansa tato, to nie możemy jej zmarnować

- Masz rację, Ok a teraz leć na górę się spakuj, bo wyjeżdżamy o 5 rano.

- Ok- powiedziałam i poszłam do siebie. Spakowałam się, a zajęło mi to prawię godz. i po ciężkim dniu odpłynęłam do krainy snów.
Pobudkę miałam o 4:30....Po porannej toalecie ubrałam się w krótkie dżinsowe spodenki i żółty top. Po zjedzeniu śniadania, ruszyliśmy w drogę.

- A ile będziemy jechać?- Spytałam zaspana

- Oj długo powiedzmy, że mniej więcej o 17 będziemy na miejscu.

- Aha, to ja idę jeszcze spać- powiedziałam i poszłam się zdrzemnąć. Gdy otworzyłam oczy, nikogo nie było w samochodzie a my byliśmy na jakiejś stacji czy coś.

Popatrzyłam na tel. była jakaś 2

- Kochanie już wstałaś?- Spytała mama wchodząc do auta.

- Tak...Mogę iść jeszcze skorzystać??

- Pewnie, idź- odpowiedziała mama, po czym poszłam do toalety. Po załatwieniu swoich potrzeb ruszyliśmy w dalszą drogę.

Przejeżdżaliśmy prze jakieś miasteczka zupełnie mi nieznane. Jeszcze kilka razy stawaliśmy na jakiejś stacji żeby zjeść itp.

- Ile jeszcze?- Spytałam

- Już!!- Krzyknął tata. Zobaczyłam 2 piętrowy dom koloru jasnego żółtego. Obok domu stała huśtawka przypominająca hamak. Był piękny.

Weszłam do środka i nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Ściany były koloru brązowego, schody "wiodące do nieba", wszystko wyglądało tak pięknie.

- Jest idealny- powiedziała mama wtulając się w tatę.

- Idę zobaczyć jak wygląda góra!! - Krzyknęłam i pędem ruszyłam po schodach.

Gdy otworzyłam drzwi od razu wiedziałam, że to mój pokój. Ściany były koloru błękitnego jak niebo. Łóżko obtoczone poduszkami, obok szafa i biurko.
Miałam nawet własną łazienkę, gdzie w poprzednim domu nawet mi się o tym nie śniło.
Natychmiast zadzwoniłam do Rikki i podzieliłam się z nią wrażeniami na temat domu.
- Nikola zejdź na chwilę na dół!!- Krzyknęła mama.
- Ok., już schodzę... Sory, ale muszę kończyć narazie!!- Powiedziałam rozłączając się.
- O co chodzi?- Spytałam, gdy tylko weszłam do kuchni.
- Tutaj masz plan jak dojść do twojej szkoły, może byś się przeszła i zobaczyła jak ona wygląda?- Spytał tata.
- O pewnie, dzięki, to na razie- powiedziałam porywając skrawek kartki, po czym wyszłam z domu.
Szłam przez jakieś uliczki, szkoła mieściła się przy ulicy Stanford 44.
Po 15 min. Dotarłam na miejsce. Była ona ogromna! Weszłam do środka, bo była otwarta.
- W czym mogę służyć?- Spytała sprzątaczka szkoły.
- Ja jestem tu nowa i jutro będę chodzić do tej szkoły, czy mogłabym się rozejrzeć?
- Oj przykro mi, ale to nie możliwe. Właśnie zamykam szkołę a poza tym są przepisy.
- Ok rozumiem, dziękuję i do widzenia- odpowiedziałam i wyszłam ze szkoły.
Łaziłam tu i tam, byłam na plaży, w jakiejś knajpce. Nawet fajnie tu jest, ale szkoda, że nie ma tu ze mną Rikki. Siedziałam na plaży, gdy spostrzegłam grupkę ludzi siedzących na piasku. Chciałam do nich podejść i jakoś zagadać, ale jakoś stchórzyłam. Wiecie, taki paraliż:P
Wróciłam do domu koło 20:00.
- I jak?- Spytała mama, gdy siedliśmy do kolacji.
- Dobrze, szkoła jest olbrzymia a okolice ogólnie są spoko.
- To dobrze, że ci się podoba
- Taak.....Jestem zmęczona a jeszcze się nie rozpakowałam, idę do siebie, dobranoc- powiedziałam do rodziców i poszłam do swojego pokoju. Po rozpakowaniu się padnięta położyłam się do łóżka. Bałam się pierwszego dnia w nowej szkole, oby było to jakieś fajne miejsce i fajni ludzie. Na filmach pierwsze dni w szkole wyglądają okropnie, oby tu było zupełnie inaczej.
Wstałam o 6 rano, poszłam do łazienki wziaść prysznic, umyć zęby i zrobić sobie lekki makijaż. Ubrałam się w dżinsowe rybaczki i niebieski top + buty nike’i.

Wzięłam pustą torbę, gdyż książki dostanę u dyrektora.

Po zjedzeniu śniadania poszłam do szkoły. Po drodze wstąpiłam do sklepu by kupić sobie jakieś miętowe gumy, gdyż byłam strasznie zestresowana. Dotarłam.

Gdy przekroczyłam próg szkoły, wszyscy uczniowie zaczęli się na mnie gapić. Czułam się jak bym była lwem zamkniętym w klatce a inni się tylko patrzą i patrzą.

Była 7:50 a ja dalej nie umiałam znaleźć pokoju dyrektora. W końcu zobaczyłam drzwi z tabliczką:

Gabinet Dyrektora.

Weszłam do środka.

- Dzień dobry- powiedziałam wchodząc do środka.

- Dzień dobry, mogę w czymś pomóc?- Spytał wysoki mężczyzna patrząc na mnie.

- Ja jestem nową uczennicą Nikola Wellington.

- A tak proszę usiąść panno Wellington- Powiedział brunet wskazując mi miejsce.

- Przyszłaś po książki i plan zajęć prawda?

- Dokładnie

Proszę, oto twoje ksiązki i plan, a teraz cię przepraszam, ale muszę wykonać ważny telefon.

- Dobrze dziękuję

- A, panno Wellington!

- Tak?

- Powodzenia:)

- Dzięki- Powiedziałam i wyszłam. Nagle rozległ się dzwonek i ludzie zaczęli wchodzić do klas. Tak się akurat składało, że miałam Matmę naprzeciwko pokoju dyrektora, więc nie musiałam długo szukać.

- Słuchajcie, oto nowa uczennica: Nikola Wellington- Powiedziała nauczycielka.

- Spróbuj nas dogonić z materiałem.

- Dobrze, a gdzie mam usiąść?

- Hm...Koło Vanessy jest wolne

- To ja!- Krzyknęła jakaś dziewczyna z ostatniej ławki.

Podeszłam do blondynki i usiadłam obok.

- Cześć, jestem Nikola, ale mów mi Nikki

- A ja Vanessa.

Po kilku lekcjach była pora na obiad. Stołówka była ogromna.

- WOW, ale duże to tu macie

- Heh, idzie się przyzwyczaić- rzekła Vanessa zaprowadzając mnie do lady.

- A skąd jesteś?

- Z Southport, to takie małe miasteczko.

- Nie słyszałam.

- Co podać?- Spytała kucharka

- Poprosimy frytki i colę- odpowiedziała za nas Vanessa.

- Tutaj jadalne jest tylko to:)

- Aha, spoko.

Dosiadłyśmy się do stolika, gdzie siedziało kilka dziewczyn i chłopców.

- To jest Nate, Zein,Chris, Stacy, Emma i Cleo a to jest Nikki- zapoznała nas ze sobą..

Nagle przez drzwi weszła grupka kolesi z jakimiś laskami.

Dziewczyny wyglądały jak takie Plastiki, ale wśród tych gości kogoś zobaczyłam...

- O Mój Boże to Justin Bieber!!!- Krzyknęłam na głos.

Wszyscy wlepili we mnie oczy wraz z Justinem a po chwili cała stołówka zaczęła się śmiać.

- Chodźmy stąd, szybko- Krzyknęła Van i starałyśmy się przedostać przez tłum na stulatków.

Gdy przechodziłam koło Justina, ten podłożył mi nogę i się przewróciłam.

- Co robisz matole!!- Krzyknęła, Vanessa.

- Sory, ale to nie moja wina, że nie umie chodzić- parsknął śmiechem Justin. Czułam się okropnie. Poszłyśmy do toalety.

- Co ja mu takiego zrobiłam!!

- Nic, Justin to palant i tyle.

- Ale co się stało z tym słodkim Austinem co pisali o nim w gazecie??

- Zniknął... Rzeczywiście kiedyś był inny, ale jak poznał się, z Davidem i Maksem strasznie się zmienił. Nie ma nawet czasu dla swojego najlepszego kumpla Chrisa. Znaczy oni się pokłócili.

- O co?

- Właśnie o tą zmianę.

- Aha....ja nie pójdę teraz na lekcje.

- Ok., powiem babce, że zle się czujesz i chcesz iść do domu.

- Dzięki- Powiedziałam. Wyszłam ze szkoły w czasie lekcji, tak żeby nikt mnie nie widział. Niestety to się nie udało.

- Hej! Ty nowa!!- Krzyknął jakiś chłopak stoją za mną.

Gdy się obróciłam zobaczyłam Justina.

- Czego chcesz??- Odpowiedziałam ze wstrętem. Byłam na niego okropnie zła.

- Czemu jesteś taka zimna?

- Jakbyś nie wiedział!!!! Ośmieszyłeś mnie przed całą szkołą! Co się z tobą stało? Byłeś moim idolem, a teraz?!?- Powiedziałam o wiele słów za dużo. On popatrzył na mnie, spuściłam wzrok i odeszłam. Szłam ze łzami w oczach. Gdy weszłam do domu od razu rzuciłam się na swoje łóżko.

- Mogę wejść?- Spytała mama

- nie chce mi się gadać!!!- Krzyknęłam

- Słonko, co się stało?! Powiedz mi.

- Nie wrócę do tej pieprzonej szkoły!!!

- Ale dlaczego?!?!Co się stało?!?!- Powtórzyła pytanie.

- Zostałam ośmieszona przed całą szkołą!! To się stało!!!

- Kochanie, pierwsze dni zawsze są ciężkie.

- A co ty o tym możesz wiedzieć??

- Wiem dużo, bo sama byłam kiedyś nowa i też mnie tak zgnojono.

- Serio?

- Tak, a teraz cię przepraszam, ale zaraz obiad nam się spali- Powiedziała mama i wyszła z pokoju.

Przesiedziałam cały dzień w pokoju, jedynie schodziłam na obiad i kolację.

- Nikki, masz gościa- Powiedziała mama wpuszczając do pokoju blondwłosą dziewczynę.

- Vanessa? A co ty tu robisz? I skąd wiesz gdzie mieszkam?

- Przyszłam ci dać przepisać lekcje, a miałam twój adres od dyrektora, wiesz on jest moim wujkiem, więc mam luz:)

- Serio? Heh....

- I jak się czujesz?

- Okropnie, nie wrócę już tam!!

- Przestań, będziesz się przejmować tymi bufonami?

- No jakby tak- Odpowiedziałam.

Gadałyśmy tak chyba do 20:00. W końcu Van mnie przekonała i postanowiłam, że pójdę do szkoły.

Po przepisaniu zeszytów Vanessa opuściła dom a ja poszłam spać.
Znowu ta głupia szkoła!!Stałam przed nią i zastanawiałam się czy wejść czy też nie.
Na szczęście tylko piątek a potem weekend mam dla siebie.
- Idziesz??- Spytała Van dołączając do mnie.
- Tak, nie, nie wiem
- No chodź- Pociągła mnie za sobą.
- Co pierwsze masz?
- Yyy chemię
- Ja też, to idziemy- Powiedziała Van. Weszłyśmy do klasy. W ławce siedział nie kto inny jak Justin.
Usiadłam w ławce za nim.
- Dobrze, zaraz was dobiorę w pary i będziecie musieli stworzyć substancję, która pod wpływem ciepłej wody będzie tworzyć fioletowy dym- Powiedział prof. Sanbruh.
- Ok, Bella i Edward, Cleo i Nate, Vanessa i Zein, Chris i Stacy, Nikola i Justin...
To są pierwsze pary. Hm...zostały same dziewczyny...to wy dobierzcie się jak chcecie.
- Świetnie, tylko tego mi brakowało- Pomyślałam.
Wszyscy rozmawiali, tylko nasza dwójka siedziała chicho.
- Wsypałaś mnie- Powiedział nagle brunet wlewając wodę do probówki.
- Co?? Ja nic nie zrobiłam
- Jaasne
- O co ci chodzi?
- Ktoś wygadał dyrektorowi o wczorajszym wydarzeniu.
- Dobrze ci tak
- Muszę cię przeprosic.....i pomagać w kuchni.
- No więc słucham- Powiedziałam wlepiając w niego oczy. Popatrzył na mnie....te jego piękne oczy....Lekko się otrząsnęłam.
- Sory
- Czemu to zrobiłeś??
- Ale co?
- Zrobiłeś mi siarę przy wszystkich!
- Sory, ale to ty pierwsza krzyknęłaś" O mój Boże to Justin Bieber- Powiedział jak baba. Lekko się uśmiechnęłam, ale potem od razu spoważniałam.
- Ok....fakt....ale dlaczego podłożyłeś mi nogę??
-
- No....ja...- Najwyraźniej go zatkało.- Ja nie wiem- Odparł.
- Aha to się fajnie masz
- Czyli, mogę uznać, że przeprosiny przyjęte??- Wyglądał jakby mu na tym zależało.
- Zastanowię się
- Świetnie- Powiedział Justin, aż tu nagle z naszych probówek wyszedł ogromny czarny dym, który śmierdział jak stara skarpeta.
- Wszyscy opuścić salę! Natychmiast- krzyknął profesor. Cała klasa zaczęła się śmiać, nawet ja:)
- Bawi was to??- Spytał Sanbruh wlepiając się we mnie i Justina
- Nie- odpowiedziałam
- Pewnie że tak- Krzyknął Justin uradowany.
- W takim razie po szkole na 2 godz. zostaniecie w szkolnej KOZIE!!!!!!- krzyknął profesor.
Po lekcjach musiałam siedzieć w kozie. Okropieństwo!. Po odrobieniu kary wyszłam ze szkoły. Nagle podbiegł do mnie Justin.
- Hej, poczekaj, tak oficjalnie to e poznaliśmy a więc jestem Justin
- A ja Nikola, ale mów mi Nikki.
- Spoko, mogę cię odprowadzić?- Zaproponował
- Jeśli chcesz.....wiesz...w szkole jesteś inny...znaczy kumplach jesteś....inny.
- Wiem, przy nich nie jestem sobą
- To po co się z nimi zadajesz?- Spytałam
- Może kiedyś ci powiem- Syknął Justin. Rozmawialiśmy przez całą drogę aż doszliśmy pod mój dom.
- Wow...ale chata
- Ty masz pewnie lepszą:)
- Może- Parsknął Justin z bananem na twarzy.
- Dzięki za odprowadzenie...to do poniedziałku- Powiedziałam i weszłam do domu. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Cześć- Powiedział Justin stojąc w drzwiach.
- Yyy...zapomniałeś czegoś??
- Właściwie to tak, co byś powiedziała na spacer z mua?(mła)?- Spytał
- Nie mogę
- Czemu?
- Obiecałam pomóc mamie, przepraszam
On zamilkł, ale potem się odezwał.
- Ok...to do zobaczenia
- Cześc- Powiedziałam i zamknęłam drzwi.
Albo on coś knuł, albo........nie no na bank coś knuł, tyle że zmienił się jakoś....na plus- zdecydowanie.
- Kochanie, to pomożesz mi przy ogródku?- Spytał mama.
- Pewnie, że ci pomogę, a co dokładniej mam robić?- Spytałam, gdy stałyśmy przy ogródku.
- Tylko porozsiewaj nasiona a potem to się zobaczy- Oznajmiła mama po czym zabrałyśmy się do pracy. Skończyłyśmy koło 19:00. Byłam strasznie zmęczona.
-Cześc wam- krzyknął tata, który właśnie wrócił z pracy.
- I jak tam?- spytała mama nakładając na talerze jajecznicę.
- Świetnie, pisemka idą jak świeże bułeczki.
- To fajnie- Odpowiedziałam. Nagle z mojej kieszeni wydobył się dźwięk telefonu.
- Przepraszam na chwilę- Wstałam i poszłam do salonu.
- No hej Rikki, co tam?
- A tutaj nuda jak cholera, w szkole o ciebie pytają i w ogóle a jak u ciebie?
- Teraz trochę lepiej, pierwszy dzień w szkole to była katastrofa
- Biedactwo ty moje- Powiedziała Rikki śmiejąc się. Jeszcze chwilę pogadałyśmy a potem wróciłam na kolację.
- Nikki, co to był za chłopak co cię pod dom odprowadził? Spytała mama.
- Może mi nie uwierzycie, ale to był Justin Bieber, ten sławny piosenkarz, który wisiał u mnie na ścianie(chodzi o plakat):P
- Serio??No to świetnie...właśnie kogoś on mi przypominał, ale nie mogłam sobie przypomnieć....a czy ty i on....
- Mamo!!
- Tylko pytam
- Ok, dziękuje za kolację, idę do siebie, dobranoc- Powiedziałam i poszłam do pokoju.
***** ****** *****
Do północy siedziałam na laptopie. Przeglądałam różne stronki, słuchałam muzyki itp. Gdy wyłączyłam laptopa położyłam się w ubraniu na łóżku i myślałam o co chodziło Justinowi. Nagle usłyszałam stuk, znowu i znowu, jakby ktoś walił kamieniem w moje okno. Otworzyłam je i usłyszałam Justina.
- Nikki!!
- Cicho, bo obudzisz rodziców, co ty tu robisz?
- Nie mogłaś wyjść o 6 więc może teraz się skusisz??- Krzyknął Justin
- Przecież jest północ!?!
- Ale na dworze ciepło
- Przestań, wracaj do domu!!
- Nie, zejdź na dół! Jeśli nie zejdziesz zacznę krzyczeć głośniej.
- Ok, ok czekaj zaraz będę- Powiedziałam i zamknęłam okno.
- " Ja chyba zwariowałam"- pomyślałam.
Starałam się po cichu wyjść z domu. Udało się:). Otworzyłam drzwi i wyszłam na dwór.
- Czyś ty oszalał??
- Yyy, myślę że jestem całkiem zdrowy- Odpowiedział z bananem na twarzy:)
- Chodźmy stąd, nie chce by moi rodzice mnie widzieli.
- Ok, znam jedno fajne miejsce- Zaoponował Justin i weszliśmy w głąb uliczek. Wyszliśmy na plażę...Z daleka zauważyłam palące się ognisko a obkoło tego były kory drzew.
- Ale tu pięknie- Powiedziałam, gdy doszliśmy na miejsce. Usiedliśmy na na korach drzew.
- Czy ty wszystkie, dopiero co poznane dziewczyny porywasz o północy??- Spytałam śmiejąc się.
- Nie, jesteś pierwsza:)
- Normalnie czuję się wyjątkowa:P
- Nie zaprzeczam- Oznajmił Justin:P
- Już się tak nie podlizuj- Powiedziałam uradowana.
- Powiedz, masz dziewczynę??
- Zawahał się...widziałam jak jego oczy świdrują w górę i w dół.
- Nie a ty??- Oznajmił po chwili.
- Żartujesz?? gwiazda na scenie, gwiazda w szkole i nie ma dziewczyny?
- Bywa...a ty?
- Ja też nie mam, ale chłopaka- odpowiedziałam śmiejąc się.
Trochę było mi zimno, zaczęłam pocierać rękami o ramiona. Justin to zauważył po czym zdjął swoją bluzę i założył na mnie.
- Dzięki
- Spoko- Odpowiedział Uśmiechnięty.
Nagle usłyszeliśmy trzask patyka.
- Co to było??- Spytałam odruchowo chwytając go za rękę.
- Sory- puściłam ją.
- Gliny!!!!!wiejemy!!!- krzyknął Justin, ale nim się obejrzałam policjanci stali na przeciw nam...
- A co wy tu robicie dzieciaki?- spytał jeden z mundurowych świecąc nam latarką pod twarzach.
- Yyy...lunatykujemy?- Zażartował Justin:)
- Bardzo zabawne, hej zaraz, ty jesteś Justin Bieber
- Zgadza się
- Ale nie myśl sobie że przez to masz ulgę...idziemy- Powiedział gliniarz i zaprowadził nas do samochodu. Musieliśmy podać im swoje adresy, żeby odwieźli nas pod dom
- Mówiłam, że to jest zły pomysł- powiedziałam w drodze do domu.
- Ale było fajnie nie?
- Masz rację- odpowiedziałam.
Pierwsze odwieźli Justina pod dom. On wysiadając wsunął mi do ręki karteczkę.
Zostałam sama w zamkniętym wozie, więc miałam okazję sprawdzić co to jest.
W środku był jego numer telefonu.
- No to co gotowa do drogi?- Spytał jeden z policjantów.
- Moglibyście nie mówić o tym moim rodzicom...wściekną się i nie będę mogła się spotykać z.....- Zamilkłam.
- Zależy ci na nim co?
- Może trochę...-Oświadczyłam, choć wcale mi na nim nie zależało...musiałam skłamać.
- Lary no weź
- Nie nie możemy, tamtego wypościliśmy a co jeśli szef się dowie.
Usłyszałam ciche szepty policjantów. Po chwili jeden z nich się odezwał.
- Idz, nie podkablujemy cię, to było ostrzeżenie...
- Dziękuje
- Ale, jeśli jeszcze raz cie zobaczę...
- Tak, wiem dziękuję i dobranoc- przerywając mu wyszłam z auta i po cichu weszłam do domu a potem do pokoju. Ubrana w pidżamę weszłam do łóżka. Zastanawiałam czy napisać do niego czy też nie. Cały czas o nim myślałam, okazało się że nie ściemniałam policjantowi. Postanowiłam że do niego napiszę.
SMS
- " Cześc to ja Nikki dostałeś szlaban?" i wyślij...po paru nastu sek. odpisał.
-" Hej, nie policjanci się ulitowali i nic nie powiedzieli a jak u ciebie?"
- "Mi zrobili to samo:)"
- "To fajnie, słuchaj przepraszam cię za tą wpadkę"
- " Spoko przynajmniej było zabawnie:)"
- "tak....słuchaj, pamiętasz jak wtedy przy szkole, powiedziałaś że byłem twoim idolem...to byłaś moją fanką prawda?"
- "Tak, ale teraz już nie jestem, za to co mi zrobiłeś w stołówce:P"
- " Przecież przeprosiłem"
- "Przeprosiny nie wystarczą:P"
- " Ok,w takim razie jutro o 15 po ciebie przyjadę. Dobranoc:*:*"
I na tym skończyła się nasza rozmowa. Nie wiedziałam co on takiego planuje. Coraz bardziej go lubiłam, a nawet więcej.... W mgnieniu oka odpłynęłam do krainy snów.
Wstałam, koło godz. 10:00. Po wzięciu prysznica ubrałam na siebie spodenki w moro i ciemną zieloną bluzkę z szarymi napisami.

- Cześć wszystkim, co za cudny poranek czyż nie?- Spytałam rodziców, gdy zeszłam na dół, po czym zasiadłam na sofie.

- Widzę, że ktoś tu wstał prawą nogą:) Czy to ma jakiś związek z tym Justinem...?

- Może...- Odpowiedziałam tacie z bananem na twarzy.

- To miło, że spędzasz z nim dużo czasu, jesteś wtedy taka radosna i szczęśliwa.

- mamo, daj spokój:) Aha, dzisiaj wychodzę o 15:00.

- Z kim?- Spytał podejrzliwie tata przełączając kanały w TV.

- Yyy, z Justinem

- Ok., ok. ja nic nie mówię....

- Mamo! Jesteśmy tylko przyjaciółmi...Nic więcej...- Moi rodzice są czasami tacy niedojrzali.

Dochodziła 15:00. Wyszłam przed dom i usiadłam na hamaku.

- Czekasz na kogoś?- Powiedział znienacka Justin siadając koło mnie na hamaku.

- Właściwie to tak, więc Sory- Powiedziałam zawadiacko uśmiechając się

- Ha ha ha...To co gotowa?- Spytał wstając.

- Pewnie, a gdzie mnie zabierasz??

- Niespodzianka....Aha, to dla ciebie- Powiedział wręczając mi jedną białą róże.

- Ojej...Dzięki...A z jakiej to okazji?

- Bez okazji....:)- Uśmiechnął się po czym weszliśmy do jego Czarnego Range Rovera( nie wiem czy tak to się pisze) i ruszyliśmy w drogę.

Po 10 min. Byliśmy na miejscu. Gdy wysiadłam z samochodu zobaczyłam drogą restaurację: Mount blank

- Chyba do niej nie idziemy?

- Ależ tak

- Ale to jest najdroższa restauracja w mieście.

- No to co, nie marudź tylko właź. Uległam mu, kiedy weszłam do środka zaparło mi dech w piersiach. Było cudownie. Kelner wyznaczył nam miejsce.

- Tu jest pięknie- powiedziałam siadając do stolika.

Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o różnych rzeczach, było zabawnie, ponieważ kilka ludzi a właściwie prawie wszyscy cały czas się na nas gapili...Zjedliśmy spaghetti po czym zadałam pytanie.

- Czemu mnie zaprosiłeś- spytałam.

- No wiesz....Muszę dbać o swych fanów:)

- A tak na serio??- Spytałam.

- Chciałem cię jeszcze raz przeprosić za ten incydent...Wybaczysz mi?

- Już ci wybaczyłam, ale teraz ja ci muszę jakoś podziękować, bo to gdzie mnie zabrałeś jest...Nawet nie da się tego opisać.

- Hm...Podziękujesz mi później, nawet wiem jak- Uśmiechnął się zawadiacko.

- Już się boję..- Odpowiedziałam śmiejąc się:)

Siedzieliśmy w restauracji jakieś 2 godz. Jeszcze rozmawiając.

- Nie chce ci psuć humoru, ale wiesz że tu są paparatzzi?- Spytał po chwili.

- Co??

- Jest ich czterech...Widzę ich:)

- Świetnie, ciekawe jaki będzie nagłówek brukowców.

- To co zmywamy się?- Szepnął Justin wstając.

- Ok.

Justin zapłacił za obiad i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Gdy wychodziliśmy Justin chwycił mnie za rękę i nie puszczał.

- Co ty robisz?

- Niech się cieszą no...- Odpowiedział po czym weszliśmy do auta. Gdy jechaliśmy samochodem zadzwonił mi telefon.

- Halo?

- Nikki, masz natychmiast wrócić do domu!

- Ale co się stało?

- Pogadamy jak wrócisz- Oznajmił tata i się rozłączył.

- O co chodzi?- Spytał Justin.

- Nie wiem, tata kazał mi wrócić do domu...A jak wie o policji!?!

- Spokojnie, może chodzi o coś innego, zawiozę cię- Powiedział brunet skręcając w stronę mego domu.

- To tutaj

- Dzięki i jeszcze raz cię przepraszam, że tak wyszło- Powiedziałam i wysiadłam z samochodu.

- hej, hej a moje podziękowanie?- Krzyknął Justin wysiadając z auta.

- Nie dzisiaj

- Poczekaj- powiedział Justin po czym podbiegł i chwycił mnie za rękę, zatrzymując mnie.

- To musi poczekać

- Proszę!!- Poprosił błagalnym tonem. Nie mogłam mu odmówić.

- Ok, co mam zrobić??

- Czekaj, sam to zrobię, tylko się nie ruszaj i zamknij oczy

- Po co??

- Zaufaj mi- Powiedział Justin. Zamknęłam oczy. Nie wiedziałam o co mu chodziło. Nagle poczułam jego ręce na moich biodrach. Otworzyłam oczy. Justin stał za mną, chwycił moje biodra i przyciągnął do siebie. Staliśmy tak wtuleni w siebie. Nawet nie protestowałam, w końcu podziękowanie musi być:)

- I tak się powinno dziękować- Szepnął mi do ucha po czym uwolnił mnie z objęć. Popatrzyłam na niego, On uśmiechnął się promiennie, ja odwdzięczyłam się tym samym po czym weszłam do środka.



********* ******** ************

- Nareszcie jesteś, ileż można na ciebie czekać- Spytał tata kazując mi usiąść na kanapie.

- Przepraszam, coś się stało??

- Może ty mi powiesz! Gdzie byłaś wczoraj w nocy?!?- Krzyknął tata.

- W łóżku, a gdzież by indziej

- Mów prawdę...Nasza sąsiadka widziała cię wczoraj na zewnątrz po północy!!

- Andrews...Spokojnie- Uspakajała mama tatę.

Już po mnie....Nie mogłam powiedzieć prawdy, bo by mi dali szlaban i nie mogłabym się widywać z Justinem.

- Ok., ok. byłam poza domem

- Z kim?

- Sama

- Na pewno- Naciskał tata

- Tak...Wyszłam bo....- Noi się zacięłam.

- Bo co??

- Bo...Usłyszałam jakiś hałas na dole i chciałam to sprawdzić- Skłamałam...Musiałam coś zbajerować, a tylko to mi przyszło do głowy.

- I co to było??

- To był.......Pies- Oznajmiłam.

- A właściwie to suczka

- I co z nią zrobiłaś?- Spytała mama zaciekawiona.

- No.... Jest.....U Justina w piwnicy

- Aha...Ale czemu do diaska nas nie obudziłaś??

- No bo nie chciałam, ale przecież nic mi się nie stało nie?- Spytałam pytaniem retorycznym.

- No tak.....A wiesz co....Chcieliśmy to już od dawna zrobić....Ale nie mieliśmy okazji....Jak duży jest ten pies?- Spytał tata.

- Yyy...No to jest Border Collie....Taak- Odpowiedziałam.

- Justina mama wie o tym??

- Nie... I nie mówcie jej o tym

- Spokojnie....Przynieś go do nas...- Oznajmił tata

- Że co??- Krzyknęłam

- kochanie, zawsze chciałaś mieć psa....A taka okazja się nie powtórzy...

- Ale, nie...On jest brudny i zabrudzi nam mieszkanie

- Nie szkodzi...Wykąpie się go...No leć po niego a my pojedziemy do sklepu po rzeczy dla niego- Odpowiedzieli rodzice i uradowani wyszli z domu.

Świetnie...I co ja teraz zrobię....Skąd wezmę psa??I to Border Collie....Musiałam zadzwonić do Justina.

- Hej...Słuchaj, mam pewien problem...- Powiedziałam gdy tylko odebrał.

- Otwórz drzwi- Powiedział a gdy to zrobiłam zobaczyłam Justina. Wpuściłam go do środka po czym przeszliśmy do salonu.

- A co ty tu robisz?

- Chciałem wiedzieć o co chodziło z twoim tatą

- No więc...Dowiedzieli się, że byłam o północy poza domem

- O kurde.... I co teraz...

- No właśnie nic....Wymyśliłam że poszłam na dół bo usłyszałam psa....i zaniosłam go do ciebie...a teraz moi rodzice chcą go przygarnąć...Super nie??

- Yyy.....Ok.....A jaki to pies??- Spytał lekko zszokowany.

- Właściwie to suczka....Border Collie- Powiedziałam ze smutną miną.

- Wow.....Nie martw się.....A dlaczego oni właściwie go chcą?

- bo wiedzą że ja zawsze marzyłam o psie....i akurat o tej rasie psa! Mówią że taka szansa nie trafia się 2 razy i mam iść do ciebie po niego...

Nagle zawibrował mi telefon.

- Przepraszam na chwilę- Powiedział i poszłam do kuchni. To była mama.

- Kochanie...Jakie mu kupić legowisko?...Niebieskie??- Spytała mama uradowana.

- Nie......- I koniec rozmowy. Bateria mi siadła. Świetnie, już gorzej być nie może....

Poszłam do salonu...Justina tam nie było...Zniknął. Szukałam go wszędzie, ale go nie było...

No tak, najlepiej się zmyć i zostawić mnie z tym samą.

Byłam na niego zła....Ale teraz miałam inny problem na głowie. Jak powiedzieć o tym moim rodzicom?

Siedziałam w salonie i czekałam do ich powrotu. Poprosiłam żeby usiedli na sofie. Widziałam te wszystkie rzeczy dla psa....

- A gdzie nasz nowy domownik?- Spytała mama podekscytowana.

- Widzisz......On jest.......

- Tutaj- krzyknął ktoś wchodząc do domu.

- Musiałem ją trochę wykapać bo była brudna...- Oznajmił Justin

- O matko jaka śliczna!- Krzyknęła mama i od razu rzuciła się w jej stronę.

Była cudowna, sierść miała biało brązową, a zresztą sami zobaczcie.




Cuuudo prawda??P

Rodzice zachwycali się psem, a ja podeszłam do Justina.

- Skąd ją masz??

- Z pewnej hodowli:) Super jest nie? Ma jakieś 1.5 roku.

- Dziękuje ci- Powiedziałam dając mu Kissa w policzek.

- Wow...Dzięki, to lepsze niż tamto podziękowanie:)- Zaśmiał się.

- To tak po przyjacielsku.....Dziękuje jeszcze raz.

- Spoko...Aha, tutaj masz książeczkę zdrowia psa- Oznajmił Justin wręczając mi książeczkę.

- no to jak ja nazwiemy?- Spytał tata pieszcząc suczkę.

- Hm....Nie wiem, wy coś wymyślcie.....- Odpowiedziałam.

- A może Bella??- Zaproponował Justin.

- doskonale....A więc będzie Bella- Oznajmiła mama, po czym wszyscy się z nią zgodzili.

- Ok., to ja już sobie, pójdę, nie będę przeszkadzać, to pa!- Powiedział Justin i wyszedł.

Ja zasiadłam z rodzicami w pokoju i bawiłam się z Bellą. Była cudowna, radosna i śliczna.

Jej legowisko leżało u mnie w pokoju. Wyszłam z nią na dwór, aby się pobawić z nową towarzyszką.

Była 18:00, po zabawie, razem z Bellą poszłyśmy do mojego pokoju. Ta zamiast położyć się na swoim legowisku legła Se na moim łóżku. Nie przeszkadzało mi to. Byłam, trochę zmęczona, więc poszłam się zdrzemnąć. Gdy się obudziłam moim oczom ukazał się.....
Gdy się obudziłam, moim oczom ukazał się........ Justin.

- Co ty tu robisz?- Spytałam podnoszą się z łóżka.

- Twoja mama mnie wpuściła

- Aha, a po co przyszedłeś?

- Zobacz, jak szybko dodali nasze zdjęcia- Powiedział Justin wręczając mi gazetę.

Spoglądnęłam na nią i na okładce był nagłówek z naszym zdjęciem, jak trzymaliśmy się za ręce. A tytuł brzmiał tak:” Kolejna zabawka, czy też prawdziwa miłość?”.

- Zarąbisty nagłówek dali

- No nie- Odpowiedział Justin.

- Która godzina?- Spytałam.

- Po 22

- Tak późno?? Musisz już iść, moi rodzice wiedzą, że tu dalej jesteś?

- Spoko, pojechali na jakieś przyjęcie, kazali ci przekazać, że wrócą późno.

- Świetnie...Słuchaj nie żebym cię wyganiała czy coś, ale trochę głowa mnie zaczyna boleć.

- Ok., ok. już sobie idę

- Ale nie masz mi tego za złe?

- Nie, jeśli odprowadzisz mnie do drzwi- powiedział.

- No dobra- Syknęłam i poszliśmy do wyjścia. Bella podążyła za nami.

Stałam oparta o ścianę domu a Justin ubierał buty.

- Ok., gotowy!- Krzyknął uradowany.

- No to do jutra w szkole- Powiedziałam otwierając drzwi.

- Nie tak prędko, najpierw trzeba się pożegnać prawda?- Spytała ironicznie:)

- No tak, no to cześć- Powiedziałam wyciągając dłoń w jego stronę. On zaś chwycił ją i przybliżył się do mnie. Wiedziałam, o co mu chodziło, doskonale to wiedziałam. Najgorsze jest to, że nie byłam temu przeciwna. Staliśmy bardzo blisko siebie, zaledwie pare centymetrów od siebie. Patrzyłam mu w oczy, te czekoladowe oczy, były takie piękne:).

Było już tak blisko pocałunku, gdy nagle....

- A co tu się wyprawia??- Powiedział tata wchodząc do domu.

- A...Co wy tu robicie??- Spytałam z naciskiem odpychając Justina od siebie.

- Impreza się skończyła przez dwóch gnojków, zaczęli się bić i wylądowali w szpitalu, na szczęście to nic poważnego.

- A ty tu dalej jesteś młodzieńcze?- Spytała mama wchodząc za tatą.

- Właściwie, to ja już wychodziłem- Powiedział i miał zamiar wyjść...

- Poczekaj, Bella musi iść na dwór odprowadzę Cię z nią:)- Powiedziałam zapinając psa.

- No dobrze, tylko wracaj szybko- Powiedział tata, po czym wyszliśmy z JB i Bellą z domu. Szliśmy przez uliczki w milczeniu...

- Słuchaj- Powiedzieliśmy równocześnie.

- Ty pierwszy

- Nie, ty zacznij- Powiedział Justin a ja się zgodziłam

- Ok....no, więc, to, co się stało w domu...Znaczy miało się stać.....Było....

- Wiem.....Nie musisz nic mówić....Przepraszam....Obiecuje, że to już się nie powtórzy.

Nic nie odpowiedziałam...Nie miałam pojęcia jak się zachować....Lubiłam go, a nawet bardzo go lubiłam, zależało mi na nim...Ale nie mogłam dopuścić do siebie myśli, że jemu mogłoby zależeć na mnie!!

- To tutaj.....Słuchaj, a może cię jednak odprowadzę Ja tym razem?- Spytał nie patrząc na mnie.

- Nie dam sobie radę...

- Na pewno??- Spytał, po czym podniósł głowę i spojrzał na mnie.

- Tak, to do zobaczenia...- Powiedziałam, po czym odwróciłam się na pięcie i odeszłam. Nawet nie zerknęłam na Justina czy wszedł do domu. Szłam a po policzku spływały mi łzy. Nie wiem, czemu.

Usiadłam na schodach koło mojego domu. Bella położyła mi głowę na kolanach.

- Wiesz, Bella....Gdyby nie Justin...To nie było by Cię tu z nami- Powiedziałam do suczki, głaszcząc jej głowę.

Nagle z domu wyszła mama. Usiadła koło mnie i spytała:

- Co się dzieje skarbie? Dlaczego płaczesz?- Spytała opiekuńczo

- A co by się miało stać?

- Coś z Justinem prawda??

- Tak- Odpowiedziałam jej od razu, nie chciałam tego trzymać tylko dla siebie, musiałam się komuś wyżalić.

- Wiesz....Ja go bardzo lubie, za każdym razem jak go widzę to mam motyle w brzuchu, nie mogę przestać o nim myśleć...Nie wiem, co się ze mną dzieje?

- ja wiem....To się nazywa miłość- Powiedziała przytulając mnie. Miłość?? Zakochałam się w nastoletniej gwieździe, której kiedyś nienawidziłam. Można by o tym książkę napisać.....

Po krótkiej rozmowie z mamą poszłam od razu do łóżka. Bella wskoczyła koło mnie i układała się do snu, a ja myślałam o tym, co powiedziała mi mama. Nie chciałam się w nim zakochać, nie mogłam...To jest gwiazda! A ja nic nie warta małolata, która kiedyś była jego fanką.....

Nagle dostałam SMS:

„ Przepraszam za to, co było w twoim domu....To się już nie powtórzy...Obiecuję....Nie wiem, dlaczego to zrobiłem....Zostańmy przyjaciółmi...:(:( Dobranoc:*:*”
Gdy go przeczytałam, nie wiedziałam, co myśleć. Zastanawiałam się, dlaczego napisał te smutne minki....Postanowiłam, się już tym nie przejmować...Skoro on chce byśmy byli jedynie przyjaciółmi to tak będzie..!!!!!:(
25 czerwiec...NARESZCIE laba!!!!!!! Jeżeli chodzi o Justina, to nie uwierzycie, co się stało. Olał swoich „tzw. Przyjaciół”. Zadaje się z moją paczką, czyli: Vanessą, Chrisem, Natem, Zeinem, Cleo, Bellą, Edwardem i Stacy. Pogodził się z Chrisem i są jak bracia. Nasze relacje z Justinem są teraz inne. Dalej coś do niego czuje, ale staram się tego tak nie okazywać. Zachowujemy się jak dobrzy przyjaciele. Spędzamy ze sobą dużo czasu, jak nie z paczką to sami. Dużo się pozmieniało!: Vanessa chodzi z Natem a Bella z Edwardem. Jestem coraz bardziej lubiana w szkole. Po prostu nie mogło być lepiej.





************* ****************** ***************

Jak co dzień cała nasza paczka spotykała się pod szkołą. To było zakończenie roku jak już wspomniałam, więc wszyscy musieli być na galowo ubrani....

- hej fajnie wyglądasz kochanie- Powiedział Nate do swojej dziewczyny obściskując ją.

- Ok, ok., dość tego....Nie zniosę tych czułości- Syknął Chris.

- Słuchajcie! Mam genialny pomysł!!- Krzyknął nagle Justin uradowany.

- Wal- Powiedział Nate bawiąc się kosmykami włosów Vanessy.

- Po zakończeniu szkoły możemy pojechać na biwak!! Co wy na to??

- To jest najlepszy pomysł, jaki do tej pory mogłeś powiedzieć...Bravo stary!- Powiedział Chris żartując z gwiazdora.

- My nie możemy- Powiedziała Bella.

- Czemu??

- My sami jedziemy na obóz.

- A mówiąc MY, kogo miałaś na myśli??- Spytałam.

- No mnie, Edwarda, Cleo, Stacy i Zeina.( Czyli zostali tylko Nate, Vanessa, Chris, Just i ja)

- Kurdę, szkoda...No ale trudno...To kto jest za z reszty?- Spytał, Justin.

- ja raczej mogę jechać- Powiedziała Van.

- ja też- Odpowiedział Nate.

- Wchodzę w to- Krzyknął Chris.

- ja nie wiem- Powiedziałam zawiedziona.

- Czemu??- Pytali pozostali.

- Moi rodzice...

- To jest załatwione, sam ich przekonam...Nikt nie oprze się słodkiej mince Justina- Powiedział śmiejąc się. Nagle rozległ się dzwonek i wszyscy weszliśmy na hol, gdzie miały być rozdawane świadectwa. Nie będę wam tego opisywać, bo każdy wie jak to jest:)

Po rozdaniu świadectw razem z Justinem poszliśmy do mnie, aby on postarał się przekonać moich rodziców, a zwłaszcza moją mamę, bo gdy ona się zgodzi to tate mamy załatwionego:)

- mamo, możemy pogadać- Spytałam. Ona pokiwała głową i cała nasza trójka usiadła na fotelach.

- Ładnie pani dziś wygląda!- Zaczął Justin.

- Ok.....Czego chcecie??

- A dlaczego myślisz że coś chcemy??

- Bo zawsze jak czegoś chcesz to musi być komplement:) co nie?? No więc...?

- Ok...Chciałabym pojechać nad jezioro.

- No to jedz

- Ale pod namioty, na jakiś tydzień.

- Ale, że wy....Sami??- Spytała lekko zszokowana

- Nie, nie, jedzie jeszcze parę osób Noi mój ochroniarz.

- No nie wiem...Miałam ci tego nie mówić, no ale trudno...Rikki przyjeżdża.

- Rikki?? To świetnie, pojedzie z nami proszę, proszę, proszę- Spytałam błagalnym tonem.

- Skoro będzie tam twój ochroniarz....

- Będzie będzie

- No zgoda

- Dzięki, dzięki, dzięki- krzyknęłam przytulając ją

- Ok, ok. bo się jeszcze rozmyśle

- Dzięki, to ja my lecimy powiedzieć innym, pa!- Powiedziałam i wyszliśmy z domu.

Spotkaliśmy się wszyscy koło ogniska( Ci co jadą z nami).

- I co? I co?- Pytali podekscytowani.

- Mogę jechać- Krzyknęłam

- To świetnie kochana- Powiedziała Van ściskając mnie.

- Ale znacie jakieś fajne miejsce??- Spytałam.

- - Ja znam, jest tam jezioro, to tu niedaleko- Powiedział Chris i zaprowadził nas tam.

Po 15 min. Dotarliśmy do jeziora.

- Idealnie, prosta ziemia, świetnie:)- Powiedziałam patrząc na zieleń.(Obrazek niżej)


- tak, to jutro o 17:00 się widzimy, przyjadę po wszystkich- Zaproponował Justin.

- ok., cholera zapomniałam o Rikki, zaraz do niej zadzwonię.

- halo?- Usłyszałam głos przyjaciółki.

- Rikki, hej, tak się cieszę że przyjeżdżasz

- To ty wiesz?? A to miała być niespodzianka!- Oburzyła się.

- Sorki, ale wiesz co, poznasz tu wszystkich, a jutro jedziemy na biwak

- To świetnie, ale tak same??

- Nie, z moją paczką....Zobaczysz spodoba ci się....A o której przyjeżdżasz??

- No nie wiem, myślę że na 15 będziemy bo wyruszamy w nocy.

- Ok. to super

- Słuchaj, muszę kończyć, to do jutra pa!- Powiedziała i rozłączyła się.

Po telefonie jeszcze trochę rozmawialiśmy co mamy przynieść itp. A potem rozeszliśmy się do domów.

W domu, mama pytała się o świadectwo, miałam praktycznie same piątki. Tylko z Matmy miałam 2 a Z chemii miałam, 3:( Ale to się wytnie):P

Cały dzień byłam w domu, rozmyślając o wszystkim, oczywiście z psem musiałam wychodzić na spacery, bo to Border Collie i musi mieć dużo ruchu. Nauczyłam ją komendy Siad i Do nogi:) To mądra suczka:). Myślałam też o Justinie....Cały tydzień spędzę z nim, oczywiście w gronie innym, ale będę go widzieć cały czas.....Bałam się że nie wytrzymam i powiem mu prawdę! A tego nie chciałam....

Cały czas, zastanawiałam się dlaczego chciał mnie pocałować?? Może on też coś do mnie czuje??- Zadawałam sobie pytania, na które nie znałam odpowiedzi....
- Nikola, choć na obiad!!- Krzyknęła mama zapewne z kuchni.

- Już idę!- Odkrzyknęłam jej i zeszłam na dół.

- Spakowana?- Spytała mama nakładają ma na talerz kurczaka.

- Tak, tylko zastanawia mnie, kto weźmie namioty?

- To jeszcze tego nie ustaliliście??

- No, właśnie nie- odpowiedziałam zajadając potrawę. Nagle ktoś zapukał do drzwi.

- Otworzę!- Powiedziałam i czym prędzej je otworzyłam.

- Rikki!! Nareszcie jesteś!!- Krzyknęłam do niej skacząc jak opętana.

- Cześć kochana! Jak ja cie dawno nie widziałam- Krzyczała Rikki razem ze mną.

- Możemy wejść?- Spytała mama Rikki.

- Pewnie, proszę..

Noi tak zaczęło się nasze powitanie. Nasze mamy rozmawiały w pokoju, a my po rozpakowaniu Rikki, udałyśmy się na hamak.

- Ale tu masz pięknie

- No wiem, super nie!

- No...A ty nie chciałaś jechać- Powiedziała klepiąc mnie w ramię.

- Ale teraz mi się tutaj podoba....Mówię ci będzie fajnie...Poznasz Vanesse, Chrisa, Nate’a(Nejta) i....

- I kogo??

- I....Justina Biebera

- Taaa.....A na serio to, kogo??

- No mówię ci, chodzi do mojej szkoły

- Tak i akurat ty się z nim zakumulowałaś?- Spytała ironicznie.

- No wiem, że trudno ci w to uwierzyć a zresztą sama zobaczysz.

- Ok., ok. a kiedy idziemy na ten biwak??

- O 17:00 ma Justin po nas przyjechać, spakowana jesteś?

- Tak, w domu to zrobiłam- Odpowiedziała Rikki szczerząc kły:). Przegadałyśmy tak do mniej więcej 16:30. Potem poszłyśmy na górę mojego pokoju po plecaki itd. Nagle usłyszałyśmy trąbnięcie samochodu.

- To on, czas na nas- Powiedziałam otwierając drzwi.

Po pożegnaniu się z naszymi mamami wyszłyśmy z domu. Szłyśmy z tymi ciężkimi plecakami. Justin wysiadł z auta, aby nam pomóc je wnieść do samochodu.

- To jest...To jest...O mój boże- Krzyczała, Rikki.

- Taaa...Justin to jest Rikki, Rikki to jest Justin

- Cześć- odezwał się brunet czarującym uśmiechem. Wyglądał fantastycznie.





Mniej więcej tak..:)

-Hej!! Boże Nikki nie ściemniałaś!

- No ja wiem

- Ok. dziewczyny, w drogę- Powiedział otwierając przed nami drzwi.

- Justin a masz namioty?

- Spoko, reszta jest na miejscu i mieli się tym zająć

- Ok.

Dotarliśmy na miejsce. Namioty były już rozłożone. Było ich 3. Pierwszy dla nas, drugi dla chłopców a trzeci na jedzenie itp. Zobaczyłam również przygotowane ognisko:).

- Cześć wam, nieźle tu urządziliście- Powiedziałam witając się.

- Aha, to jest Rikki

- Cześć, ja jestem Van a to jest mój chłopak Nate- Nacisnęła Vanessa.

- A ja jestem Chris- Powiedział brunet uśmiechając się. Wygląda na to, że Chrisowi spodobała się moja przyjaciółka.

- A ja Rikki, hej- Odezwała się blond. Gdy się rozpakowaliśmy, poszliśmy sobie popływać w jeziorze. Było świetnie, graliśmy w siatkę itp. Koło 21 zasiedliśmy przy ognisku by zjeść sobie kiełbasy czy pianki. Gadaliśmy na różne tematy. Rikki się wyluzowała i śmiała razem z nami. Justin śpiewał swoje piosenki a Chris mu przygrywał na gitarze. Kiedy śpiewał refren „ One time” Girl I Love, girl I Love you to cały czas patrzył na mnie. Czułam się strasznie dziwnie. Rikki palnęła żeby grać w butelkę na całowanie.

- O nie! Nie ma mowy! Ja odpadam- Powiedziałam.

- No weź, to tylko zabawa- Odpowiedziała Van. W sumie miała rację, ale jeśli wypadnie na mnie i Justina...To...To nie wiem....Po długim namyśle zgodziłam się. Chris znalazł butelkę i zaczęliśmy kręcić. Wypadło na Vanesse i Nate’a. Ci jak zaczęli się całować to o matko!:). Potem wypadł Chris i ja. Dał mi buziaka w policzek. Potem była Rikki z Chrisem. On zaś dał jej Kissa w usta?!? Trochę się zdziwiłam, ale ok. Następnie Rikki musiała dać Justinowi buziaka w policzek. On kręcił. Butelka kręciła się i kręciła. Zatrzymała się pomiędzy mną a Natem, ale nagle przesunęła się na mnie. Super!. Justin looknął na mnie i powoli zbliżał się w moim kierunku. Myślałam, że dostanę Kissa w policzek jak inni. Myliłam się. Chwycił moją brodę i przyciągnął do siebie. Całus był krótki, ale romantyczny i ciepły. Zabawy skończyłyśmy koło 1 w nocy. Później wszyscy rozeszli się do siebie tyle, że Van i Nate spali w namiocie z jedzeniem.





W namiocie



- Było super!!- Krzyknęła Rikki

- Taak- Powiedziałam zupełnie obojętna

- Ej, co to?- Spytała Rikki wyciągając coś z kurtki.

- To liścik” Przyjdź do mnie o 1:20. Muszę ci coś powiedzieć” „Chris”

- On się w tobie kocha, a która jest godz.?- Spytałam

- 1:20

- To leć kobieto!- Krzyknęłam i wypędziłam ją z namiotu. Sama po paru minutach wyszłam i usiadłam na kocu przy jeziorze.

- A co ty tu robisz?- Spytał Justin ze śpiworem w ręce.

- Boże, wystraszyłeś mnie!.... A ty?

- Wygonili mnie z namiotu- Powiedział obrażony.

- Oj biedaczek...

- A ty?- Spytał siadając koło mnie.

- A ja?....Siedzę...I...Siedzę

- Aha...Ok

- I będziesz spał pod gołym niebem?

- Niestety tak! Chyba, że się przyłączysz??

- Ha ha ha bardzo śmieszne

Słuchaj muszę ci coś powiedzieć- Powiedział patrząc na mnie. Przy ognisku było widać tylko jego cień twarzy. Zbytnio go nie widziałam.

- No to mów- Powiedziałam

- Widzisz...Odkąd mnie opieprzyłaś po szkole, coś we mnie siadło...No wiesz...

- Miło to słyszeć

- tak...I... No...

- No?!....

- Strasznie mi się spodobałaś od tego czasu. Jak spędzaliśmy razem czas, to w ogóle, zmieniłem się odkąd cię poznałem. Na plus...Zdecydowanie...

Nie wiedziała, co powiedzieć, Ja??? Spodobałam się...Jemu??? Totalnie mnie zatkało!! Byłam w nim na Maksa zakochana, a on mi teraz mówi, że mu się spodobałam?!?To jakaś bajka chyba.

- Ja...Nie wiem, co powiedzieć.

- Wiem, że to trochę staromodne i w ogóle, ale czy będziesz moją dziewczyną?- Spytał brunet biorąc moją rękę....



Dokładnie wiedziałam, co miałam zrobić!! Nic nie odpowiedziałam tylko zbliżyłam się, zawiesiłam swoje ręce na jego szyji i musnęłam jego usta. On chwycił mnie bardziej i zbliżył do siebie. Ten pocałunek zapamiętam chyba do końca życia. Był długi, czuły i romantyczny.

- To znaczy tak??- Spytał Justin przerywając pocałunek.

- Jeszcze pytasz...Tak...Ty też mi się podobasz- Powiedziałam szeptem i wtuliłam się w niego.

- To dobrze, już myślałem, że nie czujesz tego, co ja

Nic nie odpowiedziałam tylko mocniej się w niego wtuliłam, gdyż było mi zimno. Leżeliśmy tak wtuleni w siebie aż w końcu zasnęłam w objęciach mojego nowego chłopaka......
Promienie słońca mnie zbudziły.

Popatrzyłam na telefon. Była 8 rano. Super! Spałam tylko 6 godz. Ale jakoś czułam się wypoczęta. Spałam na kocu, Justin leżał koło mnie smacznie śpiąc

. Cały czas myślałam, że to sen...że się zaraz z niego obudzę. Nie mogłam uwierzyć, że Justin to mój chłopak! Po cichu wstałam, by nie obudzić Justina i poszłam do namiotu się przebrać i zmyć makijaż. Ubrałam się w różowy strój kąpielowy, na to założyłam fioletową bluzkę na ramiączkach z napisami i rybaczki + Trampki. Po zmyciu starego makijażu, pomalowałam się lekko maskarą, nałożyłam na usta błyszczyk i byłam gotowa.

Na dworze było ciepło jak nie wiem, co. Słońce świeciło bardzo mocno. Było tu tak cicho i spokojnie, ptaki ćwierkały jakąś melodię, jezioro lekko falowało,(ponieważ wiatr był niewielki). Czekałam, aż wszyscy wstaną. Trochę się naczekałam, gdyż wstali mniej więcej koło 11:00. Pierwsze obudził się Justin.

- Cześć kochanie- Powiedział obracając się w moją stronę.

- Cześć i jak się spało??- Spytałam siadając koło niego na kocu.

- Z tobą bardzo dobrze- Zaoponował śmiejąc się.

- Wiesz...Ja dalej nie mogę uwierzyć w to, co się wczoraj stało

- Czyli??- Spytał.

- No....Że jesteśmy parą.

- To może to ci pomoże- Zapytał, po czym zbliżył się i dał mi lekkiego Kissa.

- Może...- Uśmiechnęłam się i oddałam mu pocałunek.

- Cześć wam- Powiedział Chris idąc z Rikki za rękę.

- No hej, widzę, że pary tu się tworzą.- Powiedziałam

- Jak widać:) A co wy też?- Spytała Rikki siadając koło mnie na kocu.

- Nie ukrywam!- Powiedział Justin kładąc mi głowę na ramieniu.

Potem dołączyli do nas Nate z Vanessą.

Po zjedzeniu śniadania, wszyscy wybraliśmy się na plaże.

- To, co Idziemu do wody?- Spytał Nate.

- Taak!!.... Jest gorąco jak w piecu!- Krzyknęła Rikki ściągają bluzkę.

- Ja nie mogę, ale idźcie, ja się poopalam:)- Powiedziałam kładąc się na ręczniku.

- No weź...Czemu?

- Ponieważ dostałam okres!- Odpowiedziałam

- Ok., ok. nie wnikam w to...Dobra no to idziemy- Powiedział Chris i wszyscy oprócz mnie wskoczyli do wody.

Leżałam na ręczniku, gdy nagle poczułam cień na swoich plecach, gdy się obróciłam zobaczyłam Jessice, Kate i Lenę.

- Czego chcecie?- Spytałam wstając lekko zdenerwowana.

- Słuchaj młoda...Odczep się od Justina jasne??- Powiedziała Jessica.

- Słuchaj stara....Nie odczepię się od niego bo to mój chłopak, więc masz pecha...A teraz spadaj- Powiedziałam. Nie bałam się jej. W końcu Justin jest w pobliżu, więc wątpię by coś zrobiła.

- Taaa jasne....A ja jestem Beonce

- No nią na pewno- Powiedziałam śmiejąc się.

- Zamknij się!

- Bo co mi zrobisz?

- Oj, lepiej żebyś nie wiedziała...To dopiero ostrzeżenie, za drugim razem nie będę już taka miła. Zapamiętaj to sobie- Powiedziała Jessica i razem z resztą lalek poszły przy tym popychając mnie tak, że upadłam na piasek.

Justin musiał to widzieć, bo od razu wyleciał z wody.

- Nikki, co się stało?

- A nic takiego, potknęłam się

- na piasku?? A poza tym widziałem tu Jessicę. Czego ona chciała?- Spytał pomagając mi wstać.

- Nie ważne....Pomyliła mnie z kimś i tyle...

- Taaa jasne, a ja urodziłem się wczoraj...

- Na serio... Pytała.....O.....Drogę...Nie wiedziała jak dojść do takiego jednego sklepu- Powiedziałam, nie chciałam mu tego mówić bo po co.

- Ok., jak chcesz- Powiedział obejmując mnie.

- Ej jesteś cały mokry- Krzyknęłam odpychając go.

- No weź, choć tu!- Krzyknął Just i położył się na mnie tak, że trzymał moje nadgarstki nad moją głową.

- I co teraz zrobisz?- Zaśmiał się Justin.

- No weź, wypuść mnie.

- Ee...Coś za coś.

- A co proponujesz??

- Hm...Może buziak w policzek?

- Załatwione- Powiedziałam. On się nachylił i dostał Kissa.

- Iii....W usta

- O tym nie było mowy!

- Jak chcesz żebym cię wypuścił to musisz zrobić co mówię:)- Powiedział zawadiacko uśmiechając się.

- Ok., niech ci będzie- Starałam się nachylić, ale zbytnio nie dałam rady. On pochylił się, zaplótł mi moje ręce na jego szyi. Był strasznie mokry i zimny. Wbił się w moje usta.

Je też miał lodowate. Pocałunek był bardzo słodki i czuły. Nagle wpadła cała paczka, Chris przewrócił Justina na piasek i zaczął się śmiać.

- Oj, wy moje gołąbeczki- Parsknęła Van.

- ja tylko starałam się żeby mnie wypuścił- Oznajmiłam uśmiechając się.

- Taaa jasne- Syknęła Rikki.

Nagle podbiegł do nas wielki, czarny mundurowy. To był Martin- Ochroniarz gwiazdora.

- Justin, właśnie dzwoniła twoja mama, bardzo mi przykro, ale musisz przerwać swój biwak.

- Czemu??

- Dzisiaj o 19:00 jedziesz dać koncert na samym końcu miasta. A jutro masz wywiad w programie „The Ellen show”

- Świetnie, naprawdę super.

- Trudno, skoro musisz...Chodźcie się spakować- Powiedziałam zbierając swoje rzeczy.

- Nie! Wy zostańcie! Bawcie się!

- Co ty, bez ciebie już nie będzie tak fajnie- Powiedziałam.

- Tak, ja też będę się zbierał- Zaoponował Chris.

- No to ja też- Dodała Rikki.

- będziecie się gniewać jeśli my zostaniemy?- Spytał Nate

- Coś ty, Sory że, tak wyszło bawicie się dobrze- Powiedział Justin i po pożegnaniu się poszliśmy do namiotów zabrać swoje rzeczy, po czym chłopcy odwieźli nas do domu.

Rodzina była trochę zdziwiona, że już jesteśmy, ale cieszyli się że jesteśmy całe i zdrowe. O 15:00 dostałam sms” Wyjdźcie na hamak” Justin.

Zgodnie z prośbą udałyśmy się tam razem z Bellą.

- No co jest?- Spytałam witając się z moim chłopakiem.

- Mamy do was prośbę, a właściwie to propozycję do nie odrzucenia- Powiedział Chris.

- Zależy jaką?- Spytała Rikki.

- Pojedziecie z nami na mój koncert?- Spytał Justin, zapewne mając nadzieję, że powiemy TAK....
- Pojedziecie z nami na mój koncert?- Spytał Justin, zapewne mając nadzieję, że powiemy TAK....
************* ************** ***************
- No nie wiem...- Zaoponowałam
- Proszę kochanie
- Nikki, jedzmy jak nam proponują
- Ale moja mama..
- Przekonam ją...Gorzej będzie jak zastaniemy twojego tatę.
- Spoko, jakąś godzinę temu pojechał coś załatwić- Odpowiedziałam Justinowi.
- To, co?- Spytał Chris. Cała trójka patrzyła na mnie robiąc minę słodkiego szczeniaczka.
Wyglądali trochę zabawnie.
- Zgoda!- Powiedziałam, po czym dostałam Kissa od Justina.
- Mamo, możemy pogadać?- Spytałam, gdy tylko weszliśmy do pokoju.
- Nagle z kuchni wyszli obydwoje rodzice. To już po mnie. Tata podobno przed chwilą przyjechał...Zajebiście...Na bank się nie zgodzi.
Wszyscy przeszliśmy do salonu. Mama z tatą usiedli naprzeciwko nas.
- No, więc...- Zaczęłam.
- No mówcie, śmiało!- Powiedział tata.
- Ok...No, bo...Justin jedzie dać koncert dzisiaj na końcu miasta...
- Iii....
- Mogłybyśmy jechać tam z nimi?- Dodała Rikki
- Nie ma mowy!
- Ale tato...
- Zgodziłem się już na ten biwak, chociaż ciężko mi by było powiedzieć tak, ale, teraz...Pewnie jeszcze będziecie tam spać!?! Rikki, jesteś pod naszą opieką.
- Panie Wellington- Wtrącił się Chris
- Obiecuje, że włos z Rikki nie spadnie.
- A ty to, kto?- Spytał tata
- Jestem Chris, przyjaciel, Justina i Nikki i...
- Mój chłopak- Dopowiedziała, Rikki.
- No, ale co z waszymi rodzicami?
- Moja mama wie, że dziewczyny chcą jechać z nami Noi zgodziła się- Wtrącił się Justin.
- No nie wiem
- Będziemy za nie odpowiedzialni, nie wybaczyłbym sobie gdyby Nikki coś się stało- Powiedziawszy to chwycił mnie za rękę. Ojciec to zobaczył i popatrzył na nas.
- Nawet gdybyśmy się zgodzili to nie mamy jak zapłacić
- Niech się pan tym nie martwi, my za wszystko zapłacimy...Tylko proszę się zgodzić- Powiedział przekonująco Just.
- Ale jeśli coś im się stanie!
- To znaczy, że możemy jechać?- Wtrąciłam się.
- Jedzcie, jedzcie- Powiedziała mama
- Jest coś jeszcze...-Dodał Justin.
- O co chodzi?
- Koncert kończy się późno w nocy...Zatrzymalibyśmy się gdzieś w hotelu.
- Tato proszę- Powiedziałam
- Zgoda...Ale macie się nimi opiekować jasne?- Powiedział tata kierując się do chłopców.
- Oczywiście, bardzo dziękujemy- Powiedział Chris, po czym wstałyśmy odprowadzić naszych chłopaków do wyjścia.
- To przyjedziemy po was o 16:30...Narazie- Powiedział Just i po pożegnaniu się opuścili dom.
Po podziękowaniu rodzicom udałyśmy się do pokoju, aby się spakować.
- Myślisz, że dobrze robimy jadąc z nimi?- Spytałam pakując do torby jakąś bluzkę
- A czemu pytasz?
- Tak, se
- Uważam, że tak
- To dobrze...Cieszę się, że tu jesteś...
- No, ale za 2 tyg. Wracam do domu.
- A mówiłaś o tym Chrisowi
- Jeszcze nie- odpowiedziała Rikki.
- Nie martw się, jakoś to będzie- Pocieszyłam ją.
- Taa pewnie....Słuchaj, coś się stało?
- A co by się miało stać?
- Nikki, nie urodziłam się wczoraj, a poza tym znam cię i wiem, kiedy coś cię gryzie...Więc wal
- Ok., ale obiecaj, że to zostanie między nami...Słowo?
- Słowo
- Czuję, że Justin coś przede mną ukrywa- Powiedziałam lekko speszona.
- Ale co?
- No właśnie nie wiem...Jak jeszcze nie byliśmy razem...To spytałam się go o dziewczynę...Wtedy się zawahał...
- Bzdury pleciesz...On jest w tobie zakochany.
Nie widziałam chłopaka bardziej zakochanego od niego.
- A ja tak
Zdziwiła się.
- Mówię o Chrisie. Widać, że mu na tobie zależy.
- Ale nam się udało, co? Ciekawe, co my takiego w sobie mamy
- Nie mam zielonego pojęcia- Powiedziałam i razem zaczęłyśmy się śmiać. Miałyśmy jeszcze pół godziny czasu, więc wybrałam się sama z Bellą na krótki spacer. Szłam z nią uliczkami.
Słońce świeciło, ptaszki śpiewały...Był cudny dzień. Doszłam na jakaś polanę.
Na niej zaczęłam bawić się z psem.
No wiecie, rzucałam jej patyki itp. Nagle zauważyłam Jessicę idącą akurat w moją stronę.
Świetnie, jeszcze jej mi brakowało.
Stałyśmy naprzeciw siebie patrząc sobie w oczy.
- Czego znowu chcesz?!?!- Spytałam pierwsza.
- Chce żebyś odwaliła się od mojego chłopaka!!
- Twojego chłopaka??? Chyba śnisz- Syknęłam chamsko.
- Zostaw go kumasz...
- Bo co??
- Bo gówno, teraz nie ma go w pobliżu, więc mogę ci wpier*****
- Hahaha!! Ale się Ciebie boję- Powiedziałam wybuchając śmiechem.
Ta natomiast podbiegła, chwyciła mnie za włosy i targała nimi.
- Co robisz?? Puszczaj!!!!- Krzyknęłam i zrobiłam to samo.
- Mówiłam, że popamiętasz...Albo się od niego odwalisz....
- Nie zrobię tego!!!!- Krzyknęłam, po czym ona przewróciła mnie na ziemię.
Na szczęście Bella zareagowała i zaczęła na Jessicę szczekać i gryźć ją w spodnie.
- Spier**** Kundlu- Powiedziała puszczając mnie.
- Uważaj sobie szmato!!! Jeszcze z tobą nie skończyłam, odegram się- Powiedziała i uciekła z polany.
- Ja siedziałam na polanie i starałam się jakoś poukładać swoje włosy.
- Dobry piesek- Powiedziałam głaszcząc Bellę. Ona jest nienormalna, łzy mi się zsunęły na policzek, ale po chwili się przetarłam. Spojrzałam na zegarek...Była 16:30. Kurde...Musiałam szybko się otrząsnąć i lecieć biegiem do domu....Wiecie...Trochę się jej bałam...Nie przypuszczałam, że będzie do tego zdolna...
Na miejsce dotarłam o 16:40...
- Gdzieś ty była??- Spytała Rikki
- Sorki, coś mnie zatrzymało( a raczek Ktoś)- Pomyślałam.
- No dobra, to leć się pożegnaj z rodzicami, chłopcy są w samochodzie razem z Usherem! Czujesz to!!- Powiedziała Rikki prawie krzycząc.
- aha, Ok...Zaraz przyjdę
- Ej, co jest?- Spytała łapiąc mnie za rękę.
- Nic...
- Przecież widzę, czemu płakałaś?? Masz strasznie czerwone oczy...Noi rozmazałaś się... Czemu masz takie włosy?..Coś ty się z kimś była?!?- Wybuchnęła.
- cicho być! Później ci powiem....- Powiedziałam i poszłam na górę żeby doprowadzić siebie do porządku. Gdy skończyłam pożegnałam się z rodzicami i weszłam razem z Rikki do czarnej limuzyny.
W samochodzie

- Dzień dobry- Przywitałyśmy się grzecznie siadając koło naszych chłopców. Mniej więcej wszyscy siedzieliśmy tak:

Nasza czwórka(Rikki, Ja, Justin i Chris) siedziała na tych takich podwójnych siedzeniach.

Na jednym takim zmieściły się 2 osoby.:) Obok na takich czarno- brązowych dłuższych siedzeniach siedział Usher, mama Justina Patti, a na jej kolanach jego młodsza siostra Jazmyn a obok Patti był jego menager(Scotter Brown) i gościu, który mu przygrywał na gitarze.
Po drugiej stronie, siedzieli jego ochroniarze z psem Samym:)
- No, nareszcie was poznałam! Chłopcy tyle mi o was opowiadali- Powiedziała mama Justina uśmiechając się promienni w naszą stronę.
- Mamy nadzieje, że dobre rzeczy- Powiedziała Rikki śmiejąc się.
- Najlepsze- Wtrącił się Scotter.
- Cały czas o was nawijali i przez to Justin nie mógł się skupić na śpiewaniu- Powiedział Scott a po chwili wszyscy wybuchli śmiechem. Ja też się śmiałam, chociaż zbytnio nie wiedziałam, o co im chodzi, bo myślami byłam gdzie indziej. Nie podniecałam się zbytnio tak jak Rikki, że jest tu Usher itd. Pewnie by tak było, ale cały czas nie mogła mi dać spokoju ta akcja na polanie.
- Ok... Czas na postój, kto chce iść niech idzie, kto nie ten zostaje, Justin wychodzisz??- Spytał jeden z ochroniarzy.
On looknął na mnie, po czym odpowiedział:
- tak, Nikola, chodź ze mną na chwile
- Ale ja nie muszę
- Proszę, na sekundę- Powiedział, po czym wszyscy praktycznie wyszli z limuzyny. Oczywiście nie obyło się bez kilku fanek. Kiedy nikt nie patrzył Justin zaciągnął mnie na tył za sklep.
Możemy pogadać?- Spytał przerywając ciszę.
- Ok,...Ale, o co chodzi?
- To samo miałem spytać ciebie...Coś się stało?
- A co się miało stać?
- Przecież widzę, nie jestem ślepy. W ogóle nie włączałaś się do rozmowy...Byłaś cicha, choć na ogół taka nie jesteś...
- Po prostu mam zły dzień- Powiedziałam spuszczając głowę w dół.

Nie chciałam mu mówić o tym, co zdarzyło się na polanie.
- Dobra, nie chcesz to nie mów...Tylko wiedz, że zawsze możesz mi powiedzieć...
- Ok., będę pamiętać- Powiedziałam robiąc udawany uśmiech.
On przybliżył się i pocałował mnie delikatnie w usta.
- A za co to było?- Spytałam
- Za to, że jesteś- Powiedział uradowany, wziął mnie za rękę i weszliśmy do limuzyny. Kiedy wszyscy byli w aucie(że tak powiem) ruszyliśmy w dalszą drogę. Zakwaterowaliśmy się w hotelu o nazwie „Buckhead” Trochę dziwna nazwa, ale ok. Oczywiście nie obyło się bez fanek, które patrzyły na nas z byka. Ja z Rikki miałyśmy apartament 402 a chłopcy obok. Gdy weszłyśmy do środka, zobaczyłyśmy cudny pokój. Wyglądał mniej więcej o tak:




Łóżka były 2 tylko sobie je dosunęłyśmy:).

Zajebisty nie?? Mieliśmy spotkać się o 18:00, gdyż Justin miał zrobić jeszcze próby przed koncertem. Była 17:40, więc miałyśmy trochę czasu na rozpakowanie rzeczy.

Spotkaliśmy się w wyznaczonym miejscu i godzinie, po czym wybraliśmy się na koncert. Scena nie była wielka jak na niektórych koncertach, ale mogła być. Justin zaczął próbę od zaśpiewania” One time”, acoustic, potem „Baby” i „The should be me”. Świetnie wyglądał na scenie i zajebiście się ruszał. My natomiast z Chrisem usiedliśmy za sceną oglądając jego występek:). Po próbach razem z Rikki poszłyśmy do I rzędu. Chłopcy namawiali nas, abyśmy były za sceną, ale my wolałyśmy być razem z innymi fankami:). Wybiła 19:00.

Było bardzo głośno, masa dziewcząt krzyczało tylko” Justin, Justin” itd.

W końcu na scenę wyszedł gwiazdor.
- Cześć wszystkim!! To, co zaczynamy!!- Krzyknął do tłumów.

Zobaczył mnie i spoglądnął na mnie, po czym się uśmiechnął. A jedna laska obok mnie takie coś;

„O boże widziałaś, uśmiechnął się do mnie”.
W sumie, to się jej nie dziwię:)...
Zaczął od piosenki „One time: później „Baby”.
- I co podobało się??- Krzyknął po skończeniu nuty. Odpowiedziały mu krzyki fanek w tym ja i Rikki:)
- Ok., Ok....ten utwór dedykuje wyjątkowej dziewczynie...Wiedz, że nigdy nie pozwolę ci odejść!- Krzyknął, looknowszy na mnie zaczął śpiewać „Never let you go”.

Gdy to śpiewał cały czas na mnie patrzył, zawsze podchodził i trzymał moją rękę najdłużej. W pewnym momencie poczułam wielki nacisk na moje ramię.
- Rikki!!! O mój Boże...Pomocy Rikki zemdlała!!!- Krzyknęłam
Jeden ochroniarz, który akurat stał prawie przede mną otworzył bramkę i wziął ją na ręce, ja udałam się za nim. Justin natychmiast przestał grać i zszedł ze sceny.

Ochroniarze, położyli ją w garderobie gwiazdora.
- Zaraz będzie pogotowie- Powiedział Chris chowając komórkę.
- Justin Idz na koncert!
- Pojadę z wami!
- Nie! Te dziewczyny zapłaciły kupę kasy, żeby cię zobaczyć i być na koncercie Idź!!- Krzyknęłam do niego a on to zrobił.

Po jakimś czasie przyjechała karetka i razem z Chrisem i mamą Justina pojechaliśmy na pogotowie.
- Nareszcie się obudziłaś!- Krzyknęłam, gdy tylko Rikki otworzyła oczy.
- Gdzie ja jestem?- Spytała prawie, że nieprzytomna.
- Na pogotowiu...Zemdlałaś, pamiętasz coś?- Spytał Chris.
- Pamiętam, że było mi strasznie gorąco, brakowało mi powietrza...I...
- Noi wtedy zemdlałaś, ale już dobrze kochanie- Powiedziała zatroskana Patti. Jak Rikki jeszcze spała to mama Justina powiedziała mi, że gdy coś jej się stanie, to sobie tego nie wybaczy, ale wszystko się dobrze skończyło.
- Lekarz powiedział, że jak dojdziesz do siebie to cię wypuszczą. Nie ma potrzeby cię tu trzymać- Powiedział zadowolony Chris..
Po paru godzinach i załatwieniu papierków cała nasza czwórka wyszła ze szpitala prosto do swoich apartamentów, no w sumie to nie wszyscy, bo Rikki weszła razem z Chrisem do 403 a ja poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżko, nagle do pokoju niespodziewanie wszedł Justin.
- Hej...Mogę?- Spytał wchodząc.
- Jak już jesteś:) I jak tam po koncercie?- Spytałam klepiąc ręką o łóżko. On usiadł i odpowiedział:
- Świetnie, chociaż jestem zmęczony:) A co z Rikki? Widziałem ją w moim apartamencie, z Chrisem, wszystko gra?
- Tak, jest zdrowa...:) Twoja mama coś tam musiała podpisać, ale jest Ok.:)- Powiedziałam kładąc się na jego kolanach.
- To dobrze....
- Słuchaj ten dedyk to, dla jakiej dziewczyny był?- Spytałam na żarty podejrzliwie.
- Dla dziewczyny, co stała obok ciebie wiesz?:)- Powiedział śmiejąc się.
- Oczywiście, że dla Ciebie kochana.
- I naprawdę nie pozwolisz żebym odeszła?
- Nigdy...- Powiedział, po czym zaczęliśmy się całować. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę- Powiedziałam odpychając bruneta.
- Cześć, mogłybyśmy porozmawiać?- Spytała mama Justina.
- Ale bez Ciebie- Powiedziała do syna.
- Ok., ok. już Se idę- Powiedział, po czym dał mi Kissa w policzek i wyszedł.
- Coś się stało?- Spytałam, nie wiedziałam, o co może jej chodzić.
- Właściwie to tak...Nie wiem, co ty robisz mojemu synowi...Ale nie przestawaj.
- Co??- Spytałam zaskoczona...Co ja robię Justinowi?!?!? O co biega??- Pomyślałam.
- Znaczy się...Odkąd jesteście razem, Justin jest radosny, jakby miał, dla kogo żyć.
Widzisz, kiedy Justin miał 2 lata rozwiodłam się z moim mężem. Wtedy był jeszcze mały i nie rozumiał. Ale gdy podrósł musiałam mu powiedzieć. Widziałam, że brakowało mu Ojca...Inne dzieci śmiały się z niego, nie tylko z tego, że nie miał Ojca. Nie mieliśmy pieniędzy.
Justin zaczął zarabiać na nas swoim śpiewem i muzyką. Wstydził się tego, że nie stać go na to, co inne dzieciaki. Był gnojony przez innych... Zresztą pewnie znasz tą historię.
Odkąd mu to powiedziałam ogólnie był cichy...Tylko w szkole udawał przed innymi, że jest Ok.
Kiedy został gwiazdą, w szkole zaczęli się z nim zadawać, ale tylko przez to, że miał forsę i był sławny. Zszedł na złą drogę.
Ale gdy spotkał Ciebie, on też się zmienił...Na lepsze...Zdecydowanie:)- Powiedziawszy to uśmiechnęła się.
- Teraz jest radosny, szczęśliwy, wszędzie go pełno...Nawet jak chodził z tą...Jessicą bodajże...Ach, szkoda mówić. Ty jesteś inna.
- Zaraz, pani powiedziała z Jessicą?
- Chyba tak się nazywała- Odpowiedziała. On z nią chodził?? Dlaczego mi nie powiedział?-Pomyślałam.
- A co nie wiedziałaś...Podobno to była najlepsza para w szkole...Znaczy najsławniejsza...Jeśli wiesz, o co mi chodzi.
Kiwnęłam głową.
- A dlaczego pani mi o tym wszystkim mówi?
- Znam mojego synka. Jeszcze nigdy nie był taki szczęśliwy jak teraz.
Dziękuje ci- Powiedziała Patti, po czym mnie przytuliła.
- i wiesz, co?- Szepnęła mi.
- Myślę, że on naprawdę Cię kocha- Powiedziała, po czym wstała i wyszła z pokoju.
Zatkało mnie....Za dużo informacji jak na jeden dzień. Ona powiedziała, że on mnie, co??....
Noi nawet jego matka wiedziała, że był z Jessicą a ja nie??
- No hej, co tam moja mama naopowiadała?- Spytał Justin wchodząc do pokoju i automatycznie przerywając mój tłok myśli.
- Co?? A nic takiego- Odpowiedziałam.
- Słuchaj, mam dla ciebie niespodziankę- Powiedział siadając koło mnie na łóżku.
- A jaką?
- Pojedziesz ze mną na spotkanie z Ellen, muszę dać wywiad w jej programie.
- No spoko...Ale ja będę siedziała za kulisami.
- A nie chcesz wystąpić?
- Nie ma mowy...Ja i kamera to 2 różne światy
- ok., ok. jak chcesz...Wiesz, co...Coś mi się przypomniało
- Co?
- Ktoś nam coś przerwał prawda?- Powiedziawszy to zbliżył się i musnął moje wargi.
- Poczekaj- Powiedziałam odpychając go
- O co chodzi?
- Powiedz mi jedną rzecz...Czy ty naprawdę chodziłeś z Jessicą?
- Tak- Westchnął.
- Czemu mi o tym nie powiedziałeś?
- myślałem, że wiesz...A zresztą to już koniec.
- No dla niej raczej nie.
- Co masz na myśli?- Spytał podejrzliwie.
- No...Widzisz wtedy na plaży...Gdy ją ze mną widziałeś...To ona tak jakby mi groziła
- Co??- Wybuchnął, Just.
- Co konkretniej mówiła?
- Że jak się od ciebie nie odczepię to tego pożałuje czy coś...
- Co za szmata!!!
- To nie wszystko...Przed wyjazdem, też ją spotkałam....I trochę się pobiłyśmy- Powiedziałam spuszczając głowę w dół.
- Oszalałaś??
- Ona zaczęła
- Jezus Maria!!!Co za suka...Nie daruje jej tego
- Spokojnie...Nic mi nie jest, nie przejmuj się tym
On nie odpowiedział, wiedziałam, że jej tego nie daruje. Widać to było po nim. Dochodziła 23:00. Rikki dalej nie wracała od Chrisa, więc Justin został ze mną na noc.
Leżeliśmy wtuleni w siebie na łóżku, cały czas myślałam o dzisiejszej rozmowie z mamą, Justina.
Opowiedziała mi o dzieciństwie Justina, w sumie znałam go na pamięć, ale gdy ona opowiadała chciało mi się płakać:(... Biedny Justin, tyle przeszedł....Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby to moi rodzice się rozwiedli...
- Śpisz??- Spytał nagle, Justin włączając się do moich myśli.
- Nie, jakoś nie mogę zasnąć, a ty, czemu nie śpisz?
- Ja też jakoś nie mogę, a o czym myślisz?- Spytał szeptem
- O tobie...O twojej mamie... - Powiedziałam
- Hm...Ciekawe...A czemu o mojej mamie??- Spytał zaskoczony.
- Widzisz- Powiedziałam podnosząc się z łóżka.
- Wtedy jak rozmawiałyśmy...To...No czułam, że ona ma do mnie zaufanie...Była wobec mnie szczera...
- A o czym rozmawiałyście?
- O tobie
- O mnie??
- Tak...Opowiedziała mi....- Zatkałam się.
- No, co ci powiedziała, mów
- A nie...Wiesz, co to jest nie ważne....
- No powiedz
- Nie...Może, kiedy indziej...A powiedz, dlaczego ty z nią chodziłeś?- Spytałam szybko zmieniając temat.
- Z Jessicą?
Przytaknęłam.
- No...Ja nie wiem....Znaczy się...Na początku, się z nią za kumplowałem...I tak jakoś wyszło...Ale byłem ślepy. Nie widziałem, że jej chodzi wyłącznie o popularność i kasę, którą mam. Kiedy w końcu się zorientowałem...Rzuciłem ją, ale ona nadal nie może się z tym pogodzić.
- Aha...Dobrze, że ją rzuciłeś...Nie wiem w ogóle jak mogłeś z nią chodzić...Sory za szczerość, ale to prawda.
- kumam...- Odpowiedział, po czym mnie przytulił.
- Ok...Teraz chce mi się spać....Dobranoc- Powiedziałam dając mu Kissa w policzek. Położyłam się znowu do łóżka i zamierzałam pójść spać. Justin zrobił to samo, tyle, że objął mnie ręką i przytulił.
Było mi wygodnie, nadal myślałam nad wszystkim...Ale po dłuższym czasie odpłynęłam do krainy snów...
O 14:00 byliśmy już w studiu. Staliśmy za kulisami programu „The Ellen Show”.
- Masz tremę?- Spytałam Justina, kiedy ten przygotowywał się do występu.
- Coś ty! Kiedyś miałem, ale teraz mi przeszło. Kocham śpiewać i występować na scenie.
- Czyli najpierw u niej zaśpiewasz, a potem dajesz wywiad?- Spytałam.
- Dokładnie- odpowiedział z bananem na twarzy. Po chwili usłyszałam Ellen mówiącą: Naszym dzisiejszym gościem jest Justin Bieber!! Choć do nas!
- Powodzenia!- Powiedziałam, on dał mi Kissa i wyszedł na „scenę”. Zaśpiewał piosenkę „One time”.
Świetnie wyglądał na „scenie”. Po piosence zasiedli na czerwonych sofach i blondynka zaczęła zadawać pytania m.i.n Jak to jest być sławny, pytała o szkołę...o koncerty, Noi niestety poruszyła wczorajszy występ.
- Wczoraj dałeś niezły koncert, ale podobno jedna z fanek zemdlała?- Spytała a właściwie to powiedziała Ellen.
- Tak, to prawda, ale na szczęście nic jej nie było:)- Powiedziała uśmiechnięty.
- A skąd wiesz, że nic jej nie było?
- Ponieważ...Yyy...Byłem u niej i... Już wyszła ze szpitala
- Aha....No to nieźle dbasz o swoje fanki:) A właśnie...Mam takie pytanko
- Słucham...- Powiedział z bananem na twarzy.
- Kiedy śpiewałeś bodajże Never let you go, to powiedziałeś, że dedykujesz tą piosenkę wyjątkowej osobie. Dodałeś też, że nigdy nie pozwolisz jej odejść...Tak powiedziałeś tak?
- Yyy tak- Powiedział niepewnie.
- To może zdradzisz nam komu nie pozwolisz odejść co? Jaka jest ta tajemnicza dziewczyna?
- Jest cudowna!- Powiedział znowu szczerząc się.
Uśmiechnęłam się.
- Aha...A jest sławna??
- Nie nie jest sławna...
- Czyli to twoja nowa dziewczyna?- Spytała Ellen. On popatrzył na mnie... Ja zaprzeczyłam mu potrząsając głową.
Cała sala zamilkła... Zapewne wszystkie osoby na sali to fani Justina. Pożarliby by mnie żywcem gdyby się dowiedzieli. Czekali na odpowiedz gwiazdora.
- pewnie za to oberwę, ale powiem wam kim ona jest- Powiedział.
Co?!?! Błagam, oby to nie chodziło o mnie, o by to nie chodziło o mnie- Myślałam.
- jest w studiu, Nikola!!! Choć do nas!!- Krzyknął Justin wstając z czerwonej sofy.
- A niech to!- Burknęłam pod nosem.
- no Idz tam!- Powiedział Usher
- Nie mogę...Nie dam rady
- Dasz! Tak to Justin by cię na scenę nie zaprosił
- Nie wyjdę tam!
- Justin wie co robi
- No chyba raczej nie- Odpowiedziałam cały czas siedząc na krześle.
Nie pójdę tam, o nie!!
- ktoś tu się chyba wstydzi- Zapowiedziała blondynka zakładając nogę na mogę.
- Zaraz wracam- Powiedział Justin i poszedł za kulisy.
- Coś ty zrobił??- Krzyknęłam na niego.
- Choć nie bój się- Powiedział chwytając mnie z rękę.
- Nie, one mnie znienawidzą.
Justin kucnął naprzeciwko mnie.
- kto?- Westchnął
- Twoje fanki!
- przestań, nie zrobią tego....Powiedz ufasz mi??
- Ale....
- Ufasz mi czy nie?
- Ufam
- A więc, chodź tam ze mną, patrz tylko na mnie i nie przejmuj się widownią ok.?- Spytał a po chwil jego wargi dotknęły moich ust.
Wziął mnie za rękę i zaprowadził do Ellen. Wszystkie dziewczyny niby klaskały i cieszyły się, ale tak naprawdę dokładnie wiedziałam co czuły.

Po przywitaniu się z Ellen usiedliśmy na sofie. Justin wciąż trzymał mnie za rękę.
- A więc, to ty skradłaś serce naszego gwiazdora?- Spytała blondynka uśmiechnięta.
- tak...Jakby...- Odpowiedziałam po cichu.
- Hej, zaraz, ja cię skądś kojarzę....No tak, to ty byłaś na okładce magazynu prawda??
- Taaa
- No to masz szczęście:)
Może opowiecie jak się poznaliście?- Spytała zaciekawiona naszą historią. Justin zgodził się i opowiedział jej wszystko w skrócie.
- No nieźle, nieźle, czyli najpierw się nie lubiliście, ale potem coś między wami zaiskrzyło?...Super!
- A powiedz- Skierowała pytanie w moją stronę.
- Nie bierz mi tego za złe, ale nie czujesz się dziwnie wiedząc, że zapewne setki fanek cię teraz znienawidzi??- I tym pytaniem mnie dobiła.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć...Bo właśnie tak się czułam. Moje pytanie przejął Justin.
- Wiesz, co, myślę, że fanki powinny zrozumieć, że mam dziewczynę. Uważam, że prawdziwe fanki będą cieszyć się moim szczęściem, a nie sprawiać przykrość Nikoli- Odpowiedział.
Cała sala zamilkła wypowiedzią gwiazdora.

Nie spodziewałam się, że powie cos takiego.
Ellen szybko zmieniła temat. Ja się trochę rozluźniłam i odpowiadałam na jej pytania bez problemu. Było trochę śmiechu i zabawy. Naprawdę dobrze się bawiłam.
Po zakończeniu wywiadu pożegnaliśmy się i weszliśmy za kulisy.
- Dziękuje ci! Nawet nie wiesz jak bardzo- krzyknęłam wtulając się w niego.
- Nie ma za co!
- Było świetnie, dobrze poszło- przerwał nam manager Justina. Gdy dojechaliśmy do hotelu, ja weszłam do swojego pokoju a on do swojego.
- Nikki, nareszcie jesteś! Widziałam cię w TV. Teraz cały świat wie, że chodzisz z mega gwiazdą!!- Krzyczała i skakała po mnie Rikki. Zadawała dużo pytań typu: i jak było? Jak się czułaś itp. Ja odpowiadałam jej normalnie coś w stylu: Super, Zajebiście itp.
Rozmawiałyśmy przez chwilę, po czym Rikki dostała sms od Chrisa, że za 1godz. Wracamy do domu i mamy czekać o 18 na dole.
Spakowane zeszłyśmy na dół, a dwóch goryli wzięło nasze torby i wsadziło do limuzyny.

W domu

- Już jesteśmy!!- Krzyknęłam wchodząc do mieszkania
- No nareszcie jesteście całe i zdrowe- Powiedziała wychodząc z kuchni, po czym zaczęła nas tulić, następnie dołączył się tata i zaczęło się przesłuchanie. Rodzice słyszeli o szpitalu, ale nie byli zli. Na szczęście:):)
Po „wywiadzie” i kolacji udałyśmy się do pokoju.

Po przywitaniu się z Bellą, ległyśmy wyczerpane na łóżko i nie rozbierając się do piżam zasnęłyśmy jak susły....
Był 4 sierpień.
Wszystko szło doskonale.
Miałam wspaniałego chłopaka, zakochaną przyjaciółkę, super przyjaciół(, którzy na wakacje pojechali gdzieś do Włoch:)), idealną rodzinę i psa. Rikki mogła zostać do końca wakacji!!
Było świetnie... Aż za świetnie...

*********** ***************** ************
Minął miesiąc od kąd jestem z Justinem. Byłam na jego koncertach, wywiadach. Już cały świat o nas wie:). Nie wiem czy mam się cieszyć czy nie. Z jednej strony(Tej złej) to współczuje fanką. Wiem jak to jest, kiedy twój ulubiony gwiazdor już jest zajęty. Sama miałam podobnie, jak jeszcze się bujałam w Taylorze Lautnerze, a ten zaczął chodzić z Taylor Swift.
Wtedy nienawidziłam tej krowy! Więc, teraz fanki pewnie nienawidzą mnie za to!. Ale co zrobić, nie zerwę z nim dla nich, co to to nie:)
Ok., ale wracając do tematu...Justin...Jest taki słodki i czuły, no jak to w każdej parze bywają kłótnie, no, ale potem i tak się szybko godziliśmy. Nie mogę się na niego długo gniewać, za bardzo by mi go brakowało:)
Owego dnia dostałam sms od nieznanego mi numeru.
„ Przyjdź na plażę, koło ogniska. Czekam JB:*”
- Kto to?- Spytała, Rikki bawiąc się z Bellą.
- Justin, mam przyjść na plażę. Tylko pisał z innego numeru- Odpowiedziałam jej zakładając fioletową bluzę na siebie.
- Może nie miał kasy na koncie i pisał od rodziców czy coś.
- Możliwe, ok., to ja lece...Słuchaj mam do ciebie wielką prośbę
- Nom wyjdę z nią leć
- Dzięki- Powiedziałam i pognałam po schodach na dół.
- Gdzie tak pędzisz??- Spytała mama.
- Do Justina a co?
- Bo my zaraz idziemy do państwa Sorensen.
- Ok., spoko, mam klucze, Rikki też, to pa!- Krzyknęłam wychodząc z domu. W drodze na plażę, myślałam, co może chcieć Justin...
Gdy dochodziłam na miejsce zauważyłam kogoś.
Podeszłam bliżej i nie mogłam a właściwie nie chciałam uwierzyć w to, co zobaczyłam!
Jessica całowała się z Justinem!
Łzy zleciały mi na policzki. Stałam jak wryta i nie mogłam wydobyć z siebie dźwięku.
On lekko ją odepchnął i mnie zobaczył.
- Cześć Nikola- Powiedziała zadowolona Jessica.
- Jak mogłeś! Ty draniu!- Krzyknęłam do niego
- i co? Zadowolona jesteś? Masz naciesz się nim!!!- Krzyknęłam w stronę Jessiki, po czym odwróciłam się i zaczęłam biec.
- Nikola zaczekaj- krzyknął Justin podbiegając i chwytając mnie za rękę.
- Puść mnie!! Nienawidzę cię za to!!! Wiedziałam!! Wszystkie gwiazdki są takie same!!
Rozkochują w sobie, a potem łamią serca!- Krzyczałam jak opętana! Serce waliło mi jak szalone, myślałam, że zaraz się wywrócę! Już nawet nie wiedziałam co gadam...
- Daj mi wyjaśnić! To nie tak jak myślisz!
- Nie ma, co wyjaśniać! Wszystko wiem! Nie zbliżaj się do mnie!!- Krzyknęłam.
Wyrwałam mu się i uciekłam. Justin przez pół drogi mnie gonił, ale w końcu udało mi się go zgubić, gdyż wsiadłam do jakiegoś autobusu a on nie zdążył. Po jakiejś godzinie wróciłam do domu.
Na hamaku siedziała, Rikki, z Chrisem i Bellą.
Przynajmniej ona była szczęśliwa. Nie chciałam im przeszkadzać, więc poszłam do siebie i rzuciłam się na łóżko.
Jak on mógł mi to zrobić?! I to z Jessicą!!
Nie cierpię go za to!! Byłam tak zła, że poduszka, która leżała na łóżku( taki mały jasiek) wylądował w kawałkach na podłodze.
Nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć, bardzo głośno, bo Rikki z Chrisem od razu wparowali do mojego pokoju.
- Boże Nikki co się stało?- Spytała Chris a Rikki podbiegła i od razu mnie przytuliła.
- Twój najlepszy przyjaciel to wredna, podła i kłamliwa świnia! To się stało!- Krzyknęłam chamsko w jego stronę.
- Chris, zejdź na dół, ja z nią pogadam- Powiedziała Rikki a ten zrobił to, co mu kazała.
- Już, przestań płakać, a teraz powiedz mi, o co chodzi?- Spytała ocierając mi łzy z policzków.
- No jak szłam na plaże...To zobaczyłam tam Justina z Jessicą i...I oni...- Przerwałam i znowu zaczęłam płakać
- Nikki, nie płacz już spokojnie...Co oni?
- Widziałam jak się całowali!- Krzyknęłam i wtuliłam się w nią.
- Justin?!? Nie wierzę! I to z Jessicą?!?
- Tak! Nienawidzę go!!!- Krzyknęłam i położyłam łeb na poduszkę.
- Może, to jakieś nieporozumienie!
- ta, na bank.
- Ok., uspokój się, a najlepiej to się zdrzemnij, dobrze ci zrobi, a potem wszystko dokładnie przemyślimy- Powiedziała opiekuńczo Rikki. Ona zawsze umiała mi pomóc.
Zrobiłam, to, co kazała. Wtuliłam głowę po raz kolejny do poduszki, koło mnie leżała Bella. Rikki cały czas była ze mną.
Gdy się obudziłam usłyszałam jakieś odgłosy.
To był Justin i Rikki. Nie obracałam się, żeby myśleli, że dalej śpię. Chciałam usłyszeć, o czym rozmawiają.
- Pozwól mi z nią porozmawiać- Powiedział Justin.
- Nie teraz, ona śpi i nie jest w najlepszej formie
- Ale ja muszę, to nie jest tak jak ona myślała! Nie mogę jej stracić!!- Powiedział Justin prawie krzycząc.- Po tych słowach znowu spłynęły mi łzy.
- Trzeba było o tym pomyśleć zanim lizałeś się z Jessicą- Powiedziała Rikki.
- To nie tak...- Powiedział Justin, po czym usłyszałam trzask moich drzwi.
A niby jak??- Pomyślałam. Znowu zaczęłam płakać, to trochę głupie, ale chociaż go nienawidziłam to i tak go kochałam!!.
Obudziłam się wczesnym rankiem, popatrzyłam na zegarek, była 5 nad ranem. Super! Nigdy tak wczas nie wstawałam, nie wiem, ale czułam się wyspana. Rikki jeszcze spała, zapewne rodzice też. Zwlekłam się z łóżka i powędrowałam do łazienki. Wyglądałam szkaradnie. Od wczoraj nie zmyłam makijażu, ani się nie umyłam. Całą twarz miałam praktycznie czarną od tuszu. Szybko wzięłam zimny i orzeźwiający prysznic, po cichu wyszłam z łazienki i wyciągłam z szafy ciuchy i znowu do niej powędrowałam. Ubrałam się w długą białą bluzkę na ramiączkach. Na nią w pasie założyłam czarny duży pasek. Do tego dżinsy i kilka bransoletek na rękę. Włosy trochę podkręciłam i pomalowałam usta błyszczykiem.
Gdy wyszłam z łazienki Bella leżała na moim łóżku ze smyczką w pysku. Po cichu ją zawołałam i wyszłyśmy jak najszybciej z domu. Po drodze ją wypuściłam i ta hasała sobie luzem. Na dworze było pięknie. Słońce dopiero wschodziło...
Wiał lekki i przyjemny wiaterek, a niebo było czyste i bez chmurne. Szłam sobie po brzegu plaży, trzymając w ręce japonki, które ściągłam. Usiadłam sobie na piasku i patrzyłam na wschodzące słońce. Widok był nieziemski....

Oczami Justina

Obudziło mnie głośne chrapanie mojego psa. No tak...Sam strasznie chrapie i nigdy nie da mi się wyspać. Popatrzyłem na zegarek. Była 5:10, Super!!! Jest tak wcześnie!!!! Szlak...A pies chrapie i chrapie. A co tam, wstałem z łóżka i powędrowałem do łazienki. Zrobiłem to, co zazwyczaj się robi w łazience( Nie miejcie skojarzeń). Następnie wyciągnąłem z szafy czarną podkoszulkę i założyłem ją na siebie. Na to wcisnąłem fioletową bluzkę w czarne kratki i jakieś dżinsy. Wziąłem z półki mój krzyżyk, który zawsze nosiłem przy sobie i byłem gotowy. Pomyślałem, że się przejdę na plaże. Mama jeszcze spała, więc po cichu udałem się w stronę wyjścia i skierowałem się w wybrane miejsce.
Szłem po gorącym piasku, gdyż ściągłem sobie buty a słońce świeciło i ogrzewało piasek. Szłem i patrzyłem przed siebie. Nagle dostrzegłem jakąś postać.
Od razu ją rozpoznałem...
Te włosy, które przykrywały jej twarz. Chciałem tam pobiec...Ale przypomniało mi się wczorajsze zdarzenie. Dlaczego ta Jessica musiała wszystko zjebać?!
Nienawidzę jej za to!!!!! Zrujnowała naszą miłość! Ale ja tak łatwo nie odpuszczę, zabardzo ją kocham, aby móc teraz tak po prostu zrezygnować! Będę walczył dopóki mi nie uwierzy.
Zobaczyłem Bellę, która patrzyła na mnie. Siedziała i się nie ruszała.
Powoli i małymi krokami zmierzałem w stronę właścicielki psa. Bałem się odrzucenia!
Miałem szum i mętlik w głowie, ale nie, dam radę, nawet, jeżeli ucieknie, to będę się starał i pokaże jej, że nie jestem jakąś typową gwiazdką, tylko zwykłym dzieciakiem, zwyczajnym Justinem...
Stałem już koło niej. Wiedziałem, że czuje moją obecność, ale nie chciała nawet na mnie spojrzeć.
Usiadłem koło niej...A w sumie to naprzeciwko niej. Głowę miała schowaną w kolanach. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć.
- Nikki...
- Daruj sobie- Powiedziała przerywając mi, choć nadal na mnie nie patrzyła.
- Błagam cię z całego serca, ja nic nie zrobiłem! Uwierz mi!- Powiedziałem już ze łzami w oczach. Po prostu pękłem, nie mogłem powstrzymać się od płaczu.
- Myślisz, że nic nie zrobiłeś?!? Zraniłeś mnie!!- Krzyknęła patrząc na mnie. Jej oczy były przepełnione smutkiem, bólem i żalem za pewne do mnie. Wypłynęły z nich łzy...Spływały po policzku jak lawa z wulkanu.

Powrót do Nikoli

Nie mogłam już wytrzymać tego bólu, który we mnie tkwił. Rozkleiłam się jak mała dziewczynka. Łzy spływały, a ja nie dałam rady przestać.
Spojrzałam na niego, on sam miał oczy we łzach...Spływały mu po policzku...Nie mogłam wytrzymać tego jak on płacze, nie mogłam...Chciałam się do niego przytulić i zetrzeć łzy ze jego oczu. Ale kto zetrze je z moich?!?
- Nikki, proszę Cię....Nie płacz...
- A co mam robić...Wiesz jak mnie skrzywdziłeś?!
- Wiem, ale to nie moja wina, to Jessica....Ja nie wiem jak to się stało...Jesteś dla mnie bardzo ważna!!- Powiedział. Po tych słowach jeszcze bardziej się rozkleiłam. On objął mnie i mocno przytulił do siebie. Już nawet nie zaprzeczałam...Nareszcie mogłam go poczuć, tą jego słodką woń. Tak mi tego brakowało...Zalałam mu całą koszulkę...
Nagle się oczepałam...Co ja robię?!- Krzyknęłam do swoich myśli. Odepchnęłam go lekko a ten nie chciał mnie puścić.
- Justin nie!!! Nie mogę!! Puśc- Krzyknęłam a ten oswobodził uścisk. Wstałam i bez słowa pognałam w stronę wyjścia. Zauważyłam Jessicę idącą ku Justinowi. Co ona tu robiła tak wcześnie? Serce kazało mi iść, ale nogi odmawiały posłuszeństwa. Zatrzymałam się i patrzyłam na nich...

Znów oczami Justina

Rozluźniłem uścisk a ta bez słowa wybiegła a Bela poleciała za nią.
Nie mogłem jej gonić...Nie dałem rady. Byłem cały sparaliżowany. Dała mi się przytulić... Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, co się dzieje. Chciałem tylko by tamta chwila trwała wiecznie. Niestety tak nie było. Ku mojemu zdziwieniu naprzeciwko mnie stała Jessica. Szybko wytarłem łzy i podniosłem się z piasku.
- Czego chcesz?- Spytałem chamsko rzucając jej pytanie.
- Oj misiaczku, o co ci chodzi?- Spytała podchodząc do mnie.
- Odpierdol się ode mnie jasne!!!
- Dlaczego się tak do mnie odnosisz? Przecież kiedyś było nam tak dobrze
- Wcale nie! Leciałaś tylko na moją kasę, nie na mnie. Ty nawet mnie nie znasz!! Więc, lepiej stąd odejdź, bo komuś jeszcze stanie się krzywda!
- Czy ty mi grozisz?!?
- Tak, robię to samo co ty robiłaś Nikoli!
- Ach, a więc o to chodzi! O tą żałosną wieśniaczkę. Nie wiedziałam, że upadniesz tak nisko Justin- Powiedziała zbliżając się ku mnie.
- O zobacz, stoi tam- Powiedziała wskazując palcem. Popatrzyłem na nią. Stała i patrzyła co się wydarzy. Jessica wykorzystała tą okazję i znowu mnie pocałowała. Próbowałem ją odciągnąć, ale miała dużo siły, w końcu popchnąłem ją i ta upadła na piasek.
- Ał...Co ty robisz?!?- Krzyknęła na mnie blondyna
- Odwal się ode mnie, nie chce cię znać!- Krzyknąłem. Popatrzyłem w miejsce, gdzie stała moja miłość. Nie było jej tam. Znowu uciekła, po raz kolejny ją zraniłem. Pobiegłem za nią, lecz nie wiedziałem, gdzie jej szukać. Do jej domu nie pójdę, bo jej rodzice mnie jeszcze bardziej znienawidzą. Po wyczerpującym szukaniu udałem się padnięty do domu.

Powrót do Nikki
Biegłam ile sił w nogach, Bella dorównywała mi kroku. Zatrzymałam się w pobliżu mojego domu. Nagle zauważyłam Justina. Był obrócony tyłem ode mnie. Szybko pobiegłam za dom, aby mnie nie zauważył. Lekko się wychyliłam i ujrzałam go. Chodził stratowany, poszedł w przeciwnym kierunku, pewnie kierując się do domu. Ja zrobiłam to samo. Weszłam do środka i od razu poleciałam do łazienki umyć buzię, gdyż znowu, każdy by się zamartwiał. O tym zdarzeniu powiedziałam tylko Rikki. Przez resztę dnia przesiedziałam w pokoju. Nie chciałam nic jeść. Nie byłam głodna. Nawet się nie zorientowałam a zawisiała nade mną ciemność i udałam się do krainy snów...

Minął tydzień od tego wydarzenia. Z opowiadań Rikki wiem, że Justin codziennie prosił ją, aby dała mu ze mną pogadać, ale ta się na to niegodziwa.
Moi rodzice „przez przypadek” dowiedzieli się o tym od Rikki i stracili do niego zaufanie. Mama nie mogła w to uwierzyć, tata bardziej się tym przejął. On nie znosi, kolesi, którzy łamią serca dziewczyną!
Praktycznie cały tydzień przeleżałam w łóżku i nie wychodziłam z domu.
Nie chciałam nic jeść, Rikki na siłę „wpychała mi jedzenie do gardła”. Bellą zajmowała się Rikki. Byłam jej bardzo wdzięczna, za to, co dla mnie robi.
Był 12 sierpień. Za tydzień były moje urodziny, ale jakoś nie przejmowałam się tym zbytnio.
W końcu się pozbierałam i zeszłam na dół. W salonie widziałam całą moją rodzinkę( wraz z Rikki) siedzącą przed TV.
- Cześć kochanie, i jak się czujesz?- Spytała mama z troską w głosie.
- teraz lepiej, wyszłabym na spacer z, Bellą, ale leje jak scebra- Odpowiedziałam siadając koło taty na kanapie.
Wszyscy powrócili do oglądania telewizji, oglądali jakiś film, chyba Zakochany Szekspir.
Kiedy zaczęły się reklamy wszyscy wstali by coś zrobić m.in. załatwić się, zjeść coś czy się napić, zostałam sama z Bellą. Ona usiadła mi na kolanach a ja zaczęłam ją głaskać z góry na dół.
Zobaczyłam w TV reklamę, a właściwie to pół teledysku Justina never let you go. Pamiętam jak jeszcze byłam na jego koncercie i zadedykował mi tą piosenkę. Nagle teledysk, przerwał jakiś gościu mówiący:
Oto Justin Bieber! Ten uroczy 16- latek, jest już niestety zajęty, przez pewną nastolatkę.
Nazywa się Nikola Wellington. Tę piosenkę właśnie jej zadedykował podczas koncertu w Stratford. Zobaczmy kawałek nagrania. Noi to puścił. Zobaczyłam jego na scenie, jak mówi:
Ten utwór dedykuje wyjątkowej dziewczynie...Wiedz, że nigdy nie pozwolę ci odejść!
Znowu zaczęłam płakać, bardzo mi go brakowało! Tego ciepła, jakie on w sobie miał, tego słodkiego uśmiechu, jak mnie przytulał i całował!
Ale złamał obietnicę, pozwolił mi odejść! Zdradził mnie! Nie mogłam do siebie dopuścić tej myśli, nie chciałam! Chciałam żeby wszystko było jak dawniej. Mogłam mu wybaczyć, ale to by oznaczało, że jestem jakaś laską, która kocha się tylko w gwiazdorze a nie w prawdziwym Justinie. Że lecę tylko na jego kasę i mogę mu wybaczyć wszystko! Ale jak taka nie jestem! Muszę mieć wiarygodne dowody, że tego nie zrobił, a jak na razie nic mi takiego nie dał.
- Kochanie, co się stało?- Podbiegła mama wyłapując mnie z toku myślenia.
- Co? Nic, nic, przepraszam- Powiedziałam wycierając łzy z policzka.
- Nie przepraszaj- Powiedziała mama.
Zobaczyła Justina w telewizji i natychmiast wyłączyła to pudło.
Minęła godz. W tym czasie przyszedł Chris i zaczęły się wariację. Znowu zaczęłam się śmiać, ale nie tak kiedyś. Chris, zawsze ma jakieś szalone pomysły, i świetnie umie mi poprawić humor:)
Rodzice go lubili:)
Nagle, naszą pogawędkę przerwało pukanie do drzwi.
- Otworzę!- Powiedziałam i poszłam je otworzyć! Ale tego żałowałam.
- Po co tu przyszedłeś?- Spytałam Justina stojącego przed drzwiami, był cały mokry, bo jak wcześniej mówiłam padało jak cholera.
- Nikki, pozwól mi to wyjaśnić
- Nie ma, co wyjaśniać
- jest
- ja nie widzę potrzeby, Cześć- Powiedziałam trzaskając drzwiami.
- Nie pójdę stąd dopóki mnie nie wysłuchasz słyszysz?!? Nie ruszę się stąd!!- Usłyszałam go zamykając drzwi.
Weszłam do salonu. Wszyscy popatrzyli na mnie z byka. Wiedzieli od razu, że to Justin.
- Nie przejmuj się nim córciu- Powiedział tata klepiąc o fotel, pokazując mi w ten sposób, abym koło niego siadła. Uczyniłam to. Po pół godzinach zerknęłam przez okno. Nadał stał, zziębnięty i mokry.
Miał samochód i mógł w każdej chwili do niego wejść, ale tego nie zrobił.
- kochanie, my musimy iść, tata ma jakieś ważne spotkanie, a ja mam mu towarzyszyć, poradzisz sobie?- Spytała zakładając kurtkę.
- Tak, jest Rikki i Chris
- My się nią zajmiemy- Powiedział Chris obejmują mnie:)
- No mam nadzieje, ok. to na razie- Powiedział tata i wyszli. Zerknęłam przez okno. Tata chyba wydzierał się na Justina, ale ten go nie słuchał i dalej stał.
- Słuchaj, minęła godzina a on nadal tam stoi, w sumie to stoi tak jakieś 2 godz.- Powiedziała, Rikki, gdy byłyśmy w kuchni.
- Noi?
- wiesz, ja na twoim miejscu wysłuchałabym, co ma do powiedzenia, widać, że mu zależy.
- Bronisz go?
- Nie bronie, tylko mówię, żebyś dała mu szansę się wytłumaczyć, a zresztą rób, co chcesz, jak będziesz mnie potrzebować to jestem na górze- Powiedziała Rikki i poszła do pokoju.
- Ty też tak uważasz?- Spytałam Chrisa.
- Wiesz...Znam Justina dość długo. Jemu naprawdę na tobie zależy
- Ale on mnie zdradził! I to 2 razy z tą samą osobą!!
- Nie prawda!! Daj mu szansę to wyjaśnić! Nie zrobiłby ci tego
- Ale zrobił.
- To nie on tylko ona, to był jej podstęp
- A skąd ty o tym wiesz?
- Jessica powiedziała Lenie a Lena mi, posłuchaj, co on ma ci do powiedzenia, a później zadecyduj,
Idę na górę- Powiedział i poszedł za Rikki.
Zostałam sama w salonie, Bella spała na kanapie. Popatrzyłam na niego.
Siedział na krawężniku, mokry i zziębnięty a lało jak scebra i w dodatku rozpętała się burza.
Kiedy wstał, popatrzył na mnie. Nasze oczy się spotkały. Szybko odwróciłam wzrok. Myślałam nad tym, co powiedziała mi Rikki i Chris. W końcu Rikki zawsze miała racje...
Trochę się wahałam, ale w końcu poszłam i otworzyłam drzwi. Zostawiłam je otwarte, po czym usiadłam na sobie i czekałam.
Po paru nastu sekundach usłyszałam jak wchodził do mieszkania.
Strasznie bałam się tej rozmowy.
Zobaczyłam go. Powoli przesuwał się ku sofie, aż w końcu usiadł.
- Nikki, posłuchaj mnie...
- Po co?- Przerwałam mu
- Błagam cię! Daj mi coś powiedzieć
- Mów- Odpowiedziałam po chwili.
- Zrozum, to nie ja ją całowałem, tylko ona mnie...Spotkałem się z nią na plaży bo chciałem powiedzieć, żeby się od nas odwaliła- Powiedział Justin...Cały był mokry, woda kapała z niego ale on się tym nie przejął.
- To, po co wysłałeś mi tego durnego sms?
- Co?? Ja ci nic nie wysyłałem, to musiała być Jessica, ale nie ja.
I teraz wszystko w głowie zaczęło mi się układać. Numeru Jessiki nie miałam, więc to ona napisała do mnie Jako Justin a potem go zmanipulowało, to wszystko powoli zaczynało mieć sens.
***************** ******************** *********************
- Już nie wiem, co mam o tym myśleć
- Nikki, proszę wybacz mi! Nigdy bym ci tego nie zrobił, jesteś dla mnie bardzo ważna, wtedy 2 raz plaży, ona chciała się odegrać, ale już dałem jej nauczkę- Powiedziawszy to zbliżył się do mnie.
- Jak to dałeś nauczkę? Coś ty zrobił?
- Spokojnie, już więcej się do nas słowem nie odezwie...Przysięgam....Nikki, proszę...
Wtedy coś sobie przypomniałam, scenę na polanie. Jessica powiedziała wtedy, że jeszcze nie skończyła i że się odegra...
- Nikki wierzysz mi?- Spytał Justin. Popatrzyłam na niego. Oczy miał zaszklone. Czekoladowe tęczówki patrzyły na mnie z nadzieją i smutkiem.
- wierzę ci- Powiedziałam ze łzami w oczach i rzuciłam się w jego ramiona.
On nic nie powiedział tylko przycisnął moją głowę do swojej mokrej klatki piersiowej. Nie przeszkadzało mi to, że był cały mokry. Liczyła się ta chwila. Strasznie się za nim stęskniłam.
On odchylił moją głowę i zaczął całować. Najpierw czule, ale później przeszedł na namiętne pocałunki. Bardzo mi go brakowało!
- przepraszam, jestem cały mokry
- Nie szkodzi, ważne, że jesteś- Powiedziałam jeszcze bardziej wtulając się w niego. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie... Było mi tak dobrze...
- Muszę ci coś powiedzieć- Syknął, po czym spojrzał mi w oczy.
- Bo ja...

Kocham Cię- Powiedział. Te słowa we mnie weszły. Popatrzyłam w te jego czekoladowe tęczówki i wiedziałam, że mówi prawdę...W jego oczach ujrzałam taką czułość...i...no wiecie o co chodzi...
- ja ciebie też- Odpowiedziałam, po czym zaczęliśmy się całować. Ale nie tak normalnie. To były bardzo namiętne pocałunki. Oddawałam się mu, nie chciałam, żeby przestawał. Zawiesiłam swoje ręce na jego szyi a po chwili wplotłam je w jego włosy. On położył ręce na mojej talii i cały czas mnie całował. Był taki czuły, namiętny i słodki...Bardzo mi tego brakowało...W pewnym momencie oderwaliśmy się od siebie, bo ktoś nam przeszkodził( Jak zwykle):P
- No nareszcie!- Krzyknął Chris wchodząc z Rikki do pokoju.
- A co wy tu robicie?- Spytałam podejrzliwie.
- No czekaliśmy, aż się pogodzicie, Nikki, ja wiem, że ty zrobisz wszystko, co ci powiem, bo to, co ja mówię jest The best
- Aha...Bardzo ciekawe- Syknął Justin śmiejąc się.
Siedzieliśmy tak jeszcze przez godzinę oglądając telewizję czy gadając na różne tematy, aż do czasu...
- już jesteśmy- Usłyszałam z przedpokoju krzyczącego tatę.
Zupełnie o nich zapomniałam, A jeśli tego nie zrozumieją i zabronią mi się spotykać z Justinem?...
Cała nasza czwórka wstała z foteli, oczekując na reakcję moich rodziców, wiedziałam, że będzie zle.
- i jak tam....A co ty tu robisz?- Spytała mama wlepiając oczy w Justina.
- Wynoś się stąd młodzieńcze! Nie zasługujesz na nią!- Krzyknął tata.
- tato, proszę, wszystko wam wyjaśnię
- Tu nie ma nic do wyjaśnienia.Nie pamiętasz jak przez tydzień siedziałaś w pokoju.
Nie chciałaś nic jeść i to przez niego!- Widziałam na jego twarzy złość i żal a zarazem wstręt do Justina. On popatrzył na mnie jakby przepraszał.
- Słyszałeś!!! Nie zbliżaj się do mojej córki, może i jesteś jakaś tam gwiazdką, ale nie masz prawa łamać jej serca!- Krzyknął
- tato!!!
- Cicho Nikki! Zabraniam ci się z nią spotykać!
- Nie możesz....Nie
- przestań Nikki, to i tak nic nie da, Pamiętaj, że cię kocham- Szepnął mi do ucha, po czym wyszedł z domu a ja poleciałam do swojego pokoju.
Rikki po chwili do mnie dołączyła.
- Dlaczego mi to zrobili! Nie nawidzę ich!- Krzyknęłam tak głośno, żeby tylko usłyszeli, po czym rozpłakałam się jak mała dziewczynka a Rikki natychmiast mnie przytuliła.
- Proszę cię nie płacz! Będzie dobrze, zobaczysz
- Nie będzie, Justin stracił ich zaufanie, teraz trudno będzie je odzyskać
- Wiem kochana, wiem- Wiedziałam, nawet ona nie potrafił mi doradzić w tej chwili.
- A gdzie Chris?
- Poszedł do domu...
- Aha...Dobrze, że chociaż tobie się układa...
- Przestań...Będzie dobrze!
- Oby...- Powiedziałam. Dlaczego to życie jest takie popieprzone?!!!

******************* ******************** *****************

Była godz. 19:00. bez słowa opuściłam dom i wyszłam z Bellą na spacer.
Chciałam iść do Justina, ale nie wiedziałam gdzie zbytnio mieszka.
Napisałam mu, esa, że jestem na polanie w pobliżu jeziorka i że jak chce to niech przyjdzie.
Po 15 min. Zjawił się wraz ze swoim pieskiem Samem.
- przepraszam, że tak długo- Powiedział siadając koło mnie na kłodzie i całując mnie w policzek. Wypuścił Sama a ten od razu pognał do Belli i zaczęli się bawić.
- Dobrze, że jesteś- Powiedziałam wtulając się w niego.
- Nie martw się, wszystko się ułoży, zobaczysz...Dajmy im trochę czasu.
Mają rację...Zawiodłem ich i straciłem zaufanie, ale postaram się je jakoś odzyskać- Powiedział wlepiając we mnie brązowe Aisy(Oczy:))
- mam nadzieję, że się uda
- Na pewno, a teraz koniec tego zamartwiania się...Bo zapraszam cię jutro do mojego domu na obiad.
- No nie wiem...Będę się nie swojo czuła- Powiedziałam nie pewnie.
- Nie słyszę odmowy. Poznasz wszystkich domowników, moja babcia piecze przepyszne ciasta, na pewno ci się spodoba.
- A o której?
- O 15:00
- Ok.- Odpowiedziałam uśmiechnięta.
- i weź ze sobą Rikki, Chris też tam będzie:)
- Spoko, tylko jest jeden problem
- Jaki?- Spytał zaskoczony.
- Nie wiem gdzie mieszkasz, wtedy jak cię odprowadzałam to nie widziałam zbytnio gdzie idę:)
- Yyy, to jak trafiłaś powrotem?
- Na ślepo, ale jakoś dotarłam:)
- Aha
- To jak to zrobimy?
- Hm... Chris po was przyjdzie
- Ok- Powiedziałam całując go w usta.
Dochodziła 21, więc Justin odprowadził mnie prawie pod dom, żeby rodzice nas nie widzieli.
Po pożegnaniu się wróciłam z Bellą do domu.
- Gdzie byłaś?- Spytał tata przełączając kanały w pudle.
- Z Bellą na polu- Powiedziałam odpinając psa ze smyczy.
- Tylko z Bellą czy z kimś jeszcze??
- A co ty ksiądz jesteś, że mam ci się spowiadać z kim byłam i co robiłam!!
- Wyhamuj trochę, nie jestem twoim kolegą, żebyś się tak do mnie odzywała
- Sory- powiedziałam obojętna i poszłam z Bellą do pokoju, trzaskając drzwiami.
- Jej...Co jest?- Spytała Rikki odkładając jakieś czasopismo.
Ja wzięłam budyń, który leżał na biurku i zaczęłam go jeść
- jestem na Maksa zła!!!
- Aha, Ok...I dlatego postanowiłaś zakosić mi budyń...Spoko...
- Sory
- No jedz jedz i powiedz o co chodzi?
- Pokłóciłam się z tatą!!!
- Przykro mi
- Dlaczego on musi taki być!
- martwi się o ciebie
- Tak wiem...Ale skończmy ten temat ok.?
- Spoko- Powiedziała z bananem na twarzy.
- Słuchaj...Zostałyśmy zaproszone do domu Justina jutro na obiad.
- Super, a o której?
- o 15
- No to bomba
- Wiem...- Powiedziałam, przegadałyśmy pół nocy. Koło 2 w nocy poszłyśmy spać. Już nie mogłam się doczekać jutrzejszego dnia!!!
Promienie słońca, które przelatywały przez okna mnie zbudziły. Popatrzyłam na telefon.
Dochodziła 10.
Rikki jeszcze spała, więc postanowiłam wykorzystać te okazję, żeby pierwsza iść do łazienki.
Po porannym prysznicu, w ręczniku wyszłam z łazienki by pogrzebać w szafie.
- No, no, no- Powiedziała Rikki śmiejąc się.
- No co:)
- Szkoda, że tu Justina nie ma
- Ha ha ha- Powiedziałam i otworzyłam szafę.
- Noi co ja mam na siebie włożyć?- Spytałam lookając na Rikki.
- ach....No pokaż- Powiedziała, po czym wstała i zaglądnęła do szafy.
- Hm...pomyślmy...To jest ładne- Powiedziała wyciągając z szafy białą sukienkę.
- Myślisz??
- Taaa... I do tego jeszcze jakiś łańcuszek, te białe butki na obcasach i wyglądasz pięknie:)
- Ok., to idę przymierzyć- Powiedziałam i weszłam do łazienki.
Po ubraniu sukienki pokazałam się Rikki.
- Wow...Super!!Ja też chce taką kieckę:)- Powiedziała żartobliwie oburzając się.
- Heh, no to teraz dla ciebie coś wybiorę, a ty Idz pod prysznic
- Ok.- Powiedziała i poszła do łazienki.
Ja wybrałam jej też białą sukienkę, tyle, że na dole miała czarne takie jakby kwiatki+ do tego białe butki na obcasach.
- no to pokaż to cudo- Powiedziała po prysznicu
- masz- Powiedziałam a ta poszła od razu przymierzyć.
- i to jest to...Wyglądamy świetnie- Krzyknęła Rikki.

Po zrobieniu się na bóstwo, Bella musiała iść na spacer.
Sama przyniosła smycz w pysku. Co za mądra psina.
- Idę z psem!!- krzyknęłam do ludzi po czym wyszłam z domu.
- Poczekaj, mogę iść z tobą?- Spytał tata wychodząc za mną.
Kiwnęłam głową. Szliśmy przez jakieś 10 min. W milczeniu, w końcu tata się odezwał.
- przepraszam cię
- Co?- Powiedziałam zaskoczona.
- No. Nie powinienem cię przepytywać o wszystko, ale ja po prostu się o ciebie martwię
- Wiem tato, wiem...Ja cię też przepraszam- Powiedziałam, po czym się do niego przytuliłam.
- jesteś pewna, że dobrze robisz spotykając się z Justinem, no wiesz...Po tym co ci zrobił?- Spytał, kiedy szliśmy dalej.
- tak tato, jestem pewna to co się stało to było...Nieporozumienie...ja go kocham tato. Wiem, że pewnie uważasz mnie za idiotkę...Ale tak jest i nie zmienisz tego.
- Rozumiem
- Ale tato...Yyy co? Jak to rozumiesz?
- Jesteś mądrą dziewczyną i wiesz co robisz. Justin stracił moje zaufanie, ale może je jeszcze odzyskać, jeżeli się postara. Nie jest mi łatwo mu wybaczyć. W końcu Cię skrzywdził, a nie pozwolę, żeby zrobił to ponownie...Mam nadzieje, że wiesz, co robisz...Chce ci tylko powiedzieć, żebyś pamiętała, że 2 razy do tej samej rzeki się nie wchodzi..
- tato, ja go kocham, on mnie też
- Wiem, ale to jest dla mnie trudne... Wiedz, że on nadal nie ma wstępu do naszego domu. Nie ufam mu już, musiałby się bardzo postarać, aby odzyskać moje zaufanie
- tak będzie tato, tak będzie- odpowiedziałam z uśmiechem, po czym wróciliśmy do domu. Dochodziła 15. Razem z Rikki zeszłyśmy na dół i czekałyśmy w salonie na przyjście Chrisa.
- A wy gdzie się wybieracie?- Spytała mama głaszcząc Bellę.
- Idziemy do Chrisa- Odpowiedziała Rikki
- Aha, a co z obiadem?
- Zjemy u niego, o to pewnie on, to pa!- krzyknęłam i wyszłyśmy z domu, gdzie czekał na nas brunet.
- hej kochanie, ślicznie wyglądasz- powiedział Chris całując Rikki.
- Helloł? A ja to co? Duch?- Powiedziałam obrażona.
- Sorki, siemka- Powiedział przybijając mi żółwika.
- Daleko to?- Spytała Rikki, gdy szliśmy ulicą.
- Za jakieś 10 min. Powinniśmy być na miejscu.
Weszliśmy w jakaś dziwną uliczkę, której do tej pory nie znałam. Domy były piękne. Każdy dom, który mijaliśmy miał płot, basen czy fontannę. Widać, że ludziska kupę kasy mają.
Też bym chciała taki mieć, choć na swój nie narzekam:)
- no to tutaj- Powiedział Chris wskazując ręką na wielski dom.
Był cudowny. Mieli ścieżkę prowadzącą pod same drzwi. Obok był basen i grządki. Tego się nie da nawet opisać...



-Wow, ale tu pięknie- Powiedziała Rikki, gdy szliśmy w stronę domu.
- Nom, ale chata, ja nie mogę!
Chris zapukał do drzwi. Trochę się denerwowałam, ale gdy tylko zobaczyłam mojego chłopaka w drzwiach, wszystkie zmartwienia zniknęły.
- Hej, wyglądasz pięknie- Powiedział dając mi Kissa na powitanie.
-Khym, Khym, a ja to, co??- Spytała oburzona blondynka.
- Ty też wyglądasz ładnie:)
- Widzisz, jak to jest jak się jest „niewidzialnym”- Przypomniałam jej.
- Ok., ok. wchodźcie do środka- Powiedział Just, po czym zaprosił nas do domu.
Wyglądał pięknie, ściany były z takiego jakby kamienia, wszystkie elementy były do siebie dopasowane.
Weszliśmy do salonu. Był ogromny. Na środku był wielki futrzany dywan, a na nim stolik taki mały jakby do kawy z kanapami. Naprzeciwko tego był kominek a obok stała Plazma z playstation3. Ściany były koloru takiego beżowego. W domu było dość sporo osób, m.in. Pattie i jej córka Jazmyn, gitarzysta Dan i manager Scott. Jeszcze kilku kolesi Noi oczywiście Martin.
Poznałyśmy też Babcie Justina Diane i jego dziadka Bruce’a.
To bardzo mili ludzie i przywitali nas z uśmiechem na twarzy. Wiecie jakiego miałam stresa...Normalnie gwiazdy jak Usher, a do tego jeszcze mama Justina. Jej to się bałam, ale po przywitaniu się z wszystkimi wszystko ze mnie zeszło i usiedliśmy na jednej z kanap.
- Noi jak wam się podoba nasze tymczasowe mieszkanko?- Spytała mama Justina, trzymając Jazmyn na kolanach.
- jest bomba!- Krzyknęła Rikki.
- Dokładnie, jeszcze nigdy nie widziałam ładniejszego domu- Dopowiedziałam.
- To miło z waszej strony, a teraz przepraszam, ale coś czuje, że moja słynna pieczeń zaraz może się spalić- Powiedziała Diana i poleciała do kuchni. Po 10 min. Zawołała wszystkich do stołu. Ja usiadłam obok Justina i Chrisa a Rikki obok Chrisa i Scotta.
Na stole znajdowała się przepyszna pieczeń, surówki i ziemniaki, obok dużo różnych ciast, takich jak sernik czy murzynek. Czułam się jakby to była wigilia czy cuś.:)
Wszędzie panowała miła i ciepła atmosfera. Poczułam się jakbym należała do tej rodziny.
Myślałam, że gwiazdy nie mają czasu na wspólny posiłek. Tu było inaczej. Cały czas był śmiech, żarty i radość. Rozmawiałam z nimi o mnie, o mojej rodzinie. Rikki też dopowiedziała coś o sobie. Nagle Justin porwał mnie na górę przepraszając wszystkich.
- Gdzie idziemy?- Spytałam, gdy szliśmy po schodach.
- Do mojego pokoju- Powiedział uśmiechnięty.
Weszliśmy do środka: Ściany oklejone były niebieskim logo zapewne jego ulubionej drużyny hokejowej: Toronto Maple Leafs. Pokój wyglądał normalnie. W rogu stało łóżko a na nim laptop, obok biurko i szafa. Na regale widniały jego zdjęcia z hokeja i kosza. Zdjęcia jego rodziny, przyjaciół i moje!?! Nie wiedziałam skąd je ma, ale ok.
- Skąd to masz?- Spytałam pokazując mu moje zdjęcie w ramce.
- Yyy....Ukradłem z twojego pokoju:) Chyba się nie gniewasz?- Spytał zawadiacko uśmiechając się
- No, gniewałabym się, ale ja też ukradłam twoje zdjęcie- Powiedziałam śmiejąc się
- Ty?? A skąd?
- W sumie, nie ja a Chris:P Poprosiłam go:P Mam takie zdjęcie, którego nikt nie ma:P
- Aha...No dzięki....Aha, poczekaj tu zaraz wrócę, ok.?
- Ej, a mogę sprawdzić sobie pocztę?
- Pewnie- Powiedział i wyszedł z pokoju.
Usiadłam na łóżku i otworzyłam laptopa. Był załączony na jego Facebooku. Miał Nową wiadomość.
Nie wiedziałam czy odczytać czy też nie, ale w końcu ciekawość zwyciężyła.
Temat był taki: Justin błagam cię! Trochę się przestraszyłam, ale otworzyłam:

„Wiem, że na pewno tego nie przeczytasz, wyrzucisz do kosza czy coś, ale błagam Cię! Zrób to, choć raz. Musisz przyjechać do Polski!!!
Wiem, że pewnie nie masz tego w planach, ale nasz kraj wygrał już tyle konkursów, a ty nas ciągle olewasz jednym słowem!
Żadna z gwiazd nie przyjedzie do Polski, a nawet, jeśli to z przymusu.
Nie bądź taki jak oni!
Ja niestety nie przyjadę na twój koncert, bo nie mam kasy, a miliony polskich fanek tam będzie. Marzą o tym, by, chociaż raz przez chwilę Cię zobaczyć, czy chociaż dotknąć twojej dłoni.
Błagam cię odpisz mi! To dla mnie i reszty fanek bardzo ważne!
Ps. Naprawdę dobrze wybrałeś, jeśli chodzi o dziewczynę, to dobra kump...Osoba:)



Wow, biedna dziewczyna...Tylko, o co jej chodziło z tym ostatnim wersem, przecież mnie nie zna. I to jak napisała kump...Osoba:), O co chodzi??
- I jak, sprawdziłaś?- Spytał brunet trzymając w ręku jakieś pudełko.
- Wiesz, co...Przez przypadek weszłam na twoją pocztę na Facebooku i tam miałeś dziwną wiadomość.- Odparłam.
- No to czytaj- Powiedział siadając koło mnie na łóżku.
Po przeczytaniu
- Hehe...Nieźle, o co jej chodziło z tym ostatnim wersem? Co ona cię zna czy coś?
- Właśnie nie wiem. Słuchaj, dlaczego nie przyjedziesz do Polski?
- Ja bardzo bym chciał, ale Scott się nie zgadza, nie wiem, czemu.
- Może spróbuj go jakoś namówić.
- No nie wiem
- Plosę!- Powiedziałam robiąc szczenięce oczka.
- No zgoda...Pogadam z nim dzisiaj, ale teraz mam coś dla ciebie- Powiedział wręczając mi czerwone pudełko.
- A co to?
- Zobaczysz, ale dopiero w domu ok.?
- Ok., ok.- Powiedziałam kładąc się na łóżko. Ten zrobił to samo.
- Żal mi tej dziewczyny- Wzdychnełam przerywając ciszę.
- Wiesz ile dziewczyn pisze, że mnie kocha i takie tam.
- Ale ona tego nie napisała, chce abyś odwiedził Polskę, chociaż wie, że jej tam nie będzie, pisze to dla innych fanek. Biedna...
- Wiem, wiem...Pogadam ze Scottem obiecuje, ale czy teraz możemy zająć się sobą?
- Hm... Zależy, co masz na myśli?- Spytałam. Ten momentalnie wziął moją twarz i objął swoimi rękami, po czym przybliżał ją do siebie. Połączył nas bardzo namiętny pocałunek. Justin zmienił swoją pozycję, tak, że leżał na mnie i bezgranicznie całował. Ja mierzwiłam jego włosy, następnie posunęłam się na plecy. Justin całował mnie delikatnie, a zarazem czule i namiętnie. Trzeba mu przyznać, że jest dobry w te klocki:)
Było mi strasznie gorąco, ale nie przerywałam naszej „namiętności”. Nie chciałam, mogło to trwać godzinami czy dniami... No, ale jak nie ja to jak zwykle ktoś inny.
- No, no, no... Co tu się wyprawia- Spytał Chris z bananem na twarzy.
- Spadaj stąd- Powiedział żartobliwie JB rzucając w niego poduszką.
- Ok., ok., ale chodźcie na dół, bo następnym razem przeszkodzi wam twoja mama- Odparował brunet, po czym wyszedł z pokoju.
- Cóż... Chodźmy już- Powiedziałam i wstałam z łóżka.
Ten wziął mój prezent i zeszliśmy, na doł.
- Już jesteśmy- Powiedział Justin odsuwając mi krzesło, abym usiadła, po czym sam zrobił to samo.
- No nareszcie, co tak długo?
- Pokazywałem Nikki pokój
- Taaa i łóżko przy okazji też- Powiedział Chris z bananem na twarzy. JB rzucił mu tylko srogie spojrzenie, po czym wrócił do rozmowy.
Około 19 byłyśmy w domu. Po zjedzeniu kolacji i wyjściu z Bellą na spacer udałyśmy się prosto do pokoju.
Umyte i przebrane w pidżamę zasiadłyśmy na łóżku.
- No to otworzysz to w końcu, czy mam to zrobić za ciebie?- Spytała Rikki spoglądając na prezent.
- Ok, ok.- Powiedziałam i zaczęłam targać opakowanie. Gdy zdarłam wszystko i otworzyłam pudełko ujrzałam piękną błękitną sukienkę. Miała czarny pasek( no nie pasek a takie coś czarnego, ale była śliczna:P)
- Wow, ale cudna- Powiedziała Rikki i porwała mi ją.
- Jest śliczna
- Nom
- Ej poczekaj, tu jest jeszcze coś- Powiedziałam biorąc z pudełka jakieś małe pudełeczko. W środku znajdował się złoty łańcuszek z literką „J” i jakiś liścik.
- Przeczytaj na głos- Syknęła Rikki, a ja to uczyniłam.

Nikogo tak bardzo nie kocham,
Choć mogłem kochać nieraz.
Nikomu serca nie dałem,
Choć miałem tak wiele szans.
Jedną tylko kochałem,
Tą jedną jesteś Ty.
O Tobie tylko wciąż myślę,
Ty wkradasz się w me sny!
A kiedy Ciebie spotykam,
Serce zaczyna mi bić,
Bo kocham jedynie Ciebie
I tylko z Tobą chcę żyć!

PS. Wierszyk ściągnąłem z Internetu:), Nie umiem mówić o uczuciach, więc wolę pokazać i przelać na papier...Moje słowa by brzmiały tak:
Kocham Cię bardzo bardzo mocno...Kocham Cię i kiedy zamykam oczy widzę Ciebie, a gdy je otwieram pragnę cię zobaczyć. Gdy cię nie ma czuję, że jesteś wszędzie, w każdej minucie, sekundzie, zawsze!
- O mamo- Powiedziała Rikki przecierając łzy
- Co ty płaczesz? Głupia jesteś?
- No przecież to takie romantyczne!
- Wiem...Nie wiedziałam, że coś takiego zrobi:)- Powiedziałam chowając sukienkę do szafy.
- hej może ubierzesz sukienkę na swoje urodziny?
- Hej, to jest dobry pomysł- Powiedziałam. Rikki poszła spać koło 21, ale ja jakoś nie mogłam zasnąć. Za dużo wrażeń, najpierw ta dziewczyna, a teraz ten liścik:)
Ale szczerze mówiąc bardziej myślałam o tej dziewczynie. Wzięłam swojego laptopa na łóżko i weszłam na facebooku. Pamiętam jej Nick: Kejli1994
Wpisałam w wyszukiwarce i znalazłam. Miała tylko jedną fotkę...Kliknęłam na zdjęcie i nie mogłam uwierzyć...To była....
To była SABINA!! Nie opowiadałam wam o niej, więc teraz coś w skrócie o niej dodam. Sabina jest polką i w wieku 10 lat przeprowadziła się do mojego miasta w Southpark. Tam się zapoznałyśmy i zaprzyjaźniłyśmy. We trzy byłyśmy nierozłączne. Nauczyłam ją języka angielskiego a ona mnie trochę polskiego. Byłyśmy fankami Biebera.
Niestety po 4 latach wróciła spowrotem do Polski ( do bielska białej czy coś takiego). Nie mogłam w to uwierzyć.
Natychmiast do niej napisałam, bo akurat była dostępna.
-Cześć, pamiętasz mnie:) jestem, Nikki, tą, co poznałaś, w Southpark i wyślij.
Po paru nastu sekundach odpisała:
-Pewnie, że pamiętam! Jezu jak my się dawno nie widziałyśmy, co tam słychać? U Rikki i ciebie? Dalej mieszkasz w Southpark?

- U Rikki ok. i u mnie też, tyle, że teraz mieszkam w Stratford.
I tak sobie pisałyśmy o wszystkim, W końcu spytałam się o Justina.
- ej, a ty dalej jesteś fanką Biebera, co nie?

- Nom, strasznie chciałabym żeby przyjechał. Nawet list do niego napisałam, ale i tak go pewnie nie przeczytał...No a ty?

- Yyy...Taa też go lubię:P

- Lubisz? Nie kręć, wiem, że z nim jesteś! Zazdroszczę ci i to bardzoJ. Kiedy widziałam cię z nim w angielskim MTV to aż mnie skręcało:P

- A jak ci się z nim układa?

- Znakomicie:P- Odpowiedziałam jednym zdaniem.

- Heeej, właściwie, jak ty z nim jesteś, to może mogłabyś go poprosić aby przyjechać do Polski, chociaż szepnij mu jedno słówko

- Właściwie, to już to zrobiłam, on pogada ze swoim managerem

- Jezu, dziękuje ci!! Niech, chociaż Polskie fanki niech mają przyjemność

Przegadałyśmy tak do północy. Zmęczona położyłam się do łóżka i odpłynęłam do krainy snów.

******************* ************************ **********************

Razem z Rikki wyszłam z Bellą na spacer. Łaziłyśmy z gołymi stopami po brzegu morza, a Bella latała z brzegu do wody i tak w kółko.
- To niesamowite, że z nią pisałaś, Zmieniła się na zdjęciu?- Spytała Rikki przerywając ciszę.
- Tak, strasznie wydoroślała:) I wiesz, co, chyba mogę spełnić jedno z jej marzeń już dziś
- Że co?
- Nom, ona bardzo chciałaby porozmawiać z Justinem. Rodziców akurat nie będzie, więc luuz przez facebooka na kamerce sobie pogadają
- Jej, to jest genialne
- No to ja wiem- Powiedziałam i razem wybuchnęłyśmy śmiechem. Po godz. Wróciłyśmy do domu, po czym zadzwoniłam do Justina, aby zjawił się u mnie z Chrisem koło 16:00. Po zjedzeniu obiadu, poczekałam aż rodzice wyjdą( mieli jakąś sprawę do załatwienia) i poszłam do pokoju. O równej 16:00 zawitali do nas chłopcy. Opowiedziałam Justinowi o moim genialnym planie, Noi oczywiście musiałam mu w skrócie opowiedzieć skąd ją znam itp.
Weszłam na facebooka i napisałam jej wiadomość, bo akurat była online:
N- No hej, co tam? Słuchaj masz kamerkę? To byśmy sobie na żywca pogadały:P
S- Pewnie, zaraz włączę- Odpowiedziała i już po chwili rozmawiałyśmy przez kamerkę. Zaczęłyśmy gadać ogólnie o wszystkim, Rikki też się włączyła. Czas na moją niespodziankę.
- Słuchaj mam dla ciebie miłą niespodziankę- Powiedziałam uradowana.
- Zobaczysz, tylko zamknij oczy ok.?
- Ok.- Odpowiedziała, po czym zrobiła, co jej kazałam.
Justin wszedł kadr kamerki robiąc na twarzy wielkiego banana.
- Już możesz otworzyć- Pow. A ta to zrobiła
- No hej!- Powiedział Justin zadowolony.
- O My gosh!!! Ty jesteś!?! To ty!! To naprawdę ty!!- Krzyczała jak opętana Sabina skacząc. W sumie też bym tak robiła, więc się jej nie dziwiłam.
Po kilku minutach się uspokoiła i zaczęli rozmowę. W sumie to nie gadali o niczym szczególnym. Ta coś tam mówiła, że cieszy się, że go poznała, ten też coś tam...Takie tam...Ale dla niej to nie było takie tam...
- A kiedy masz zamiar odwiedzić Polskę?- Spytała nagle Sabina, o to już mnie zaciekawiło.
- A no właśnie- Dopowiedziałam
- No tak, zapomniałem ci powiedzieć, otóż gadałem ze Scottem i...
- I...- Powiedzieliśmy wszyscy
- I najprawdopodobniej do Polski przyjadę za jakieś półtora tygodnia.
- Serio?- Spytała, a Sabina już skakała z radości.
- tak, po długim przekonywaniu w końcu się zgodził
- To super!- Powiedziała Rikki uradowana.
- Tylko nie mów nikomu o tej rozmowie i że przyjadę. Prasa jakoś sama się dowie- Powiedział Justin Do Sabiny.
- Ok., spoko, ale fanki będą wniebowzięte- Powiedziała, ale po chwili posmutniała i dodała:
- A gdzie będzie koncert?
- W Krakowie, na rynku głównym bodajże- Odp. Justin
- Aha...Ok...Yyy...Wiecie, co, ja muszę już kończyć, to cześć- Powiedziała i się wyłączyła.
- Yyy, Ok,...Co to było?- Spytał Chris zdezorientowany odpowiedzią dziewczyny.
- Justin. Pamiętasz, co ci pisała w liście? Nie ma kasy na koncert, ani na dojazd- Streściłam im krótko
- Aa no tak, kurcze szkoda mi jej- Powiedział Justin kładąc się na moich kolanach( siedziałam na łóżku)
- Dziewczyny!!- Krzyknął ktoś z dołu. Szlak! Rodzice wrócili.
- Tak?- Odkrzyknęłam
- Zejdźcie na dół na chwilę
- Ok.!- Wrzasnęłyśmy. Chłopcy zostali a mu zeszłyśmy do salonu.
- Już wróciliście?- Spytałam siadając z Rikki na kanapie w salonie.
- Tak, ale mamy do was sprawę- Powiedział tata siadając z mamą naprzeciw nas.
- Ok...O co chodzi?- Spytałam lekko zdenerwowana.
- No więc...Jakby wam to powiedzieć...Ok...Razem z mamą musimy wyjechać w sprawie służbowej.
- Aha...Ale zaraz, powiedziałeś z mamą??
- Tak, ja też tam pracuje od wczoraj...Dzisiaj pan Jetkinson(szef) powiedział, że mamy wyruszyć do Niemiec...
- Co?!?!
- Kochanie, wiem, że to dla Ciebie trudne, ale musimy jechać, rozmawialiśmy już z mamą Rikki i z twoją babcią. Przyjedzie do was. To tylko jeden tydzień.
- Ok., skoro musicie...A kiedy jedziecie?
- Jutro z samego rana mamy samolot.
- Już?!?! Ale jutro są moje urodziny!
- Wiemy i dlatego już teraz damy ci twój prezent- Powiedział tata wręczając mi jakieś pudełko.
- jej, nie musieliście, dziękuje!- Powiedziałam wtulając się w nich.
- No już, otwórz to!- Krzyknęła Rikki podjadana.
- Ok., Ok.- Powiedziałam i rozpakowałam papier.
W środku jeszcze było dużo potarganych gazet...Aż w końcu znalazłam małe czerwone pudełeczko. Otworzyłam je...Jej....To było śliczne. W środku znajdowała się złota bransoletka...
- OMG!! To prawdziwe złoto!?!?
- Tak- Odpowiedzieli rodzice chórem.
- Jezu, jest piękna...Ej Nikki tam cos jest napisane- Powiedziała Rikki wskazując na jakiś napis.
- Faktycznie...” Per aspera ad astra” Yyy...Ok, to jest łacina??
- Taak, chyba tak- Odpowiedziała Rikki.
- Mamo, co to znaczy?- Spytałam
- To znaczy "Przez Trudy do gwiazd"
- Yyy...Aha...A co to znaczy?
- Może kiedyś to zrozumiesz- powiedział tata całując mnie w głowę.
- Dziękuje wam, jest piękna- Powiedziałam i wtuliłam się w nich.
- No, to dobrze, że ci się podoba, a teraz was przepraszamy, ale musimy się spakować- Powiedział tata wstając z kanapy.
- Ok., to my idziemy do siebie- Powiedziała Rikki, po czym to uczyniłyśmy.
- Ej, ale nie powiedziałaś Justinowi o urodzinach prawda?- Spytałam ją przed pokojem.
- Yyy...No...
- Rikki!
- No, co, to twój chłopak
- No wiem, ale obiecaj mi, że nie będzie żadnej imprezy ani nic
- OK., ok., a teraz chodź, bo chłopcy się pewnie niecierpliwią- Powiedziała Rikki i weszłyśmy do pokoju.
- Co się stało?- Spytał, Chris, gdy tylko weszłyśmy do pokoju.
- Rodzice Nikki wyjeżdżają na tydzień, przyjedzie do nas jej babcia- Streściła szybko pomijając cudowny prezent od rodziców. I dobrze:P.
- Ej! Wpadłam na genialny pomysł!- Krzyknęłam, chwyciłam telefon i wykręciłam numer...
- Ej wpadłam na genialny pomysł!- Krzyknęłam, chwyciłam telefon i wykręciłam numer... Do babci.

- Halo, cześć babciu- powiedziałam, gdy tylko usłyszałam jej głos.

- Tak, wszystko dobrze, słuchaj, zaszła mała zmiana planów. Rodzice jednak zostają w domu i nie lecą

- Co? Co ty robisz?- Spytała Rikki szeptem, widać nie była zadowolona...

Puściłam to pytanie mimo uszu i ciągłam dalej rozmowę.

- Ale czemu nie lecą? Co się stało?- Spytała babcia podenerwowana.

- Spokojnie, nic się nie stało, po prostu.... Ich szef się pomylił, to kto inny leci. No, aha...Tylko nie dzwoń do nich teraz, ani w ogóle na razie, bo oni są lekko podłamani....Tak? No dobra...No ja muszę kończyć...Nom papa...Ja cie też- Powiedziałam i wyłączyłam się.

- Czy ty wiesz w jakie kłopoty nas wpakowałaś?!?!- Krzyknęła na mnie Rikki. Najwyraźniej mój genialny pomysł, nie był taki genialny...

- O co ci chodzi? Będziemy mieć wolną chatę na tydzień

- A jeśli twoja babcia jednak zadzwoni do twoich rodziców?? To będzie po nas

- Nom...To wtedy będziemy się martwić...Ale spoko, może nie zadzwoni

- Oh...Oby- Syknęła Rikki siadając na łóżku.

- Słuchajcie, my się będziemy już zbierać- Powiedział Justin otwierając okno.

- I macie zamiar z niego wyskoczyć??

- Nie, tu jest drzewo:P- Wyszczerzył się Chris.

- Ok., spoko, to pa- Powiedziałam całując Justina w policzek. Rikki zrobiła to samo( tylko dała Chrisowi).

- Poczekaj- Krzyknęłam łapiąc bruneta za rękę.

- Hy?

- Zapomniałam ci podziękować za prezent, sukienka piękna, naszyjnik też cudny...I ten liścik...Dziękuje ci- Powiedziałam a ten przyjął moje podziękowania pocałunkiem.

- Ok., ok. Idz już!- Syknęła Rikki odpychając bruneta ode mnie. Justin i Chris poszli, a my zeszłyśmy na kolację.

- Mmm...Ale tu pachnie- Powiedziała Rikki siadając do stołu.

- No, zapewne omlet- syknęłam również przyłączając się do niej.

- masz rację kochanie...No to teraz jedzmy- Powiedziała mama i nałożyła nam omlety na talerz.

- A o której wyjeżdżacie?- Spytałam zajadając owe danie.

- O 5 rano...Zostawię ci pieniądze przy lodówce- Powiedziała mama.

Po pożegnaniu się z rodzicami udałyśmy się do pokoju. Rikki pierwsza poszła do łazienki. Ja usiadłam na łóżku i zaczęłam głaskać sunie. Nagle, zawibrował mi telefon.

- No cześć, co się stało?- Spytałam

- Nikki, mogłabyś, zejsc na dół- Usłyszałam głos Justina.

- A po co?

- Muszę ci coś powiedzieć...Jestem przy twoim hamaku.

- Ok., zaraz będę- Powiedziałam i się rozłączyłam.

- gdzie będziesz?- Spytała Rikki wychodząc z łazienki.

- Zaraz wrócę, będziesz mnie kryć jakby, co?

- No spoko

- Dzięki- Powiedziałam i wzięłam Bellę na ręce żeby nie robiła dużo hałasu i po cichu zeszłam na dół.

Heh...Rodzice już spali. No tak, mają pobudkę o świcie to im się nie dziwie. Po cichu otworzyłam drzwi wejściowe i wypuściłam psa, żeby Se pogonił i poszłam na umówione miejsce.

- No hej, o co chodzi?- Spytałam siadając koło niego na hamaku.

- Rozmawiałem przed chwilą ze Scottem i nie zgadniesz...

- No, co?- Pytałam podekscytowana.

- Po koncercie w Krakowie, pojedziemy odwiedzić Sabinę, Scott się zgodził...Wiesz, na początku nie chciał...I w ogóle nie było o tym mowy...Ale w końcu uległ:P- Powiedział wyszczerzając kły.

- Serio?!?! To świetnie, musze jej powiedzieć!

- Nie! Niech to będzie niespodzianka...

- Hm...Super...A wiesz, kiedy dokładniej jedziesz?

- Od razu po zakończeniu szkoły, ale nie ja jadę tylko my razem- Powiedział chwytając moją rękę.

- Justin, wiesz, że moi rodzice się na to nie zgodzą...

- Jakoś to wymyślimy

- Nie da rady....Oni nawet nie pozwalają ci przychodzić to, co dopiero to- Powiedziałam spuszczając głowę w dół. On chwycił ją i delikatnie podniósł do góry...Nasze oczy się spotkały...Spojrzałam na jego piękne czekoladowe tęczówki i tym spojrzeniem przekazał mi, że wszystko będzie dobrze....Przytulił mnie mocno do siebie i czule pocałował w czółko, jak to matka zawsze daje małemu dziecku.

********** *** *********



- Gdzie byłaś?- Spytała Rikki, gdy tylko weszłam do pokoju.

- Z Justinem

- Ahaaaaa???- Powiedziała lookając na mnie, no tak, pewnie chce wiedzieć o co mu chodziło.

- No dobra, powiem ci, ale nie możesz wygadać Sabinie

- Sabinie??

- Taaa, no bo Justin po koncercie w Krakowie pojedzie do niej do Bielska.

- Serio?!?! To super!! Ale skąd będzie wiedział, gdzie mieszka?

- To już załatwię ja, tylko jest jeszcze coś...

- No mów!:)

- Bo on chce, żebym tam z nim jechała

- Że co?!? Przecież twoi rodzice na bank cię nie puszczą!

- Ja wiem, mówiłam mu to, ale on mnie nie słucha

- Ciekawe jak on to sobie wyobraża, no, ale to już wasza sprawa

- Taaa, zostawmy ten temat ok., idę się przebrać- Powiedziałam i poszłam do łazienki. Gdy z niej wyszłam Rikki już spała. Bosh, siedziałam tam tylko jakieś 20 min. A ta już spała...No ale w końcu była 23 to się jej nie dziwie. Jednak mi się jakoś nie chciało spać. Wzięłam laptopa i zalogowałam się na facebooka. Sabina była dostępna, więc postanowiłam wyciągnąć od niej informacje:P

Pytałam się najpierw, co u niej itd. A dopiero później przeszłam do setna. Po jakiś 15 min. W końcu udało mi się wydobyć od niej adres. Dochodziła północ, więc Sabina musiała schodzić z kompa. Kurde a mi się dalej nie chce spać!

Napiszę do Justina- Pomyślałam, po czym to wykonałam.

„ Cześć kochanie, śpisz? Mam dla Ciebie wiadomość, która cię ucieszy, ale jak spisz, to śpij, jutro ci powiem”

Po chwili odpisał:

„ Nie nie śpię, właśnie sobie spaceruje po ulicach i czuję się tak samotnie.:) A jaką wiadomość? I czemu ty jeszcze nie śpisz??”

„, Co wyszłeś się przewietrzyć? Biedactwo ty moje...:P A nie śpię, bo mi się nie chce:P A ty, czemu nie śpisz? A co do wiadomości to załatwiłam ci adres SabinyJ”

„ No twoje biedactwoJ A może poszłabyś ze mną na spacer...A z adresem to świetnieJ”

„ Nie wiem Justin, a jak znowu zaliczymy wpadkę?”

„ No proszę!:** Czekam pod domem;)”

Chwilę pomyślałam...A co tam.

„ Ok., to czekaj, za 10 min. Będę”

Po cichu poszłam do łazienki i ubrałam się w jakieś rybaczki i bluzkę z krótkim rękawkiem( Tylko to było w łazience, mam nadzieję, że jest ciepło na polu).

Szybko i bez dźwięcznie wyszłam na dwór...Normalnie mogłabym zostać złodziejemJJ

Zobaczyłam moją miłość. Nie mogę tego inaczej nazwać, on sprawia, że moje nogi się trzęsą, że mam motyle w brzuchu, że jestem w innym świecie, w jakiejś bajce. Mogłabym tak wymieniać i wymieniać w nieskończoność. Wyglądał bosko. Miał na sobie fioletową bluzę z kapturem oczywiście, na to w tym samym kolorze czapeczkaJ i czarne spodnie...

- Hej- Powiedział witając mnie czułym pocałunkiem.

- Cześć, to, co? Gdzie idziemy?- Spytałam.

- Hm...Nie wiem, przed siebie?- Zaproponował brunet, ja kiwnęłam głową i poszliśmy w jakaś uliczkę. Ciemno aż tak nie było, bo świeciły się latarnie. Było trochę zimno...Zaczęłam pocierać rękami o ramiona. Justin to zobaczył i wręczył mi swoją bluzę. Przypomniałam sobie dzień, w którym pierwszy raz poszliśmy na taki spacer...Dokładnie było to samoJ. Usiedliśmy na jakiejś ławce, przy pobliskim parku, wtuliłam się w niego, gdyż dalej mi było zimno. A on miał coś takiego w sobie, co mnie strasznie rozgrzewałoJ Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Przypominaliśmy sobie nasze pierwsze spotkanie...To było coś...Opowiedziałam mu o mojej mamie...Oczywiście on mówił, że to nie moja wina, ale ja i tak wiem swoje. Zapadła na chwilę cisza. Wpatrywaliśmy się w gwiazdy...Były takie piękne...Leżałam tak opierając się o jego tors. Cały czas starałam się nie zamknąć oczu, lecz jakoś mi nie wychodziło. Po chwili zamknęłam je i nie wiedziałam, co było dalej, bo odpłynęłam do krainy snów.
Zbudziło mnie słońce, które wlatywało przez otwarte okno, sprawiając, że jego promienie świeciły akurat na moją twarz i wybudziły mnie z błogiego snu. Przewróciłam się na bok, czując pod sobą telefon. Popatrzyłam na ekran. Już 10:00!?! Wow...

Usiadłam sobie na łóżku, które Odziwo nie było moje. Rozejrzałam się po pokoju...Niebieskie ściany...Hokej......No tak i wszystko jasne:)

Popatrzyłam na siebie. Miałam na sobie wczorajszą bluzę Justina i moje rybaczki. Wstałam i zobaczyłam karteczkę przyklejoną do szafki.



„ Wczoraj mieliśmy bliżej do mojego domu a że zasnęłaś to Cię zaniosłem:*

Tak słodko spałaś, że nie chciałem cię budzić. Ja musiałem wyjść wcześniej, bo mam sprawę do załatwienia, moja mama jest tylko w domu, to zrobi ci coś do jedzenia:)

PS. Wszystkiego najlepszego kochanie!:**



Hah, fajnie, spędziłam tu noc...Z Justinem:P Mam nadzieje, że mnie nie zgwałcił:)

Hehe nie no żart, on by mi tego nie zrobił:). Wstałam z łóżka i powędrowałam do łazienki zrobić poranną toaletę< wiecie, włosy, Noi trochę się podmyć, bo nie chciałam brać prysznica, bo tak dziwnie:) a szczoteczki nie miałam, więc nie miałam jak umyć moich kiełków>.

Gdy skończyłam ładnie pościeliłam mu łóżko żeby nie było:) Poskładaną bluzę położyłam na jakieś krzesło. Zeszłam na dół, kierując się w stronę kuchni. Trochę mi głupio było tak tam wejść, ale jednak się odważyłam.

- Dzień dobry- Powiedziałam po chichu stojąc w progu pomieszczenia.

- Dzień dobry kochanie, no, co tak stoisz, siadaj, zrobiłam ci kanapki- Powiedziała uśmiechnięta Pattie wskazując mi miejsce. Grzecznie uczyniłam to, co mi kazała. Nawet nie zaprzeczałam, bo szczerze mówiąc umierałam z głodu.

- Ja chciałam pani podziękować za nocleg i za te pyszne kanapki- Powiedziałam w trakcie posiłku.

- Ależ nie ma, za co, pamiętaj, że zawsze jesteś tu mile widziana i możesz przychodzić, kiedy tylko chcesz- Powiedziała uśmiechnięta. Teraz już wiem, po kim Justin odziedziczył uśmiech:)

Po skończonym posiłku jeszcze raz jej podziękowałam i pędem ruszyłam do domu. Był zamknięty, więc musiałam sobie drzwi otworzyć< naszczęście miałam klucze>. Dziwne, bo Rikki nie było...Zostawiła mi karteczkę na lodówce o treści:



Wiesz jak się martwiłam o Ciebie!! Mogłaś zadzwonić, że nie wrócisz! Dobrze, że Justin mi napisał. Masz fuksa, bo rodzice się nie skapli:) Ja musiałam wyjść coś załatwić, spotkajmy się pod tym adresem „Wilstreet 18” O 18:00. Muszę ci coś pokazać, tylko się nie spóźnij!:** Ach....Wszystkiego naj kochana. KC!:**



Fajnie, moi najbliżsi nie mają czasu, akurat w moje urodziny...No mogliby już nawet tą imprezę zrobić, bym się nie gniewała, ale nie zostawiać samą! Totalna olewka po prostu!

***



Nie miałam pojęcia, co ze sobą zrobić!!! Byłam już, w skateparku, w sklepie, na plaży i w wielu innych miejscach, ale nie mogłam znaleźć nikogo, z kim bym mogła zbić czas. Gdy, wróciłam do domu była 17:00. Poszłam na górę przebrać się w jasne rurki jeansowe i do tego białą taką tunikę + trampki, poczym zeszłam na dół i włączyłam sobie TV. Nie leciało nic ciekawego, ale z nudów musiałam coś robić, bo czas okropnie się dłużył. Nagle z mojej kieszeni wydobył się dźwięk telefonu. To była mama.

- Halo?

- No cześć, kochanie i jak tam?

- A dobrze, Yyy a u was?

- Też, właśnie weszliśmy do naszego apartamentu, jest cudny, a babcia już jest?

- Taaaak

- A dasz mi ją na chwilę?

- Yyy....Ale...Ona nie może podejść, bo, bo się kapie- Palnęłam pierwsze, co mi przyszło na myśl.

- O tej porze? No trudno, to pozdrów tam wszystkich i bądźcie z Rikki grzeczne

- Dobrze, aha...Mamo. Jak będziesz chciała zadzwonić do babci to dzwoń do mnie bo babcia zapomniała telefonu z domu.

- No dobrze, to papa

- pa- powiedziałam i się rozłączyłam.

:P

Spojrzałam na zegarek. O masz, już wpułdo? A ja nawet nie wiem, gdzie jest ta ulica!! Zabrałam kartkę z adresem i poszłam szukać wybranego miejsca.



Oczami Rikki

Godz. 10



- Justin, mogę zamienić z tobą słowo?- Spytałam bruneta, który podpisywał jakieś papierki.

- No już, Lary głośniki tam pod „sceną”!!- Krzyknął i poszliśmy do jakiegoś pokoju, gdzie było ciszej.

- Słuchaj....Nikki...Ona nie lubi imprez tego typu- Powiedziała naciskając na ostatnie słowo

- Wiem, ale to jej urodziny i chciałbym, żeby zapamiętała je do końca życia...To co? Pomożesz?

- Nom, ok., ok., tylko pamiętaj...

- Wiem, żadnych pismaków, jasne- Powiedział z bananem na twarzy, po czym poszedł kontynuować przygotowania. Dobrze, że o imprezie nikt nie wie, no poza ludźmi z naszej szkoły:P

***



Dochodziła 16:00. Wszystko praktycznie było zrobione. Aha, impreza będzie u Chrisa w domu, Nikki jeszcze tu nie była, więc się trochę pomęczy zanim go znajdzie:) Hehe. U Justina nie mogła się odbyć bo byli jego dziadkowie a Chris miał wolna i w dodatku wielka:)

***



Byłam w pokoju Chrisa i przygotowywałam pokój, gdyby ktoś chciał się położyć, lub pobyć trochę sam na sam z kimś XD.

- hej skarbie- Powiedział brunet wchodząc do pokoju.

- Cześć, już prawie przygotowane

- To dobrze- Powiedziawszy to chwycił mnie w pasie przyciągając do siebie i całując delikatnie moją szyje.

- przestań, jeszcze ktoś tu wejdzie

- Niech wejdzie- Powiedział dalej kontynuując swoją czynność.

- Musimy pomóc Justinowi

- Sam, sobie poradzi- Powiedział dalej całując moją szuję. Następnie odwrócił mnie, tak, że nasze czoła się stykały, aż wreszcie usta zetknęły się namiętnym pocałunkiem. Chris delikatnie położył mnie na łóżko dalej całując. Było mi tak dobrze, jeszcze z nikim nie było mi tak dobrze jak z Chrisem.

Całowaliśmy się namiętnie pochłaniając każdą minutę....Niestety ktoś nam przerwał:

- Rikki widziałaś....Chrisa!- Spytał Justin wchodząc do pokoju.

- Taaa, siedzi tu ze mną i niegdzie nie idzie- Powiedziałam wywalając mu jęzor.

- Spadaj stąd- Syknął Chris

- Nie! Ty mi wtedy przerwałeś, więc teraz moja kolej:) Musisz zejść na dół, bo coś nawalają głośniki.

- Jeej.....- Powiedział niechętnie wstając z łóżka.

- No choć- Powiedziałam chwytając go za rekę. Ten uśmiechnął się zawadiacko i razem ruszyliśmy do salonu.



Powrót do Nikoli



Kurczę, gdzie jest ta ulica Wilstreet! Była już 17:50 a ja umówiłam się z Rikki o 18:00. No trudno, trochę Se poczeka. Muszę kogoś spytać o drogę.

- Przepraszam, wie pani może, gdzie jest ul Wilstreet 18?- Spytałam jakąś starszą kobietę siedzącą na ławce.

- Tak, musisz iść cały czas prosto i na pierwszym zakręcie skręć w lewo i już.- Powiedziała uśmiechnięta staruszka głaszcząc jakiegoś mruczka.

- Aha, dziękuje bardzo- Powiedziałam i poszłam za wskazówką. Doszłam tam w niecałe 5 min. Zobaczyłam Rikki siedzącą na jakiejś ławce zapewne oczekując mojego przyjścia.

- Hej, Sory za spóźnienie, ale dałaś mi taki adres, że trafić nie mogłam- Syknęłam dosiadając się do niej.

- Ok, gdybyś nie miała urodzin to bym się wkurzyła- Powiedziała wystawiając mi język.

- Heh...No to, co chciałaś mi pokazać?

- Mam dla Ciebie niespodziankę, tylko obiecaj, że nie będziesz się gniewać i w ogóle

- Ale o co chodzi.

- Obiecujesz?

- Noom

- To czekaj- Powiedziała i założyła mi na oczy jakąś opaskę, tak, że nic nie widziałam.

- O nie! Coś ty wykombinowała

- Nie ja a my. Razem z Justinem i Chrisem bardzo się staraliśmy, aby to wyszło, więc wiesz...

- Ok., ok.

- Nom, to teraz, choć, tylko uważaj- Powiedziała i zaprowadziła mnie do jakiegoś miejsca. Długo nie szliśmy, chyba nawet tylko na drugą stronę ulicy przeszliśmy.

- Jesteś gotowa?- Spytała ściągając mi opaskę.

- No, jak na razie widzę tylko drzwi- Powiedziałam śmiejąc się.

- Heh, no tak...To patrz!!- Powiedziała i otworzyła je szeroko.

- NIESPODZIANKA!!!!- Krzyknęli wszyscy wyskakując z kanap itp.

Zobaczyłam wszystkich moich znajomych ze szkoły, Justina, Chrisa a nawet Ushera!:)

Kiedy przekroczyłam próg domu, wszyscy zaczęli mi śpiewać Sto Lat....A Justin objął mnie w pasie i razem z wszystkimi śpiewał.

Czułam się nieziemsko.....No....Tego nawet nie da się opisać! Szczerze, to nie lubię imprez, ale teraz to przeszli samych siebie! Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wielki napis na ścianie” Wszystkiego najlepszego Nikki!!”. Następnie z tyłu ujrzałam niewielką tak jakby scenę. Był też barek, gdzie znajdowały się różne napoje, chipsy, browary też widziałam, a nawet sałatki jakieś owocowe były haha.

- To co, może wznieśmy toast za jubilatkę!!- Krzyknął Chris a barman zaczął częstować wszystkich szampanem. Gdy każdy już miał kieliszek w ręce, znowu zaczęli mi śpiewać.

- Najlepszego kochanie- Powiedział Justin, po czym dał mi buziaka w policzek.

- Uuuu......Gorzko, gorzko, gorzko!!- Zaczął Chris, a wszyscy się do niego dołączyli.

- No dawaj Nikki- krzyczeli...10,9,8,7,6,5,4,3,2,1!!!!!- Krzyknęli a w ostatniej sekundzie Justin złapał mój podbródek i przyciągnął do siebie czule całując.

- Eeeee....Co to było!!!! Nie pijemy wódki, nie pijemy wódki, pocałunek był za krótki- krzyknął zaś Chris i znowu wszyscy dołączyli i zaś zaczęli nam odliczać.

Ależ oni uperdliwi.

Tym razem ja pocałowałam Justina, tyle, że potem on przejął inicjatywę i zaczęliśmy się namiętnie całować. Nie lubię się przy kimś całować, ale sami tego chcieli:) Po jakiś 2 minutach oderwaliśmy się od siebie wyrównując nasze oddechy.

- Zadowoleni!!- Krzyknęłam śmiejąc się.

- Taaaaaaa- Krzyknęli wszyscy imprezowicze.

Około 19:00 dopiero zaczęła się impreza, bo nim wypiliśmy zdrowie( na moją cześć haha), jeszcze każdy zaczął mi składać życzenia, to prawie godzinka zeszła. O 19:00 wszyscy wskoczyliśmy na parkiet bawiąc się przy tym w najlepsze!.
- Ok., ok. ludzie, uspokójcie się na chwilę!- Krzyknął Usher wchodząc na scenę.

Wszyscy zaczęli krzyczeć, nie słuchając gwiazdora.

Pokazał im ruchem dłoni, aby się uspokoili, ale ci nic. W końcu się wkurzył.

- Zamknijcie się na chwilę!!- Powiedział a wszyscy zamilkli. Hahaha:P

- No, dziękuje...Chciałbym z całego serca życzyć ci< spojrzał na mnie, gdy byłam przy samej „scenie”>...Wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia i przede wszystkim miłości- Powiedział, lookając to na mnie to na Justina.

- No...To teraz czadu!!!!- Krzyknął murzyn i zaczął śpiewać piosenkę „OMG”< oczywiście wersje z Will. I.Amem zaśpiewał sam> Super, uwielbiam tą nutę. Od razu z dziewczynami zaczęłyśmy się ruszać w rytm melodii.

Po piosence wszyscy zaczęli klaskać, a Usher uciekł ze sceny i podszedł do mnie, po czym mocno mnie uściskał. Trochę za mocno, bo prawie mnie udusił:P

W pewnym momencie zgasło światło, nie wiedziałam, o co chodzi. Trochę się przestraszyłam, bo nic nie widziałam.

- Co się, dzieje, ej co jest grane?- Słyszałam głosy moich znajomych.

Po chwili światło zapaliło się, ale tylko na scenie, ujrzałam Justina z mikrofonem w ręku.

- Kochanie, ja też życzę ci wszystkiego najlepszego! Obyś zawsze pozostała tym kim jesteś i nigdy się nie zmieniała, bo za to Cię kocham!- Powiedział brunecik.< W tym momencie znajomi zrobili „ooooooo”>

- Choć do mnie- Powiedział wyciągając rękę w moją stronę. Chwyciłam jego ciepłą dłoń i weszłam na scenę. Usadowił mnie na czarnym krześle i zaczął śpiewać „ My favourite girl”. Czułam się jak w siódmym niebie:). I jak tu go można nie kochać...Urządził mi imprezę a słyszałam od Rikki, że strasznie przejmował się tą imprezą, jest genialnie:). Jest taki kochany, gdy sobie przypomnę nasze pierwsze spotkanie, to ach.....Wtedy nie wyobrażałam sobie, że będę jego dziewczyną:P, Ale teraz....Kocham go i nawet oddałabym za niego życie, gdyby była taka potrzeba...

Refrenem zakończył piosenkę, chwycił za rękę i razem zeszliśmy ze sceny kierując się w stronę sof, a DJ puścił jakąś szybką nutę.

- Dziękuje ci- Powiedziałam, gdy siedzieliśmy już na czerwonej kanapie.

- Za co?

- Za wszystko, za to, że jesteś- Powiedziałam wtulając się w niego. Ten objął mnie mocno ramieniem i tak siedzieliśmy wtuleni w siebie. Niestety ktoś nam przerwał.

- Nikki, wiem, możesz się nie zgodzić, ale czy mogę porwać twojego chłopaka na parkiet?- Spytała Monic. Jest ode mnie ze szkoły, wiem, że jest fanką Justina.

Justin popatrzył na mnie, widziałam po jego twarzy, że zbytnio nie miał ochoty, no ale co tam:P

- Pewnie- Powiedziałam, a Monic się ucieszyła, natomiast Justin popatrzył na mnie z obrażoną miną i poszedł na parkiet.

Ja udałam się do barku, by czegoś się napić.

- Daj mi pepsi- Powiedziałam do blondyna, który stał za barem.

- Już się robi- Odrzekł i poszedł nalać wodę.

- Hej i jak się bawisz?- Spytała Rikki dosiadając się.

- Jest świetnie, dziękuje za imprezę.

- Spoko, a gdzie masz Justina?

- Monic wyrwała go do tańca, nie był zbyt zadowolony, ale jest jego fanką, a ja wiem co to dla niej znaczy, poza tym, nie jest konkurencją- Powiedziałam, a ta wybuchła śmiechem.

- Rikki, idziesz?- Krzyknął Chris, był jakieś 10 metrów od nas.

- Tak, już, słuchaj, Chris mnie gdzieś zabiera i powiedział, że musi mi coś bardzo ważnego powiedzieć i nie wiem o co chodzi- Powiedziała Rikki podekscytowana.

- No to leć!- Krzyknęłam do niej, a ta zrobiła to, co jej kazałam.

Zostałam sama przy barze. Zerknęłam na Justina. Ten, gdy mnie zobaczył, zrobił obrażoną minę, ale po chwili zaczął się śmiać, ja zrobiłam to samo.

- Cześć Nikki- Powiedział Maks< pamiętacie go? To ten typ, co kiedyś kumplował się z Justinem i to przez niego, Justin stał się taki chamski, tylko nie wiem, po co on tu przylazł>

- Co ty tu robisz?

- Jak to co? Świętuje twoje rodzinki- Powiedział brunet. Był nachlany, ledwo stał na nogach.

- Nie jesteś tu mile widziany, więc stąd odejdź, albo....

- Albo co? Zawołasz swojego Justina...Ojej już się boję- Syknął przerywając mi.

- A żebyś wiedział! Wynoś się, to moja impreza i mogę cię wywalić!!!

- Taaa, a ja mogę pobaraszkować z dziewczyną sławnego gwiazdora- Powiedział, po czym próbował odchylić tunikę z ramienia.

- Zostaw mnie!- Krzyknęłam, było za głośno by ktoś usłyszał, nie dość, że byli pijani, to jeszcze zajęci sobą. Barman gdzieś zniknął, Usher również, musiałam radzić sobie sama.

- Bo co? Justin jest teraz zajęty, aby ci pomóc, choć, zabawisz się- Powiedział i chwycił mocno moją rękę, czułam jak cała mi sinieje.

- Ała, to boli!!!!- Krzyknęłam i zaczęłam go bić, aż w końcu trafiłam go pięścią w brzuch, ten popchnął mnie i upadłam na ziemię.

- Ty Suko!! Zapłacisz mi za to!- Krzyknął, już prawie miał mnie uderzyć, jego pięść była kilka dziesiąt centymetrów ode mnie, kiedy ktoś go powstrzymał. Brunet powstrzymał atak, chwytając go za rękę i boleśnie wykręcając ją.

- Ty skurwielu!!- Powiedział maks padając na ziemię.

- Nikki, nic cie nie jest?- Spytał Justin obejmując mnie

- Nie, w porządku- Powiedziałam, już spokojnie. Dopiero teraz ludzie zaczęli się interesować i stanęli w kółku przyglądając się sytuacji.

Justin usadowił mnie na krześle przy barze.

- Boże, uważaj!- Tylko to zdołałam krzyknąć, gdy Justin odwrócił się, nie zdążył się obronić i dostał z pięści w twarz, tak bardzo, że aż polała mu się krew.

Chciałam do niego podejść, wstać, ale nie mogłam, nogi odmawiały mi posłuszeństwa.

Justin podniósł się z ziemi, wycierając krew z pod nosa.

- No wstawaj, wstawaj gwiazdorku! Chyba, że się boisz! Widzisz jak się dobraliście: Ty skurwiel, ona szmata, wszystko poukładane- Powiedziała Maks śmiejąc się.

- Teraz dostaniesz!!!- Krzyknął Justin rzucając się na bruneta. Zaczęli się bić, chłopcy próbowali ich od siebie odciągnąć, ale na marne. Okładali się pięściami, nie mogłam na to patrzeć. Justin dostał pare razy w brzuch i w twarz. Maks też oberwał, ale o wiele więcej. Justin kopnął go w brzuch, a ten natychmiast zwalił się na ziemię. Chłopcy wyprowadzili bruneta na zewnątrz. A ja podbiegłam do Justina.

- Boże, nic ci nie jest?- Spytałam cała przestraszona, wypatrując, gdzie ma krew. Miał całą buzię z niej, ale gdy ją przetarł okazało się, że to tylko z nosa, wargi i czoła.

- Wszystko ok., trochę boli, ale to nic, najważniejsze, że tobie nic nie jest- Powiedział przytulając mnie. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam płakać.

- Co tu się stało, widzieliśmy Maksa, co jest grane?- Spytał Chris, podbiegając do nas z Rikki.

- Była bójka między Justinem a Maksem- Wytłumaczył mu Chad.

- Ok...Ludzie, wiem, że jest dopiero 2 w nocy, ale impreza jest skończona! –Krzyknął Chris. Wyprowadzenie ludzi zajęło nam jakieś 15 min. Chris z Usherem wyprowadzali pijanych gości na dwór, a ja z Rikki opatrywałam Justina.

-Ał....Nie tak mocno- Powiedział brunet

- Sory, już- Powiedziałam przyklejając mu ostatni plaster na czoło.

- A jak twoja ręka- Spytał brunet zatroskany.

- W porządku, a skąd on się tu wziął?

- Nie mam pojęcia, sam się wbił- Odrzekła Rikki.

Po wyprowadzeniu wszystkich ludzi, Usher pożegnał się z nami, gdyż musiał wracać, bo cos tam się stało, a my zostaliśmy w domu.

- Przepraszam, że to musiało się stać akurat dzisiaj- Powiedział Justin.

- Ok., nic się nie stało, to nie twoja wina...

- Hej, mam pomysł, może przebierzecie się za dziewczyny i będziecie nas naśladować!- Wykrzyknęła Rikki wstając z kanapy cała happy.

- O nie! Nie dam się w to wciągnąć!- Protestował Chris.

- Proszę, w końcu SA moje urodziny...

- Już, nie były wczoraj:P

- Chris....

- Nie!!

- Kochanie...- Powiedziałam lookając na Justina słodkimi oczkami.

- Proszę....

-Ok., Choć Chris- Powiedział wstając z kanapy.

- O nie! Ale nie mamy ubrań!

- Od siostry weźmiecie, dawaj!- Krzyczała Rikki wybuchając śmiechem! A ci poszli na górę.

- No, co oni tam robią?- Pytałam podekscytowana, gdyż bardzo chciałam ich ujrzeć w spódniczkach czy sukienkach!:)

- Nie wiem, nawet my tyle się nie przebieramy, ale ja jestem genialna nie?:P-

- Taaaak- Powiedziałam i razem zaczęłyśmy się śmiać.

Po 15 min. Zjawili się chłopcy, ale nie uwierzycie jak wyglądali!!!

Chris miał na sobie Czerwoną sukienkę w kwiatki i jakiś kapelusz+ koraliki i butki na obcasach!!! Hahaha

Justin wyglądał podobnie, tyle, że był ubrany w błękitną sukienkę w białe kwiaty+ do tego korale i białe pantofle.

- hahahahaha, no dziewczyny! Wyglądacie rewelacyjnie:P:P- krzyknęła Rikki i razem zaczęłyśmy się tarzać po ziemi< nie dosłownie>XD.

- Ok., to teraz naśladujcie dziewczyny!:)- Powiedziałam uśmiechnięta.

- Ok., gotowy?- Spytał Justin Chrisa.

Ten pokiwał twierdząco głową i zaczęli swój pokaz.

- O Mój Boże, tips mi się złamał! I co ja teraz zrobię!- Krzyknął, Chris wymachując swoimi rękoma przed oczami Justina.

- Oj, pokaż, pokaż, o nie! Faktycznie! Masz przekopane!- Powiedział Justin piskliwym głosikiem. Razem z Rikki leżałyśmy już na ziemi całe posikane ze śmiechu, nie mogąc przestać się śmiać.

- Dobrze, już sobie przykleiłam nowy, widzisz, jaki śliczny, a choć zadzwonimy do Mata, to jest takie ciacho, że ja nie mogę!- Krzyknął Chris udając, że wykręca numer z komórki.

- Ok., tylko ja go zamawiam!

- O nie, śnisz, on jest mój

- O nie!- Powiedział Justin i zaczęli się lekko bić, ale tak jak robią to dziewczyny...XD

- Tada!!! Koniec!- Krzyknął Justin i razem rzucili się na sofę siadając koło nas. Justin objął mnie ramieniem a Chris Rikki.

- Sory, ale ja mam chłopaka i nie umawiam się z dziewczynami- Powiedziałam i razem z Rikki wybuchnęłyśmy śmiechem.

- Ok., to czekajcie my zaraz wracamy- Powiedział Chris i poszli z Justinem na górę zapewne się przebrać.

- Boże, to było dobre, uśmiałam się jak nigdy dotąd!!- Powiedziała Rikki powstrzymując śmiech.

- Noooo, ale fajnie się prezentowali w bucikach! Hahaha- Wybuchłam śmiechem a Rikki do mnie dołączyła.

- No, a teraz możesz się przytulić?- Spytał Justin dosiadając się z Chrisem.

- No mogę, mogę, ale tego nie zrobię- Powiedziałam wywalając mu jęzor i wstając z kanapy.

- No weź....

- Ale ty mi tego nie zrobisz?- Spytał Chris i objął Rikki.

- Nie kochanie, nie zrobię!- Powiedziała wtulając się w niego.

- Ok., wiecie co, ja jestem już trochę zmęczony, chyba pora spać!- Powiedział Justin wstając z sofy.

- masz, rację to był długi dzień- Dodałam

- Taaaak, to życzę wam DOBREJ NOCY- Zaakcentował Justin, chwycił mnie za rękę. Krzyknęłam im jeszcze” Dobranoc” i poszliśmy do góry. Weszliśmy do jakiegoś pokoju. Chyba był rodziców, ponieważ był cudny i taki czysty. Na środku wielkie łoże z pomarańczową pościelą, pod nim piękny i wielki włochaty dywan. Obok stała szafa i drzwi zapewne od toalety. Nad łóżkiem na ścianie wisiał piękny żyrandol ze świeczek.

- Jej, ale tu pięknie- Powiedziałam siadając na wielkim łóżku.

- Tak...Przepięknie, ale widzę coś piękniejszego!- Powiedział brunet uśmiechając się do mnie.

- No, już się tak nie podlizuj!

- Ja? Skąd, że- Powiedział zamykając drzwi na kluczyk. Zrobiłam pytającą minę.

- To na wypadek, gdyby ktoś chciał się włamać- Powiedział szczekając banana, po czym zaczął się do mnie zbliżać małymi krokami, cały czas patrząc w moje niebieskie tęczówki....


- Justin poczekaj- Powiedziałam odpychając bruneta na bok.

- Co jest?- Spytał lekko pod denerwowany.

- Wiesz, nie chce mieć żadnych problemów...Więc, spytam wprost...Masz prezerwatywę?- Spytałam wyduszając z siebie pytanie.

- Yyy...Szlak

- Nie masz?

- No jakby nie, nie wiedziałem...

- Ok., nie ważne, ubieraj się- Powiedziałam przerywając mu jego odpowiedz.

- że co?

- No ubieraj się i leć do sklepu, inaczej nic z tego.

- Ok.- Powiedział, szybko założył na siebie spodnie i jakąś koszulkę, po czym wyszedł z pokoju.



Oczami, Justina

Ubrałem się i czym prędzej poleciałem do pokoju Chrisa. Zapukałem do drzwi.

- Proszę- Usłyszałem głos Rikki.

- Cześć, Sory, że przeszkadzam, ale potrzebny mi Chris.

- Co się stało?

- Potem ci powiem a teraz się ubierz i czekam na ciebie na dole- Syknąłem i zeszłem do salonu.

Po 5 min. Byliśmy gotowi i ruszyliśmy w stronę jakiejś apteki czy sklepu.

- To, powiesz mi, o co chodzi?- Spytał Chris

- No, potrzebne mi jest coś i ty musisz to kupić...

- A co konkretniej? I czemu ja?

- No...Gumki...

- Aha...No stary, już doszliście do tego momentu a ty gumek nie masz? Hahaha

- Przestań! To nie śmieszne! Musisz ty je kupić, bo jak babka zobaczy, co kupuje...

- Ok., wiem, spoko- Przerwał mi brunet, dalej śmiejąc się.

Gdy byliśmy pod apteką( naszczęście była otwarta, co było dziwne) Chris wszedł do środka, a ja zostałem na zewnątrz. Po 2 min. Wyszedł z czerwoną paczką dureksów( nie wiem, czy dobrze napisałam XD)

- Łap- Krzyknął Chris rzucając mi opakowanie.

- Dzięki stary!

- Spoko, tylko ta babka się tak na mnie dziwnie patrzyła, jeszcze pytała czy jestem pełnoletni

- Hahaha, no nie dziwię się!- Powiedziałem i razem wybuchneliśmy śmiechem.

- Dobra, wracajmy, bo twoja dziewczyna się pewnie niecierpliwi!- Powiedział brunet, po czym zamierzaliśmy wrócić do domu.



Powrót do Nikoli

Justin wyszedł a ja założyłam na siebie szlafrok, związałam włosy w kitkę, po czym poszłam do Rikki, gdzie po drodze minęłam się z Chrisem.

- Cześć, mogę?- Spytałam wchodząc do pokoju.

- Ta, pewnie, siadaj- Powiedziała klepiąc o łóżko. Ja to uczyniłam.

- A gdzie poszedł Chris?

- Nie wiem, Justin go zawołał, ten się ubrał i poszedł, a czemu ty jeszcze nie śpisz?

Dochodzi prawie 4!

- Aaaa....No, bo....Ja...- Próbowałam się jakoś wymigać, ale jakoś nie dałam rady.

- No mów, że!

- Ok., ale obiecaj, że nie będziesz się śmiała z tego, co za chwilę powiem

- Przysięgam...

- No ok.- Nabrałam powietrza

- Chcieliśmy się kochać, ale Justin nie miał gumki, a jak nie chce mieć żadnych problemów i kazałam mu lecieć do sklepu, a ten pewnie poszedł po Chrisa żeby z nim szedł- Powiedziałam jednym tchem czekając na reakcję mojej przyjaciółki.

Ta popatrzyła na mnie, po czym starała się powstrzymać śmiech, choć jej to nie wychodziło.

- Rikki!! To nie jest śmieszne!!!

- No Sory, Sory, ok., już.... - Powiedziała opanowując śmiech.

- Na pewno??

- Tak, już spoko....Kochanie to świetnie, że doszliście do tego momentu, ale nie uważasz, że to za szybko się potoczyło? Znasz go dopiero parę miesięcy- Powiedziała blondynka.

- Wiesz...Ja go bardzo kocham i on mnie też...Wiem, nasza znajomość nie ma jeszcze nawet roku...Ale...Czuje, że dobrze robię...

- Nie boisz się?

- Pewnie, że tak, i to jak. Lecz, gdy tylko go widzę, moje obawy znikają, nie umiem tego nazwać...Rikki, powiedz mi, co mam zrobić?

- Nie mogę ci tego powiedzieć! Sama musisz zadecydować, jeżeli go kochasz i wiesz, że to właśnie ten, to Idz i to zrób...Ale jak już mówiłam, twoje życie i twoja decyzja...

- Masz rację...Dzięki, wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć- Powiedziałam wtulając się w nią.

- Nie ma sprawy, zawsze możesz na mnie liczyć, a teraz zmykaj do pokoju, bo chce mi się spać!- Powiedziała blondynka pokazując mi język.

- Ok., idę- Powiedziałam i wstałam z łóżka.

- Jak coś, to opowiedz mi jak było!- Krzyknęła Rikki. Ja tylko się uśmiechnęłam i wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i włączyłam sobie Mtv. Odziwo leciał stary wywiad z Justinem jak był jeszcze singlem. Postanowiłam sobie pooglądać, bo i tak nie miałam nic innego do roboty, jak na razie...

J- JUSTIN
Dz- DZIENNIKARZ



Dz- Dobrze, rozmawialiśmy już o twoich koncertach, rodzinie, może porozmawiamy o sprawach sercowych...Powiedz, masz kogoś?- Spytał blondwłosy mężczyzna.

J- Nie, jak na razie jestem singlem:P- Powiedział Justin robiąc wielskiego banana. No tak, to musiał być stary wywiad.

Dz- No, to pięknie, serducho do nikogo jeszcze nie pika, a więc dziewczyny! Bierzcie go!!-

Powiedział dziennikarz a panny z widowni zaczęły piszczeć.

„ Ta, już jest zajęty i wam go nie dam”- Pomyślałam

Dz- A powiedz, jaka musi być ta jedyna? Ta, która trafiłaby w twoje serce?

J- Hm...Szukam dziewczyny, która potrafiłaby mnie rozbawić. Marzę o takiej, która ma miłe oczy i ciepły uśmiech. Chciałbym, żeby widziała we mnie zwykłego nastolatka a nie jakiegoś gwiazdora. Miałem doczynienia z dziewczynami, które leciały wyłącznie na moją kasę i popularność.

Dz- Serio? A możesz zdradzić nam coś więcej?

J- Wolę o tym nie mówić...

Dz- Ok., rozumiem...A powiedz coś o szkole. Nie zmieniając oczywiście tematu dziewcząt, miałeś kogoś?

J- W szkole?

Dz- Tak

J- Miałem, ale to już przeszłość, kumplujemy się, lecz to wszystko...

Dz- I nic do niej już nie czujesz?

J- Nie, nie mógłbym...Przepraszam, ale wolę pozostawić ten temat zamknięty

Dz- Ok., to może zmieńmy temat, jak tam w szkole? Czy nauczyciele traktują cie jakoś inaczej?

J- Nie, traktują mnie jak normalnego nastolatka, zarobiłem już nawet kilka pał:P

Dz- No to pięknie...Wiesz, musimy poczekać jakieś 5 min., bo przed nami reklama!- Powiedział blondyn i włączyła się reklama jakiegoś proszku do prania.

Nie chciało mi się już oglądać, więc wyłączyłam TV i położyłam się na łóżku myśląc o różnych rzeczach.

Tą dziewczyną musiała być Jessica, na pewno, ale co tam, teraz jest ze mną!:)

W ogóle, gdzie on jest?! Minęła jakaś godzina a jego nadal nie ma! Leżałam tak i myślałam, co mogło go tak zatrzymać. W końcu nie wytrzymałam i powieki same zaczęły mi się zamykać, Noi odpłynęłam do krainy snów.



Znowu Justin

W drodze do domu, niespodziewanie naszły na nas moje fanki. Co dziwne o 4 nad ranem!!!

- Justin kocham Cię! Zostaw Nikole, weź mnie!!- Krzyczały opętane dziewczyny. Chrisa wypchnęły, a ja stałem w kole i byłem otoczony przez chyba 20 jak nie więcej napalonych fanek. Kurde, czemu teraz nie ma ze mną Martina. Wspiąłem się na wielki śmietnik, który na szczęście był obok.

Dziewczyny próbowały się wdrapać, ale nie dały rady, bo albo ja je spychałem, albo same siebie popychały. Odwróciłem się by popatrzeć czy za mną coś jest, by w razie, czego zwiać w drugą stronę. Przy nie wielkim sklepiku zobaczyłem małego chłopca, który macha w moją stronę. Ruchem reki, pokazywał mi, żebym do niego, przybiegnął. Odwróciłem się jeszcze raz by zobaczyć dziewczyny. O nie! Nie zostanę tu!- Powiedziałem na głos, zeskoczyłem ze śmietnika i szybko pobiegłem do chłopca. Z tyłu leciała za mną chmara dziewcząt, które dalej krzyczało” Justin stój”, itp. Razem z chłopcem wbiegłem do małego sklepu, a ten od razu zamknął go na 4 spusty.

- Dziękuje- Powiedziałem do chłopca. Przyglądnąłem się mu uważnie. Miał może z 6 lat, nie więcej. Ubrany był w jakieś stare i za duże łachy, co było dziwne.

Na twarzy miał jakieś blizny, może z przed 2 lat.

- Nie ma sprawy- Odpowiedział blondynek, uśmiechając się.

- Mogę ci się jakoś odwdzięczyć?

- Nie musisz, lubię pomagać i to, że tobie pomogłem mi wystarcza, te fanki mogły ci coś zrobić...

- Tak, są trochę szalone...A mogę wiedzieć jak masz na imię?- Spytałem siadając na jakimś krześle.

- Jestem Tim, może chcesz się napić herbaty?

- Wiesz, co, ja musze już lecieć, mój przyjaciel został na zewnątrz- Powiedziałem wstając.

Chłopak posmutniał i spuścił głowę w dół. Trochę żal mi się go zrobiło, Noi nawet nie chce nic w podzięce...

- Ok, zostanę na herbacie- Powiedziałem a na twarzy Tima pojawił się wielki uśmiech. Wybiegł szybko z pomieszczenia a ja zacząłem się rozglądać. Ten sklep wcale nie wyglądał jak sklep, tylko jak taki mini dom. Było łóżko, jakiś stolik i jedno krzesło. Wszystko było takie stare. Na ścianach były pajęczyny, w ogóle trochę było tu strasznie.

Po paru minutach przyszedł Tim z 2 kubkami w ręku.

- Proszę- Powiedział Tim wręczając mi kubek z herbatą. Usiedliśmy na łóżku i popijaliśmy herbatę.

- Smakuje?- Spytał blondyn.

- Tak, dzięki...Słuchaj, mam do Ciebie pytanie

- Chcesz wiedzieć skąd mam te blizny na twarzy tak?

- Nie, nie.....No, właściwie to tak- Powiedziałem trochę przytłoczony.

- Nie mogę ci powiedzieć, przykro mi- Powiedział mały spuszczając głowę w dół.

- Ok., rozumiem, a mogę wiedzieć, chociaż ile masz lat?

- 6

- Aha...A gdzie twoja mama i czemu ty nie śpisz o tej porze? Dochodzi 5 nad ranem!

- Moja mama...Ona...Jest...Ona śpi, a ja nie śpie, bo muszę pilnować mojego braciszka, bo jest chory.

- O 5 musisz go pilnować?

- Tak, bo jest bardzo chory

- A ile braciszek ma lat?

- 2 latka

- A czemu twoja mama się nim nie zajmuje?- Pytałem chłopca

- Bo...Ona...Nie może...

- Nie może?

- Wiesz co, chyba musisz już iść- Powiedział wstając, po czym wziął mnie za rękę i odprowadził do drzwi.

- Ej poczekaj, powiedz, jak mogę ci się odwdzięczyć, może chcesz autograf?

- Nie chce, przyjdzie czas, gdy będę potrzebował pomocy, wtedy mi się odwdzięczysz- Powiedział i otworzył mi drzwi, po czym wypchnął mnie i spowrotem trzasnął.

Że co?? Ten dzieciak był bardzo dziwny...Trochę nawet mnie przeraził...

***

Po 10 min. Doszedłem do domu.

- Stary, gdzieś ty był!!- Krzyknął Chris stojąc przed nim.

- No, jakiś chłopak pomógł mi się wyrwać od tych dziewczyn, ale dziwny był- Opowiedziałem mu dokładnie co się wydarzyło i jak wyglądał i co mówił ten chłopiec.

- Nie no na serio dziwny, boże, może jakiś nienormalny był

- Przestań, nie wiem, o co chodzi, ale dowiem się tego- Powiedziałem, trochę przejęty tym chłopcem.

- Dobra, dobra, a teraz leć bo twoja dziewczyna mogła już dawno zasnąć!- Powiedział Chris, po czym pędem ruszyłem do pokoju.

- Kochanie, już jestem- Powiedziałem wchodząc do pomieszczenia. Światło było zapalone. Popatrzyłem na łóżko i ujrzałem słodko śpiącą Nikole. No fajnie...To ja tu się męczę by zdobyć to co trzeba a ta sobie śpi! No, ale rozumiem ją, w końcu jest już 5!

Też jestem wykończony. Rozebrałem się do samych bokserek, zgasiłem światło i po cichu wskoczyłem do łóżka, jednak trochę mi nie wyszło i brunetka się przebudziła.

- Justin, to ty?- Spytała jeszcze zaspana.

- Tak, ja. Śpij, śpij

- Justin, wiesz, przemyślałam sobie to wszystko i myślę, że to trochę za szybko. Przepraszam- Powiedziała.

- Nie masz za co przepraszać, rozumiem, nie musimy się z tym śpieszyć- Powiedziałem po czym Nikola wtuliła się w mój nagi tors a ja objąłem ją ramieniem.

- Dziękuję, że zrozumiałeś- Powiedziała a ja pocałowałem ją w czoło.

- Dlaczego tak długo cię nie było?- Spytała po chwili.

- Miałem mały problem z fankami, ale to już załatwione, jutro ci wszystko dokładnie opowiem, a teraz śpij- Powiedziałem a ta bardziej się do mnie wtuliła i po paru minutach zasnęła. Ja niestety nie mogłem. Cały czas myślałem o tym chłopcu. Miałem przed oczami te jego małą twarzyczkę całą w bliznach.

Jego oczy wyrażały ból, cierpienie a zarazem złość i strach. Nie było w nim tych małych iskierek, jakie zazwyczaj są u maluchów.

Jego uśmiech był sztuczny. Nie widać było w nim radości czy szczęścia. Coś z tym chłopcem jest nie tak, coś w jego życiu musiało się zdarzyć, zmienić, na gorsze...

W takich właśnie rozmyśleniach zasnąłem, próbując wyśnić sobie jakieś rozwiązanie...
- Wstawaj kochanie!- Powiedział Justin całując mnie po szyji. Leniwie otworzyłam jedno oko, potem drugie, przecierając je ręką.

- Nigdzie się z stąd nie ruszam!- Syknęłam przewracając się na drugi bok.

- Ok., zobaczymy- Powiedział brunet i chyba wyszedł z pokoju.

Po chwili usłyszałam, że znowu ktoś wszedł do pomieszczenia. Nie miałam zamiaru się obrócić, by sprawdzić, kto to! Za pewne to mój chłopak.

- A teraz wstaniesz?- Spytał chłopak. Po chwili poczułam zimny chłód na całym ciele. Automatycznie wyskoczyłam z łóżka cała się trzepiąc. Justin stał trzymając w ręku puste wiaderko i próbował powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem.

- ja ci pokarze!- Krzyknęłam na niego i zaczęłam go gonić. Justin zaczął wrzeszczeć i zleciał na dół zmierzając w stronę kuchni.

- Ratujcie mnie!- Powiedział brunet chowając się za blondynkę.

- No dawaj, gwiazdorku! Co? Teraz się boisz? Choć tu!

- Nie ma mowy! Rikki ratuj mnie!

- O nie! Oblałeś ją to teraz masz za swoje!- Powiedziała Rikki i popchnęła go na mnie.

- Choć kochanie!- Syknęłam i razem z Chrisem i Rikki chwyciliśmy go za ręce i za nogi. Wyglądało to tak, że Chris chwycił go za ręce a my po jednej nodze.

Justin próbował się wyrwać, ale mu się nie udawało. Wyszliśmy z nim na zewnątrz i wrzuciliśmy go do basenu.

- No wiesz, Jak możesz być przeciwko mnie!- Krzyknął Justin do Chrisa.

- Sory, ale moja kobieta by mnie zbiła- Powiedział szczerząc kły.

- Hahaha, masz za swoje!- Krzyknęłam śmiejąc się.

Nagle poczułam, jak ktoś spycha mnie do basenu! Wylądowałam po raz kolejny w lodowatej wodzie.

- Nie mów, że jestem przeciw tobie!- Powiedział Chris i razem z Rikki weszli do środka dalej nabijając się z nas oby dwóch.

- Zadowolony!?- Spytałam, podpływając do brzegu basenu.

- Przepraszam- Powiedział robiąc minę słodkiego szczeniaczka.

- No zgoda, nie gniewam się!- Powiedziałam. Ten zbliżył się i delikatnie musnął moje wargii.

- Słuchaj, przepraszam za wczoraj, ja...Jednak nie jestem na to gotowa- Powiedziałam, gdy oderwał się od moich ust.

- Ok, przecież nie musimy się z tym śpieszyć.

- Wiem...Słuchaj, miałeś opowiedzieć mi o tych fankach.

- No tak, ale to może opowiem wszystkim przy śniadaniu, a właściwie przy obiedzie, bo jest już 14!- Powiedział brunet, po czym wyszliśmy z basenu i poszliśmy do reszty.

***

- Ok., Justin mów!- Powiedziałam, gdy wszyscy siedzieliśmy przy kupie wcinając zupki chińskie.

- No, bo jak szliśmy kupić...

- No każdy wie co, mów dalej- Przerwała mu Rikki śmiejąc się

- No i jak wracaliśmy to napadły na nas fanki

- Ale że tak o 3 czy którejś tam?

- No tak, też byłem w szoku, ale słuchaj. Wtedy zobaczyłem małego chłopca i on pomógł mi się ich pozbyć. Chłopiec nazywa się Tim. Ma 6 lat i młodszego brata w wieku 2 lat. Jeszcze mówił tam coś o mamie. Był strasznie dziwny- Mówił Justin streszczając nam całą historię, wygląd chłopca i w ogóle.

- Jej, biedny maluch- Powiedziała Rikki.

- No, był strasznie tajemniczy...

- hej, wpadłam na pomysła. Może byśmy poszli do niego wszyscy dzisiaj, do tego sklepiku czy coś- Powiedziałam, uradowowana pomysłem.

- Ok., ale ja muszę na razie wrócić do domu, żeby zmienić ciuchy itd. Ok.?- Spytała Rikki wstając od stołu.

- Dobra, to widzimy się o 5 pod tą apteką, gdzie kupowałeś...Gumki- Powiedziałam już nieco ciszej to ostatnie słowo.

- Spoko, ona nazywa się” Pod jarzębiną”, jest koło tego sklepu no..” Power”- Syknął Justin.

- Aaaa, wiem gdzie- Powiedziała Rikki.

Poszliśmy na górę się jeszcze ubrać, a potem razem z przyjaciółką ruszyłyśmy do domu.

- Ale się porobiło nie?- Powiedziałam, gdy byłyśmy już przed domem.

- Nom, ok. otwieraj, bo muszę wziąć prysznic- Powiedziała blondynka. Wyciągnęłam klucze od domu i próbowałam otworzyć drzwi. Nacisnęłam na klamkę i okazało się, że były otwarte!

- Nikki, dlaczego są otwarte!- Krzyknęła Rikki przestraszona.

- Nie wiem, może zapomniałam je zamknąć! Choć- Powiedziałam i pociągnęłam ją za rękę. Trochę się bałam, bo przecież mógłby to być złodziej czy coś. Weszłyśmy do salonu. Stanęłyśmy wryte i nie mogłyśmy uwierzyć w to co zobaczyłyśmy....

- BABCIA!?!- Krzyknęłam. Nie wiedziałam, co powiedzieć, po prostu mnie zamurowało.

- Cześć kochanie!, No co nie przywitasz się ze mną?- Spytała.

Nie pewnie do niej podeszłam i lekko ją przytuliłam.

- Dzień, dobry, pani- Powiedziała Rikki jąkając się.

- Cześć Rikki

- Co ty tu robisz?- Spytałam prosto z mostu.

- No, chciałam sprawdzić co u mamy i taty, ale widzę, że ich nie ma

- Tak, bo oni...Poszli na spacer...- Powiedziałam wymigując się.

- Tak, troche na dłuugi spacer- Powiedziała staruszka naciskając na słowo „długi”. Zrobiła minę. No super!

- Wiesz już?- Spytałam nie pewnie.

- Nikki, czy ty myślisz że mnie tak łatwo da się wykiwać? Może i jestem stara, ale nie głupia. Co ty sobie myślałaś dziecko! W ogóle, co obie myślałyście!?!

A co, jeśli którejś z was by się coś stało? Co wtedy?- Powiedziała babcia czekając na wyjaśnienia.

- Babciu, nie gniewaj się na Rikki, to moja wina. To ja wpadłam na ten pomysł. Ona tego nie chciała. Nie myślałam o tym, przepraszam- Powiedziałam spuszczając głowę w dół.

- Jak się pani o tym dowiedziała?- Spytała nie pewnie Rikki czekając na odpowiedz.

- Zadzwoniłam do nich i dowiedziałam się, że nie są w domu. Spytałam się jak u nich, a oni, że świetnie, że ta praca jest ekstra i w ogóle

- Czyli rozumiem, że rodzice są już w drodze do domu?- Spytałam siadając na kanapę.

- Nie, o niczym nie wiedzą na wasze szczęście.

- Proszę nie mów im o tym! Błagam!- Powiedziałam.

- Nie powiem, nie jestem aż taką paplą- Powiedziała babcia, po czym mnie przytuliła.

- Jeszcze raz przepraszam, to się już nie powtórzy- Powiedziałam.

- Mam nadzieję, ale wiedz, że teraz już zostaję tu do przyjazdu rodziców, a teraz lećcie na górę a ja zrobię obiad!- Powiedziała babcia a my udałyśmy się do pokoju.

- WOW, Japierdole! A jak twoja babcia nas wyda!- Krzyknęła Rikki, gdy byłyśmy już w pokoju.

- Spoko, nie wyda! Ok., idę pod prysznic- Powiedziałam, wzięłam to: http://ikf.styl.fm/styler/zestaw368001.htm< bez torebki i słuchawek> i poszłam do łazienki. Po 10 min. Wyszłam gotowa a za mną weszła Rikki.

Ja usiadłam na łóżku i czekałam na moją przyjaciółkę.

- Mogę?- Spytała babcia wchodząc do pokoju.

- tak, pewnie- Powiedziałam. Babcia usiadła koło mnie na łóżku i zaczęła rozmowę.

- Babciu, ja jeszcze raz przepraszam, naprawdę nie myślałam o skutkach.

- Ok., było, minęło, nie wracajmy do tego- Powiedziała babcia. I za to właśnie ją kocham. Ona nigdy mnie nie wydała przed rodzicami, a było tego trochę:P. To spoko babka.

- No, powiedz, co tam u Ciebie słychać? Dawno ze sobą nie rozmawiałyśmy. Masz jakiegoś chłopaka?- Spytała blondynka.

- U mnie dobrze...A co do chłopaka...To...

- Jak ma na imię?

- Justin- Opowiedziałam jej o nim, że jest sławny itp. W sumie opowiedziałam jej dużo rzeczy, lecz pominęłam impreze:P. Dawno z nią nie rozmawiałam. Gdy mieszkałam jeszcze w Southpork gadałyśmy do woli, gdyż mieszkałyśmy obok siebie, ale teraz nasz kontakt się urwał. W sumie to nawet cieszę, się, że tu jest.

- Słuchaj, mam coś dla ciebie, przecież wczoraj miałaś urodziny!- Powiedziała wręczając mi pudełko. W środku były cudne czarne butki na małych obcasach. Były piękne. Takie jakie zawsze chciałam mieć. Obcas nie za duży, bo nie umiem na takich chodzić. Po prostu idealne

- Oh, dziękuje, skąd wiedziałaś?- Powiedziałam przytulając staruszkę.

- Nie ważne skąd, ważne, że ci się podobają:P

- Rikki, patrz co dostałam od babci!- Powiedziałam do blondynki, gdy wyszła z łazienki.

- Jej, ale piękne

- No wiem- Uśmiechnęłam się szyderczo.

Po chwili, wszystkie trzy udałyśmy się na dół na obiad. Jakoś nie byłam głodna, ale nie chciałam robić jej przykrości. Zjadłyśmy kotleta i usiadłyśmy na kanapie w salonie.

- Która jest?- Spytałam przełączając kanały w TV.

- Wpułdo

- To, co, zbieramy się?

- Ok., tylko powiem babci- Powiedziałam i palnęłam babci, że idę do Justina, po czym razem z Rikki wyruszyłyśmy szukać apteki.
- No gdzie ona jest! Mówiłaś, że wiesz gdzie to jest!- Krzyknęłam do Rikki, gdyż łaziłyśmy już tak 20 min. Krążąc po okolicy.

- Bo wiem, o widzisz, tam są chłopcy!- Powiedziała, Rikki i podbiegła przywitać się z Chrisem.

- Cześć, miałyście problem z trafieniem tu?- Spytał Justin.

- Nie, ale Nikki ciągle narzekała!

- No dobra, dobra. Gdzie jest ten sklep?- Spytałam a Justin wskazał ręką i po chwili, szliśmy już w jego kierunku.

Sklep na zewnątrz był mały. Obity deskami. W sumie to nie wyglądał jak sklep tylko jakaś rudera, gdzie przychodzą jacyś narkomani czy palacze. Trochę mnie to przeraziło, że taki maluch mieszka w takim czymś.

Podeszliśmy i Chris zapukał do drzwi.

Lekko się uchyliły i ujrzałam małą blond główkę wychylającą się zza drzwi.

- Justin? Co ty tu robisz?- Spytał mały lekko oszołomiony jego wizytą.

- Cześć, Yyy...To są moi przyjaciele, Nikki, Rikki i Chris...Yyy...Możemy wejść?- Spytał Justin nie wiedząc, co powiedzieć, żeby Tim nas wpuścił. No właśnie, nie mieliśmy żadnego planu.

- A po co?

- Chcemy porozmawiać, zaprzyjaźnić się- Wtrąciła się Rikki.

- Możesz nam ufać, nic ci nie zrobimy- Dopowiedział Justin.

- Nnno....Dobrze, wejdźcie- Powiedział niepewnie i wpuścił nas do środka.

Szczerze, to tutaj jest o wiele przyjemniej niż na, zewnątrz, choć tez nie pała nowością.

W rogu stało małe łóżko, obok stolik i jedno krzesło. Odziwo, nie było aż tak brudno, jak opowiadał Justin.

- Siadajcie, właśnie posprzątałem, chcecie pić?- Spytał mały patrząc jak siadamy na łóżku.

No tak, pewnie temu jest tak czysto.

- Nie, dzięki, nie rób sobie kłopotu- Powiedziałam.

- To żaden kłopot, zaraz przyjdę- Powiedział blondynek i zniknął gdzieś w innych pokoju. Tim miał na sobie jakiś większy podkoszulek i spodnie dresowe. Faktycznie, to raczej nie było jego. Na twarzy miał blizny, mało widoczne, z daleka by ich nie było widać, z bliska już tak.

- Teraz wiecie, o czym mówiłem, musimy mu pomóc, chciałbym poznać jego matkę- Powiedział Justin szeptem, by Tim tego nie słyszał.

- Tak, ja też- Syknął Chris. Nagle z pokoiku wybiegł malutki blondynek. To pewnie ten brat Timiego.

- Cześć mały- Powiedziałam do chłopca, gdy podszedł do nas bliżej.

- Ćieść- Powiedział blondwłosy chłopczyk uśmiechając się od ucha do ucha.

- Oskar, wracaj, nie możesz...!- Krzyknął Tim, biegnąc w naszą stronę.

- Spokojnie, nic mu nie będzie

- On musi leżeć w łóżku, bo jest chory!- Powiedział Tim i wziął malucha na ręce.

- A co mu jest?- Spytała Rikki.

- On psika

- Hehe, to jeszcze nie jest aż tak chory- Powiedział Chris śmiejąc się.

- Nie?

- Nie, nie musi cały czas leżeć w łóżku, ale to chyba twoja mama powinna wiedzieć prawda?- Spytał Chris

- Taaak, ona, ona, ona wie, tylko mi nie powiedziała, to już wiem- Powiedział puszczając, Oskarka na ziemię.

- Zaraz przyniosę wam picie- Powiedział blondyn i znowu poszedł do innego pomieszczenia.

- Hej, Oskar, choć tu- Powiedziałam i pomachałam mu ręką.

- Cio?- Spytał maluch podchodząc do mnie.

- Gdzie twoja mama?- Spytałam się Oskarka. Ten wzruszył ramionkami.

- Nie wiesz?

- Ne, Tim mówi, ze mama jest o tu- Powiedział blondynek wskazując na swoje serducho.

Chyba skumałam, o co mu chodziło. Tylko, dlaczego Tim nas okłamał? Blondyn przyszedł a w ręku niósł jakiś sok i szklanki. Postawił je na stole i wlał każdemu wodę.

- Dzięki- Powiedziałam, kiedy wręczał mi napój.

- Ok., to, co tak naprawdę chcieliście?- Spytał mały siadając na krześle.

- Chcieliśmy się zaprzyjaźnić- Powiedział Justin na początek.

- Tak wielka gwiazda jak ty, chciałaby się zaprzyjaźnić z takim wyrzutkiem jak ja?

- Nie mów tak

- Ale tak jest- Powiedział Tim spuszczając głowę w dół.

- Tim, chcemy ci pomóc, dlaczego nam nie powiedziałeś, że wasza mama nie żyje?- Spytała Rikki.

- Skąd o tym wiecie? A poza tym nie znam was, nie mogę się zadawać z obcymi.

- Ja ich lube- Powiedział Oskarek podchodząc do mnie. Ja wzięłam go na kolana i zaczęłam łaskotać. Boże, jak on się cudnie śmiał. Jest taki słodki.

- Wy tego nie rozumiecie, nie wiecie, jak to jest

- Dlatego jesteśmy tu, żeby ci pomóc. 6 Latek nie może zajmować się 2 letnim dzieckiem- Powiedział Chris.

- Mieszkasz tu sam, prawda?

- No...Tak, ja...

- Nie bój się nas, nic ci nie zrobimy, możesz nam powiedzieć- Powiedziałam tuląc małego blondynka.

- Dobrze, opowiem wam wszystko. Te blizny, co mam na buzi zrobił mi to tata. Tata pił i cały czas przychodził pijany, wtedy bił mamę, ja ją chciałem chronić i przy okazji mnie uderzał. Nie tylko bił, kaleczył ją nożem, raz mu się zdażyło, że mnie też skaleczył nożem. Wtedy mama wygoniła tatę z domu. Tata poszedł do więzienia a mama pracowała Jako pani policjant.

Inny pan policjant kazał jej schować ważny chip, który może posadzić bandytów do więzienia.

Mama dała go do domu a następnego dnia miała go oddać.

Ale właśnie tego dnia, gdy bawiłem się z Oskarem autkami w swoim pokoju mama zaczęła krzyczeć. Nie wiedziałem, co się dzieje. Bałem się, ale i tak zszedłem po cichu na dół i lekko przez schody zobaczyłem jak moja mama leży na ziemi. A wokół niej....Wokół niej, była wielka czerwona plama.

2 Panów trzymało w ręku ten Chip...Ja nie wiedziałem, co robić.

Po cichu pobiegłem do pokoju, wziąłem Oskara na ręce i uciekliśmy przez taras do naszego domku na drzewie. Kiedyś zbudowaliśmy go razem z mamą, tak, żebyśmy mogli przez taras wejść sobie na domek. W domku przykryliśmy się kocem i czekaliśmy aż zli panowie sobie pójdą.

Nie wiedziałem, co mam robić. Wieczorem uciekliśmy z Oskarem z domu.

Nie chciałem tam wchodzić, wiedziałem, że mama już do nas nie wróci.

Potem znalazłem ten stary sklep i postanowiłem, że tutaj zostaniemy. Następnego dnia wróciłem do domu po rzeczy. Myślałem, że mama będzie tam leżeć, ale jej nie było. Dom był pusty.

Poszedłem do pokoju i zabrałem nasze rzeczy. Wziąłem też z tajnego schowka mamy trochę pieniążków, mama by się nie gniewała, bo powiedziała, że to tylko w razie potrzeby. Noi zacząłem kupować jedzenie dla nas... Nie wiedziałem, co mam robić, kiedy zobaczyłem mamę jak leży na podłodze, chciałem iść zbić tamtych panów, ale nie mogłem tego zrobić, bo wiedziałem, że muszę zabrać stąd Oskara- Powiedział Mały cały czas szlochając. Wybuchnął płaczem a Rikki od razu wstała i go przytuliła.

Mnie po prostu zatkało, nie wiedziałam, co powiedzieć.

Boże, co on musiał przeżywać, kiedy zobaczył swoja matkę martwą na podłodze.

Mały widział śmierć swojej matki. To musiało być okropne.

Miałam do niego tyle pytań, ale wolałam poczekać, aż trochę się uspokoi. Timi cały czas płakał i mocno wtulał się w Rikki.

- Już, proszę nie płacz- Mówiła blondynka głaszcząc chłopca po głowie.

- Dlaczego nie poszedłeś na policję? Jak to w ogóle możliwe, że nikt cię nie szuka?- Spytał Justin bardzo zdziwiony.

- Bałem się tam iść. Nikt nie wiedział, o tym, że moja mama miała synków. Nie opowiadała o nas, bo nie pracowała długo. A z rodziny nikogo nie mamy.

Wszystkie ciocie czy babcie mieszkają bardzo daleko stąd a nawet już są w niebie. Nie mamy ich numerów ani nic- Powiedział mały dalej płacząc.

- Tylko proszę was, nie mówcie o tym nikomu- Syknął maluch po chwili.

- Nie martw się, nie powiemy- Odpowiedziałam. Rozmawialiśmy bardzo długo.

Dowiedziałam się o Timie dużo ciekawych i zaskakujących rzeczy. Nie miał rodziny ani nikogo bliskiego, jedynie małego Oskarka. W przedszkolu ani w zerówce nigdy nie był. Tak mi szkoda dzieciaka...

Czas zleciał nie ubłagalnie szybko, gdyż dochodziła prawie 10. Mały Oskar usnął mi na rękach, więc Tim zaniósł go do osobnego pokoju, żebyśmy mu nie przeszkadzali. Próbowaliśmy Timiego jakoś rozśmieszyć, na nasze szczęście się udało. Chcieliśmy, żeby przez chwilę o wszystkim zapomniał i po prostu dobrze się bawił. Noi udało się. Timi cały czas się śmiał, wydaje mi się, że zdobyliśmy nawet jego zaufanie. Ale niestety czas było się zbierać.

- Wiesz mały, my już pójdziemy, późno jest a musisz iść spać, bo jutro czeka cię dzień pełen wrażeń- Powiedział Justin wstając.

- Co? Jakich wrażeń?- Spytał Tim zaskoczony.

- No tak, przyjdziemy po Ciebie o 12 i razem z nami wybierzesz się na małe zakupy i małe, co nieco- Odpowiedział Justin z bananem na twarzy.

- Serio? Ale super! Dziękuje!- Krzyknął mały tuląc Justina.

Po pożegnaniu się z blondynkiem opuściliśmy jego chatkę, a chłopcy postanowili nas odprowadzić pod sam dom.

- Słuchajcie, to, co z nim robimy? Przecież nie może mieszkać w takiej ruinie- Powiedziałam do reszty.

- Wiecie, jutro zabierzemy go na zakupy, kupi się mu ubrania, weźmiemy go też do wesołego miasteczka, niech się trochę zabawi, a potem się zobaczy- Powiedział Justin, chwytając mnie za rękę.

- Stary, ale ty masz jutro zdjęcia!- Krzyknął Chris.

- O Fuck, faktycznie, ale to o 9 rano, to się wyrobię na 12, znaczy się mam nadzieję.

- Wiem, jestem genialna! Oddajmy ich do domu dziecka!- Krzyknęła Rikki.

- To nie jest wcale taki głupi pomysł, ale nie wiem czy my możemy, znaczy się, on może się nie zgodzić.

- Dobra, pogadamy o tym jutro- Powiedział Chris, gdy byliśmy pod naszym domem.

- To pa- Powiedziałam żegnając Justina czułym pocałunkiem.

- Czekaj, muszę z tobą porozmawiać- Powiedział brunet łapiąc mnie za nadgarstek.

- Ok., to, choć Chris do mnie na chwilę, niech oni Se pogadają- Syknęła Rikki i udali się do domu, a my poszliśmy na hamak.

- Nom, to o co chodzi?- Spytałam, gdy byliśmy na miejscu.

- Chodzi o ten wyjazd do Polski pamiętasz? Miałem jechać za tydzień, znaczy teraz to za 3 dni, ale nie wiem czy uda nam się ta akcja z Timem. Nie chce go teraz zostawiać. Nie wiem, co mam zrobić.

- Hm...Może przełóż koncert na kolejny tydzień. Może Scotter się zgodzi- Powiedziałam.

- Może, a jak nie?

- To wtedy będziemy myśleć, spokojnie, damy radę.

- Mam nadzieję, że nie zawiodę polskich fanek, wiem, że długo na to czekały

- Nie martw się, Scott i Usher wszystkim się zajmą.

- Wiem, kochana jesteś, jak dobrze, że mam Ciebie- Powiedział obejmując mnie.

- No, ja mogę to samo powiedzieć o tobie. Kocham Cię!- Powiedziałam, po tych słowach Justin zbliżył się i namiętnie pocałował moje usta. Kiedy się od siebie oderwaliśmy Justin powiedział to samo i znowu połączył nas pocałunek.

Po pożegnaniu się się moim chłopakiem razem z Chrisem wrócił do domu, a ja, po wytłumaczeniu babci, czemu tak długo mnie nie było< oczywiście powiedziałam, że byłam u JB> udałam się do pokoju, wyszłam jeszcze szybko z Bellą, po czym wróciłam do pokoju. Chwilę porozmawiałam z Rikki, po czym padłam na łóżko i odpłynęłam do krainy snów.
Obudziłam się gdzieś tak koło 8. Nie wiem, czemu, ale jakoś fajnie mi się wstało. Rikki jeszcze spała, więc po cichu, sięgnęłam do szafy po jeansowe krótkie spodenki i białą bluzkę z krótkim rękawkiem w niebieską kratkę, po czym weszłam do łazienki. Po wykonaniu codziennych czynności, zrobiłam sobie lekki make-up a włosy zostawiłam rozpuszczone. Następnie po cichu zeszłam na dół do kuchni.

- Cześć skarbie, a czemu ty jeszcze nie śpisz? Przecież masz wakacje- Powiedziała babcia głaszcząc na kolanach sunie.

- Nie wiem, tak jakoś sama od siebie wstałam. Z psem chciałam wyjść.

- Ale przed chwilą z nią wróciłam, jest taka urocza, skąd ją w ogóle masz?

- Ach...To długa historia- Powiedziałam siadając obok na krześle.

- Ja mam czas- Syknęła babcia. Noi opowiedziałam jej jak to wszystko się potoczyło.

- Hahaha, no to niezle, Justin cię uratował- Powiedziała babcia śmiejąc się.

- Tak, jest kochany, znaczy kochana, suczka- Powiedziałam szybko.

- Yhy, wiem, kogo miałaś na myśli- Powiedziała blondynka i razem zaczęłyśmy się śmiać.

- Babciu, słuchaj, mam do ciebie pytanie...Bo, no...

- No mów, że...

- Ok., ale obiecaj, że nie będziesz pytać, po co mi te informacje

- Obiecuje

- To dobrze, bo chodzi o to, że potrzebuję wiedzieć, czy 16 latek, może oddać dzieci do domu dziecka?

- Nikki, czy ty...

- Nie babciu, nie bój się, nie jestem w ciąży, ktoś inny ma pewne kłopoty i muszę się dowiedzieć czy tak wolno

- A czy ten 16 latek jest spokrewniony z dziećmi?

- No, w sumie to nie, ale, ich mama zmarła a oni mieszkają w starym sklepie, nie maja nikogo- Powiedziałam, dobrze, że nie pyta, o kogo chodzi.

- Wiesz, nie bardzo wiem, co ci powiedzieć, bo nigdy nie oddawałam dzieci do domu dziecka, ale myślę, że można tak zrobić. Albo po prostu zadzwońcie na policję i oni się wszystkim zajmą.

- Taaa, ok., dzięki babciu, jesteś kochana- Powiedziałam i ucałowałam ja w policzek.

- Nie ma sprawy- Odpowiedziała a ja, po wyjściu z kuchni udałam się do salonu i natychmiast zadzwoniłam do Justina.

- Justin, muszę ci coś powiedzieć, o kurde zapomniałam, że masz zdjęcia- Syknęłam. No, co? Każdemu może się zdarzyć:P

- Spoko, mam jeszcze pół godz. a tam się jedzie jakieś 15 min.

- Aha, no, ale i tak zaraz będziecie jechać, to ja ci powiem później

- Nie, to pojedziesz ze mną na zdjęcia i tak mijamy cie po drodze, będziemy za 5 min- Powiedział i się rozłączył.

Aha, fajnie....Napisałam Rikki kartkę, że pojechałam z Justinem, babci powiedziałam to samo i wyszłam przed dom.

Po paru sek. Podjechał po mnie czarny Van, wysiadł z niego Martin i otwierając mi drzwi zaprosił ruchem reki do środka. Szybko wskoczyłam do samochodu, po czym od razu auta ruszyło.

- Cześć- Powiedziałam siadając, koło Justina na siedzeniu. W pojeździe znajdował się Martin i jeszcze 2 gości.

- Hej piękna- Powiedział całując mnie w policzek.

- A czemu jesteś sam?

- Reszta nie mogła jechać, mieli inne sprawy, przecież nie musze zawsze z nimi jeździć, oni mi wystarczą- Powiedział wskazując ręką na Martina i 2 innych kolesi.

- Aha- Odpowiedziałam. Troche mnie to zdziwiło, ale ok. Przez całą drogę siedzieliśmy w milczeniu. Kiedy chciałam poruszyć temat Tima pokazał mi ruchem palca, żebym nic nie mówiła, że potem porozmawiamy.

Tak jak mówił brunet po 15 min. Byliśmy już na miejscu. Kiedy wysiadłam ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam zwykły dom z ogrodem.

- Yyy, tu będą zdjęcia?

- Tak, maja być przy ogrodzie, w basenie i takie tam, choć- Powiedział i pociągnął mnie za rękę.

Gdy weszliśmy do środka przywitała nas starsza, wysoka brunetka, ubrana w zielona sukienkę. Chwilę porozmawiała z Justinem a potem kazała mu iść do garderoby, gdzie stylistki się nim zajmą a mnie powiedziała abym usiadła sobie w ogrodzie, gdzie będą robione zdjęcia. Po jakiś 15 min. Zaczęli robić zdjęcia. Justin wyglądał po prostu bosko. Miał na sobie szare jeansy, biały podkoszulek a na to koszulę w niebiesko, czerwono, fioletową kratę XD. Robili zdjęcia po prostu wszędzie. Przy fontannie, przy krzakach, koło drzew.

- Dobrze, wszystko świetnie, tylko potrzebne mi zdjęcia, takie....No....Już wiem!!- Krzyknęła brunetka, podbiegła do 2 dziewczyn stojących obok mnie. Coś szepnęła im do ucha. Dziewczyny się uśmiechnęły i kazały mi iść za nimi. Nie wiedziałam, o co chodzi, ale się zgodziłam. Zaprowadziły mnie do wielkiej garderoby. Naprawdę była wielka. Było w niej pełno ślicznych ubrań, butów i stroi kąpielowych.

- Przepraszam, ale mogę wiedzieć, o co chodzi?- Spytałam, gdy dziewczyny wybierały jakiś kostium kąpielowy.

- Pani Sikoras mówi, że masz idealną figurę do stroju kąpielowego i chce ci zrobić sesję zdjęciową z Justinem.

- Że co!!- Krzyknęłam. Że ja mam idealna figurę? Chyba ją coś!

- Nie martw się, będzie fajnie, porobi wam parę fotek razem i tyle, to nic trudnego, o ten będzie idealny- Powiedziała wręczając mi piękny czarny strój w biały wzorek kwiatów. Naprawdę był piękny.

- Jej, jest śliczny

- Ok., Idz go przymierz- Powiedziała blondynka a ja poszłam do przymierzalni. Po wyjściu dziewczyny wpadły w zachwyt.

- No, kobieto idealnie!- Krzyknęła dziewczyna zachwycając się strojem.



Oczami Justina



- Nikki poszła ze stylistkami a ja podeszłem do brunetki.

- Ok., a o co chodzi?

- Zrobimy zdjęcia nad basenem tobie i twojej dziewczynie, idź do garderoby tej, co byłeś i przebierz się. Tam masz wszystko naszykowane.

- Aha, ok. już lecę- Powiedziałem i poszedłem do garderoby. Heh...Cieszyłem się, że Nikki będzie ze mną na zdjęciach, właściwie nigdy jej jeszcze w bikini nie widziałem, no, pomijając tamtą noc:)

Założyłem na siebie Czarne spodenki do kolan. Później przyszły jakieś dziewczyny i wysmarowały mnie różnymi olejkami czy coś w tym stylu. Nikoli pewnie też to robili.

Gdy już skończyły poszedłem nad basen, gdzie czekała na mnie pani Sikoras i fotograf.

- Już jestem, a gdzie Nikola?

- Nie wiem, co one tak długo tam robią- Powiedziała brunetka odruchowo patrząc na zegarek.

Nagle zza domu ujrzałem Nikole zbliżającą się w moim kierunku. Po prostu mnie zatkało. Wyglądała cudownie i tak seksownie. Czarny strój idealnie do niej pasował.

- Wow, wyglądasz pięknie- Powiedziałem, gdy była już zaledwie 2 metry ode mnie.

- Dzięki, ty też- Odpowiedziała z uśmiechem.

- Dobra, a więc robicie tak, najpierw siadacie przy basenie, nogi zamaczacie w wodzie i patrzycie tylko na siebie, wasze spojrzenie musi zastąpić język. Ma mówić „Kocham Cię”, jasne?

- Pewnie- Odpowiedziałem i zajęliśmy pozycję. Usiedliśmy przy brzegu basenu, chwyciłem ją za rękę patrząc w jej niebieski tęczówki.

Widać było, ze jest trochę zestresowana, no, ale to nie moja wina:).

- Świetnie, cudownie- Mówiła babka a fotograf cykał nam zdjęcia.

- A teraz wskoczcie do basenu i po prostu się bawcie, ale patrzcie czasami na aparat- Syknęła a my to uczyniliśmy.

Najpierw weszłem ja a następnie brunetka. Zaczęliśmy się chlapać i topić nawzajem. Było świetnie, Nikki bardzo się rozluźniła.

- Doskonale, a teraz...Jak byście mogli, mamy tutaj podwodny aparat

- i chciałaby pani podwodny pocałunek- Dokończyłem za nią.

- No tak

- Ok.

- No dobra- Powiedziała Nikki trochę skwaszona, wiem, że ona nie lubi się całować przy kimś, a teraz każdy jeszcze będzie to oglądał.

Koleś włączył aparat i dał ja pod wodę, my również się zanurzyliśmy. Chwyciłem jej podbródek i czule ja pocałowałem. Mieliśmy trochę powietrza, więc pocałowałem ją dłużej i bardziej namiętniej.

Po paru minutach wynurzyliśmy się.

- Dobrze, było cudownie a teraz wyjdźcie z basenu, zaraz obejrzymy zdjęcia- Powiedziała a my to zrobiliśmy. Dali nam ręczniki, każdy z nas poszedł do osobnej garderoby, aby przebrać się w nasze ubrania. Po 10 min. Byliśmy gotowi, więc weszliśmy do domu i usiedliśmy na kanapie a babka pokazywała nam zdjęcia.

- Są świetne- Powiedziałem oglądając ostatnie zdjęcie.

- tak, są piękne, i w ogóle dziękuje, że mogłam na nich być- Syknęła Nikki.

- Nie ma sprawy, te zdjęcia będą w naszym magazynie, na pewno też na Internecie, resztę powiem już twojemu menagerowi, jak tylko się tu pojawi

- Ok., to, co, my już jesteśmy wolni?

- Tak, dziękuje, że przyszedłeś

- Nie ma sprawy- Odpowiedziałem i po pożegnaniu się wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy pod nasze domy.

Powrót do Nikoli



- jej, było świetnie- Powiedziałam, gdy byliśmy już pod moim domem.

- No ja wiem

- Dziękuje ci, a wiesz, co, bo jest teraz 11:00, może byś wpadł do mnie. Moja babcia bardzo chciała cię poznać.- Powiedziałam robiąc słodkie oczka.

- No pewnie, to na razie Martin - Powiedział i razem wyszliśmy z Vana. Weszliśmy do domu a Justin od razu usadowił się na kanapie, gdzie siedziała Rikki.

- Cześć, już jestem!- Krzyknęłam.

- No nareszcie Nikki, o widzę, że mamy gościa- Powiedziała babcia wchodząc do salonu. Justin natychmiast wstał i podszedł do blondynki.

- Dzień dobry, jestem Justin, kolega Nikki- Powiedział uśmiechając się.

- Ona wie

- Aha, no, to miło mi panią poznać

- Mnie również, Nikki wiele mi o tobie opowiadała

- Oh, mam nadzieję, że dobre rzeczy

- Najlepsze, oł przepraszam, ale czuję, że zaraz mi się spalą ciasteczka- Powiedziała blondynka i zniknęła w kuchni a my dołączyliśmy do Rikki.

- No hej, co tam?- Spytałam siadając koło niej na sofie.

- Wszystko fajnie, ale opowiadaj Justin jak było na sesji?

- Było super i wiesz, Nikki też jest na zdjęciach.

- Serio? Ale extra!

- Daj spokój

- Przestań, wyglądałaś pięknie, byliśmy w basenie i mieliśmy wyglądać naturalnie, bawic się w wodzie itp.

- Aha, super!

- Dobra, już dobra, słuchajcie...Rozmawiałam z babcią o adopcji

- Co?- Krzyknęli razem.

- No przecież nie powiedziałam jej prawdy, ona pow., Że możemy zadzwonić na policję i oni się wszystkim zajmą

- Jasne, że też o tym nie pomyśleliśmy, ale czy Tim się zgodzi iść do domu dziecka?

- tego nie wiem- Odpowiedziałam. Po paru nastu minutach przyszła babcia z ciasteczkami w ręku. Justin od razu się na nie rzucił. Kiedy było za dwadzieścia 12 wyszliśmy z domu.

Przed sklepem spotkaliśmy Chrisa i razem zapukaliśmy do drzwi.

- Cześć- Odpowiedział Tim cały rozpromieniony.

- No hej, gotowy?

- Tak, tutaj mam wózek dla Oskarka- Powiedział mały wskazując na niego. No, musze przyznać, że wózek w porównaniu do innych rzeczy wyglądał najlepiej. Wsadziliśmy blondyna do niego i po zadzwonieniu po Martina czekaliśmy na samochód. Po 10 min. Zjawił się jakiś dziwny samochód. Taki stary i zwykły. Justin wyjaśnił nam, że nie chce rzucać się w oczy:P. Wsiedliśmy do niego i pojechaliśmy do jakiegoś centrum handlowego. Justin ubrał na siebie kaptur i okulary, żeby nikt go nie poznał, gdyż nie chciał wchodzić z ochroniarzem. Miejmy nadzieję, że plan wypali.

- Wow, ale to duże, ale ja nie mam pieniążków na takie drogie rzeczy- Posmutniał Tim.

- Głuptasie, ja za wszystko zapłacę- Odpowiedział Justin czochrając jego blond włoski.

Weszliśmy do wielkiego budynku. W środku była masa ludzi. Obawiałam się najgorszego, ale jak na razie wszystko było porządku. Weszliśmy do sklepu z odzieżą dla dzieci. Cały zakup ubrań trwał chyba z 2 godz. Kupiliśmy im różne śliczne ubranka, w tym: bluzy, bluzki, spodnie, spodenki, ogrodniczki i czapki z daszkiem. Wzięliśmy wszystkie rzeczy i poszliśmy zapłacić do kasy.

- To wszystko- Spytała brunetka stukając coś na kasie.

- Tak

- Razem 200$- Powiedziała kobieta, po czym looknęła na Justina.

- Proszę

- Dziękuję, a wiesz, masz głos podobny do tego sławnego chłopca, chyba Justina

- Taaa...Dużo osób mi to mówi- Odpowiedział brunet i szybko wyszliśmy ze sklepu wybuchając gromkim śmiechem.

- Hahaha, nie poznała mnie! Jak dobrze, że mam te okulary!- Syknął Justin śmiejąc się.

- Tak, masz szczęście!

- Ok., to teraz idziemy na obuwie!- Krzyknął Chris i ruszyliśmy do sklepu o nazwie” Shoes for all seasons”

Tutaj zajęło nam mniej czasu, no, troche mniej, bo byliśmy tylko pół godz. Kupiliśmy kilka par butków dla oby dwóch chłopców. Od trampków po adidaski i sandałki. Uradowani wyszliśmy ze sklepu i usiedliśmy na jednej z ławek.

- jejku, dziękuje wam!- Powiedział Tim przytulając się do Justina.

- Nie ma sprawy mały, no, to teraz czeka was prawdziwa bomba!

- jaka?

- Zobaczysz, chodźcie- Powiedział brunet i wróciliśmy do samochodu.

Jechaliśmy mniej więcej godzinę. Podczas jazdy wygłupialiśmy się i śmialiśmy ze wszystkiego. Wiecie jak to miło zobaczyć u takiego malucha po tylu przejściach uśmiech. Nieudawany a szczery i prawdziwy:).

Do wesołego miasteczka dojechaliśmy przed 16. Justin znowu założył okulary i kaptur, po czym wszyscy wyszliśmy z auta.

- No nie mogę, Oskar patrz!!!- Krzyknął Tim pokazując małemu widoczny z daleka diabelski młyn.

- Jaaa!!! Ja cie na to!

- Pójdziesz, pójdziesz- Powiedziałam uśmiechnięta i razem poszliśmy w stronę kasy. Justin wykupił bilety i ruszyliśmy się bawić. Tim był tak zszokowany, że nie wiedział, na co iść. Wszędzie chciał być. Ostatecznie zdecydowaliśmy, że najpierw pójdziemy z Oskarkiem na małą karuzelę, a potem oni Se pójdą na cos szybszego.

Godziny mijały a my bawiliśmy się jak nigdy do stąd. Kiedy wszyscy szli na te większe kolejki, ja zostawałam z Oskarem, bo bałam się takiego czegoś:P. Za to byłam na autkach:) Po kilku godzinach zabawy zmęczeni poszliśmy coś zjeść. Usiedliśmy na jakimś murku blisko sceny. Okazało się, że gra jakaś orkiestra a więc mieliśmy muzykę. Justin dał Rikki kasę, a ta razem z Chrisem poszła do jakiejś budki kupić coś do jedzenia. Po 5 min. Wróciła z hot-dogami i hamburgerami w ręce.

- Ale jestem głodny- Powiedział Justin i zaczął pożerać swojego hot- doga.

- Ej, a Oskar może to jeść?

- Taaa, Ja ciem!

- A daj mu, nic mu nie zaszkodzi...Chyba- Powiedziałam a Rikki dała mu hamburgera, tyle, że wyjęła wszystkie te dodatki i mały dostał bułkę z mięsem.

- O mój Bosh, ty jesteś Justin Bieber!- Krzyknęła jakaś dziewczyna podbiegając do Justina.

No pięknie, dopiero teraz zauważyłam, że mój chłopak zdjął swoje okularki.

- No ładnie, i co teraz?- Spytałam chłopaka.

- Sory, zapomniałem się.

- Justin, choć, zaśpiewaj nam coś! Nasz zespół zagra twoje utwory- Usłyszałam nagle głos wydobywający się z mikrofonu.

- Idz, proszę Cię!- Powiedziała fanka patrząc na niego z nadzieją.

- Ok.- Syknął i wszyscy zaczęli piszczeć. Odziwo się na niego nie rzucali. No proszę, pełna kultura. My wstaliśmy i udaliśmy się za Justinem. Poszliśmy za scenę a brunet przejął mikrofon.

- Cześć wszystkim, co prawda nie zamierzałem dać tu koncertu, ale dla was zrobię wyjątek!- Powiedział i znowu inni zaczęli piszczeć. Na widowni znajdowały się prawie same dziewczyny, lecz były też babcie, czy paru chłopaków.

- Ok., to, co umiecie zagrać?- Spytał Justin już nie do mikrofonu, ale, że byłam blisko sceny to wszystko słyszałam.

- Hm...Może tą, no...to brzmiało tak: Baby, baby, ooo- Zaczął spiewać starszy mężczyzna.

- Ok., to może ja będę śpiewać a wy grajcie

- jasne

- Ok., to, co zaczynamy!!- Krzyknął Justin i po chwili usłyszałam muzykę do „ Baby”

Brunet zaczął wykonywać utwór i ruszać się w rytm muzyki. Na refrenie zaprosił do siebie Tima i kazał mu z nim spiewać i tańczyć. On na początku strasznie się stresował, ale potem, kiedy mały Oskar wyleciał za nim na scenę się rozluźnił. Obydwaj tańczyli w kółku i śpiewali z nim refren a widownia robiła słodkie oczka do chłopców.

Mini koncert zakończył się po 3 piosenkach.

- Dzięki, byliście świetni! Na razie!- Powiedział brunet i razem z chłopcami zeszli ze sceny.

- Jej, to było super!

- No, ja tancyłem!- Mówili chłopcy podekscytowani.

- No, widziałam, byliście świetni, wyglądaliście jak gwiazdy popu!- Powiedziałam śmiejąc się.

- Ok., pora wracać, bo jestem padnięta- Powiedziała Rikki i ruszyliśmy do samochodu. Kiedy mijaliśmy ludzi, cały czas chcieli autografu a nawet zdjęcia chłopców, Justina i nas:).

***



- Nareszcie w domu!- Powiedział mały wchodząc do domku z zakupami.

Oskar zasnął na kolanach Rikki i ta po cichu przeniosła go do osobnego pokoju.

Usiedliśmy na łóżku i mieliśmy zamiar poruszyć temat domu dziecka.

- Tim, słuchaj, jest taka sprawa- Zaczął Chris nie wiedząc, od czego zacząć.

- Nom, to mów- Powiedział cały uśmiechnięty.

- Co byś powiedział, gdybyś mógł wyprowadzić się z tego sklepu i zapewnić sobie i Oskarowi dom, jedzenie i wszystko czego do tej pory nie miałeś?- Spytałam.

- Ucieszyłbym się bardzo, a o co chodzi?- Spytał mały unosząc brwi.

- mamy dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia

- A jaką?

- Wiesz, co to jest Dom dziecka?

- Dom dziecka? To coś gdzie chodzą dzieci? Jakaś szkoła?- Spytał Tim.

Aha, czyli on nie wiedział, co to jest. Przynajmniej będzie troche łatwiej go namówić.

- Nie, to jest taki dom dla dzieci, którzy nie mają rodziców. Tam są takie panie, które zajmują się tymi dziećmi, dają im matczyną miłość. To jest tak jak schronisko dla zwierząt. Jesteś tam, by znalesc nowych rodziców. Chciałbyś mieć znowu mamę i tatę?

- Bardzo, ale jak mógłbym tam przyjść, nie wzięliby nas z Oskarkiem- Powiedział smutno.

- Oczywiście, że by wzięli, jeżeli się zgodzisz, masz załatwione, że tam będziesz...

- I znajdę tam nową mamę i nowego tatę?

- Tak, będziesz miał znowu dom i rodziców....- Powiedziała Rikki.

- No, nie chce by Oskarek mieszkał w sklepie. Chce by miał na nowo mamę i tatę...

- A więc jak...Zgadzasz się?- Spytałam z nadzieją, że odpowie tak.

- Tak...Nie chce mieszkać w takim sklepie. Tam będę miał dom prawda?

- No pewnie

- Chce...

- To dobrze

- Dziękuje wam, gdyby nie wy, to nie wiem, co bym zrobił- Powiedział Tim i przytulił nas każdego z osobna.

- Ale będziecie mnie tam odwiedzać?

- tak, no pewnie, tylko jest jeszcze jedna sprawa...

- No...

- Musisz opowiedzieć panu policjantowi, to, co się stało twojej mamie...

- Co? Ale, ja nie mogę...

- Timi, to jedyny sposób, żebyś tam był! Musisz o tym powiedzieć.

- Ja nie dam rady, a nie możecie wy tego powiedzieć?

- No, w sumie...

- Proszę...- Powiedział błagalnym głosem.

- Zgoda, a teraz Idz kłac się spać- Powiedziałam i ucałowałam jego blond główkę.

- tak zrobię, dobranoc- Powiedział mały, pożegnał się z nami a my opuściliśmy jego przytułek.

- No, łatwo poszło

- Tak, tylko teraz trzeba to zgłosić na policję

- Tym zajmę się ja- Syknął Justin.

- Ok., Zadzwoń do nich jutro- Powiedział, Rikki, gdy byliśmy już pod naszymi domami.

- Dobra, to na razie, pa kochanie- Powiedział, Justin całując mnie czule na pożegnanie.

- papa, cześć- Pożegnałyśmy się i wróciłyśmy do domu. Nie wiedziałam, że Tim tak szybko się zgodzi. Ale to i dobrze, bo nie będzie się męczył w tym sklepiku. Mam nadzieję, że wszystko się powiedzie. No, bo dzisiaj wszystko zakończyło się pomyślnie...
Minął tydzień, od kiedy oddaliśmy chłopców do domu dziecka. Muszę przyznać, że nie było łatwo. Nie byliśmy pełnoletni, musieliśmy opowiedzieć wszystko mamie Justina. Nie była aż tak zła, ale załatwiła wszystko. Policja zabrała chłopców. Nie wiem szczerze, co się dalej stało. Pattie wszystko załatwiała.

U maluchów byliśmy wczoraj. Muszę przyznać, że mieli tam super. Justin załatwił im najlepszą opiekę pod słońcem. Chłopcy byli bardzo podekscytowani tym wszystkim. Mieli pokoik z kilkoma chłopcami w wieku Tima. Nie rozdzielali braci, a powinni bo to było jakoś podzielone, ale to już ich decyzja.

Miejmy nadzieję, że ktoś zaadoptuje ich oboje i nareszcie maluchy będą mieć rodziców.

Teraz trochę o mnie i Justinie. Na początku muszę wam powiedzieć, że JB dostał niezły ochrzan za to, że wystąpił w wesołym miasteczku za darmo! No, w sumie to rozumiem Scottera. Fanki dają kupę kasy, żeby iść na koncert a ten daje darmówkę w wesołym miasteczku. Ale chłopcy już wszystko wyjaśnili i jest dobrze:). Ogólnie to jest świetnie, poza tym, że nie widziałam go już przeszły tydzień. Cały czas koncertuje i udziela wywiadów. Tęsknie za nim, ale co zrobić, ciężko być dziewczyną sławnego piosenkarza. No, ale cały czas sms-ujemy, więc tyle dobrze:). To teraz sama ja:, Więc, moja mama przyjeżdża 27 sierpnia, czyli jutro. Podobno bez taty, bo on zostaje tam jeszcze na jakiejś delegacji. Do Polski mamy przyjechać 30 sierpnia. To za niedługo. Mama o wszystkim wie, boję się tylko, że jak tata się dowie, to centralnie straci do mnie i do Justina zaufanie. Bo przecież jadę sama z chłopakiem . Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży. Wakacje kończą się 9 września i potem znowu do szkoły. Już dawno nie widziałam się z Vanessą, Natem i resztą. Podobno mają przyjechać dopiero 15 września. Bardzo się cieszę, że przyjadą, bo długo ich nie widziałam.

Szkoda tylko, że po koncercie w Polsce Justin odwiezie Rikki do domu:(. I znowu się rozstaniemy. Ale obiecała mi, że razem z rodziną przyjedzie na święta:). Więc, jest dobrze:).

***

27 sierpień



- Rikki, wstawaj!, Jest nowy dzień!- Krzyczałam do blondynki skacząc po łóżku.

- Spadaj! Ja chce spać!

- Rikkuś...Wstawaj, nie mam, co robić, choć, jest piękny wschód słońca!

- Co? To, która godzina?

- Yyy....No...5, Ale choć, wygląda pięknie!

- Pojebało cię!, Ja idę spać!- Powiedziała i zwaliła mnie z łóżka.

Wstałam z podłogi i sama wyszłam na balkon by podziwiać ten piękny widok. Wiem, że było wcześnie, ale jakoś tak sama od siebie wstałam, a jak już mówiłam, widok jest nieziemski. Dzisiaj ma przyjechać mama. Tak bardzo się za nią stęskniłam. W domu ma być koło 15. Już nie mogę się doczekać aż ją zobaczę. Z moich rozmyśleń obudził mnie dźwięk sms-a.

„ Hej kochanie, wiem, że pewnie jeszcze śpisz, a jak cię obudziłem to przepraszam, chciałem cię jeszcze przeprosić za to, że się nie widzieliśmy przez ten tydzień, strasznie tęskniłem i chce ci to wynagrodzić. Zadzwoń do mnie, jak tylko wstaniesz. Kocham Cię!:P”

Od razu do niego zadzwoniłam.

J- Justin



- Cześć, nie obudziłeś mnie, właśnie sobie patrzę jak słońce wschodzi

J- Heh...Ja też siedzę na balkonie i patrzę na słońce...Jest piękne tak jak ty

- No, wiesz, komplementami mi tego nie wynagrodzisz

J- Wiem, słuchaj, dzisiaj o 11 mam prywatny koncert, ale po kilku piosenkach mam 20 minutową przerwę i chciałbym abyśmy spędzili je razem, co ty na to?

No fajnie, tylko 20 min....No, ale lepsze to niż nic.

- No...Zgoda, ale i tak jestem na Ciebie zła i mam nawet wymyślona karę

- Ok., już się boję...To przyjedziemy po ciebie o 10:30, pa, kocham Cię!

- Ja cie też- Powiedziałam i rozłączyłam się. Popatrzyłam jeszcze na chwilę na słońce, po czym wróciłam do pokoju i poszłam do łazienki, aby się odświeżyć. Po kąpieli wyszłam w ręczniku z łazienki i wzięłam z szafy to: http://ikf.styl.fm/styler/zestaw367831.htm < no, chciałam, choć raz ładnie się ubrać, no wiecie, dla Justina>, po czym spowrotem wróciłam do poprzedniego pomieszczenia.

Ubrałam się w owe rzeczy, zrobiłam delikatny makijaż i związałam włosy w boczny niski kucyk opadający mi na ramię. Jeszcze chwilę posiedziałam w łazience i po cichu śpiewałam piosenki. Okazało się, że chwila to 1,5godz,.bo była już 7:30. Wyszłam z pomieszczenia a tam zastałam wkurzoną Rikki. Miała założone ręce na piersiach i trochę złą minę.

- Czy ty wiesz, która godzina? Normalni ludzie o tej porze jeszcze śpią, ale nie! Moja przyjaciółka postanowiła wstać o świcie i śpiewać piosenki!- Wydarła się po mnie blondynka. Miała taką śmieszną minę, że w końcu nie wytrzymałam i pękłam śmiechem. Ta nie wiedziała, o co chodzi, ale razem ze mną zaczęła się śmiać. Po jakiś 2 godz. zeszłyśmy na dół ubrane i w rewelacyjnych humorach. Jak zwykle babcia wyszła już z moim pieskiem a śniadanko leżało na stole.

- Mmmm....Naleśniki...Pycha!- Powiedziałam i zasiadłyśmy do stołu by spożyć posiłek.

- Babciu...Bo ja mam do ciebie pytanie- Powiedziałam w trakcie jedzenia.

- Nom...

- Bo, Justin daje koncert i chce mnie zabrać na niego, bo dawno się nie widzieliśmy. Ja wiem, że mama przyjeżdża, ale obiecuje ci, że o 2 będę w domu- Powiedziałam czekając na jej reakcję. Blondynka uśmiechnęła się promiennie.

- No pewnie, że możesz jechać, tylko o 2 musisz być w domu.

- Na pewno będę obiecuję. Rikki, ja przepraszam, że ci nie powiedziałam

- Spoko, przecież nie musisz mi się tłumaczyć ani wszędzie zabierać, poza tym ja też się umówiłam

- Tylko...

- Będę o 1 w domu

- No to dobrze- Powiedziała babcia i na tym zakończyłyśmy rozmowę.

Punktualnie o 10:30 pod mój dom zawitał czarny Van. Gdy tylko usłyszałam klakson od razu pędem ruszyłam w jego kierunku. Z samochodu wysiadł najpierw Martin a później mój chłopak. Wyglądał bosko. Miał na sobie czarną podkoszulkę, na to fioletową koszulę z rękawami do łokci, czarne rurk i fioletowy fullcap:). Ach...

- Cześć Martin- Powiedziałam uśmiechając się do wielkiego pana.

- Cześć Nikki

- Hej piękna, ślicznie wyglądasz- Powiedział przybliżając się do mnie. Już chciał mnie pocałować, kiedy go odepchnęłam. Lekko zdziwiony nie wiedział, o co mi chodzi.

- To będzie twoja kara, do tej 20 minutowej przerwy będziesz musiał z tym poczekać- Powiedziałam a z auta wydobyły się śmiech jakiś ludzi. Looknełam tam i zobaczyłam jak Usher, Scotter i Dan śmieją się.

- Hahaha, to nie śmieszne!- Krzyknął do nich Justin.

- Ok., będzie jak chcesz, wytrzymam jakoś- Powiedział brunet i chwyciwszy mnie za rękę wsiedliśmy do auta. W pojeździe był tylko Usher, Scotter, Dan i Martin. Zastanawiało mnie, gdzie jest jego mama.

- Bravo Nikki, zaskoczyłaś mnie. Dobrze jest, niech nie myśli, że będzie miał wszystko, na to, co dobre trzeba poczekać!- Powiedział Usher śmiejąc się.

- Nie martw się, poczekam...

- Ta, założę się, że nie dasz rady!

- A właśnie, że dam!

- Hm...Chcesz się założyć?

- Helloł, ja tu jestem? Nie zakładajcie się o takie coś w mojej obecności- Przerwałam im.

- Ma rację- Dopowiedział Scott. Justin i Usher jeszcze dyskutowali i przekomarzali się nawzajem, mnie tymczasem zagadywał Scotter:). Nawet fajnie było. Po 20 min. Dojechaliśmy na miejsce. Kiedy zerknęłam przez szybę, Odziwo nikogo nie było, oprócz fotografów i reporterów.

- Justin, czemu nie ma piszczących fanek?- Spytałam

- Mówiłem ci już, to jest prywatny koncert, wszystkie są w środku, poza tym nie chciałem, abyś czuła się nie swojo- Powiedział. Wziął mnie za rękę i wyszliśmy z samochodu. Weszliśmy do jakiegoś budynku i szliśmy przez biały korytarz. Nic nie widziałam, tylko cykających nam zdjęcia reporterów. Weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. To był niewielki pokoik, który zawierał sofę, 2 krzesła i stolik. Taki mały i dziwny, ale wyglądał całkiem całkiem.

- No, całkiem tu przytulnie- Powiedział Dan odkładając gitarę na sofę.

- Ta, mogliby się bardziej postarać- Syknął Scotter trochę wkurzony.

Nagle ktoś zapukał do drzwi. Po usłyszanym „proszę” jakaś blondynka weszła do pomieszczenia.

- Słuchajcie, bo dziewczyny już chcą, gwiadorka, więc lepiej się pośpieszcie.

- Ok., już idziemy, choć Nikki- Powiedział, Justin.

- Nie, ja tu zostanę, po co mam tam iść?

- No weź, choć, nie będziesz tu sama siedzieć

- Właśnie, będziesz ze mną- Powiedział Usher śmiejąc się.

- No dobra, pójdę- Powiedziałam a Justin zrobił wielkiego banana na twarzy, po czym ruszyliśmy do niewielkiej Sali. Kiedy doszliśmy do pomieszczenia, ja poszłam z Usherem i resztą za niewielką scenę, A Justin i Dan weszli na scenę.

- Cześć wam! Cieszę się, że mogę tu z wami być! Na początek, zagram Favourite girl, może być?- Spytał Justin. Dziewczyny odpowiedziały mu głośnym Tak. Już po chwili z jego ust wydobył się piękny anielski głos, który hipnotyzował wszystkie dziewczyny.

- Hej, i jak ci się podoba?- Spytał Usher patrząc na JB.

- Jest fajnie, muszę ci powiedzieć, że nigdy bym nie pomyślała, że kiedyś stanę za sceną, będę patrzeć na mojego chłopaka i rozmawiać tu z Usherem- Powiedziałam śmiejąc się.

- Taaa, to ostatnie jest najlepsze,:P We własnej osobie- Powiedział z bananem na twarzy.

- No takJ Hahaha. Potem już tylko patrzyłam jak Justin śpiewa i gra na gitarze z Danem, który mu przygrywał. Po 2 piosence, poszłam do toalety. Spytałam się tej blondynki, gdzie jest, a ta wskazała mi drogę. Podążyłam za wskazówkami.

W końcu trafiłam i weszłam do łazienki. Zrobiłam to, co trzeba i wyszłam z pomieszczenia.

Nagle ktoś chwycił mnie za rękę. Kiedy się obróciłam, ujrzałam niską brunetkę o zielonych oczach. Miała może z 15 lat.

- Cześć, ja przepraszam, że ci przeszkadzam, ale mogę sobie z tobą zrobić zdjęcie?- Spytała dziewczyna.

- Ze mną? A po co? Ja nie jestem gwiazdą...

- Jesteś dziewczyną Justina!

- No tak, ale nie chce wykorzystywać tego, że z nim jestem, by stać się sławną.

- Ja przepraszam...Nie chciałam- Powiedziała brunetka spuszczając głowę w dół.

- Ok., nic się nie stało, a jak masz na imię?- Spytałam.

- Mery...

- Cześć- Powiedziałam wyciągając w jej kierunku dłoń. Ta uścisnęła mi ją a na twarzy miała wielki uśmiech.

- Ile masz lat?

- 15-

- Heh...A czemu nie jesteś na koncercie Justina?

- Widziałam, jak wychodzisz...I chciałam z tobą fotkę, ale teraz już wiem...

- No dobra, choć- Wzięłam od niej aparat i cyknęłyśmy sobie zdjęcie.

- Dziękuje

- Proszę, tylko nie rozdawaj tego nikomu ani nic, pomyślą, że....

- Wiem, wiem...

- To dobrze, wiesz, myślałam, że każda fanka, no wiesz, mnie nienawidzi, bo ukradłam im jego chłopaka

- Hahaha, coś ty, ja tylko się cieszę, że Justin jest szczęśliwy. Wiesz, on by sobie nigdy nie znalazł dziewczyny, gdyby każda fanka tak reagowała.

- Masz rację...I wiesz, co...Choć za mną- Powiedziałam i pociągłam ją do garderoby Justina.

- Masz, to dla Ciebie- Powiedziałam wręczając jej czapkę Justina.

- Serio? Jezu dzięki!!- Zaczęła piszczeć.

- Cicho, bo cię usłyszą, Justin mnie zabije za tego fullcap, ale co tam:P a teraz leć na koncert, tylko schowaj czapkę!- Powiedziałam śmiejąc się, gdy nagle do pokoju wszedł Justin z jego ekipą.

- Ej, co jest?- Spytał Martin podchodząc do nas.

- Spokojnie, ona jest ze mną!

- Nikki, możesz na chwilę- Powiedział Justin. Chwycił mnie za rękę i wyprowadził z pokoju.

- Co ona tutaj robi? I kto to w ogóle jest?

- To jest Mery, jest twoją wielką fanką...I...Ja chciałabym...No...Mógłbyś....Może z nią porozmawiać...- Spytałam cicho.

- Nikki, to 20 min. Miało być dla nas...

- Wiem, no, ale...No proszę...

- Dlaczego ty zawsze martwisz się o innych a nie o nas...

- My się jeszcze spotkamy a ona nie będzie mieć takiej okazji...Proszę...Aha, i jeszcze jedno...Dałam jej twoją czapkę- Powiedziałam już nieco ciszej.

- Co?

- Sorki, ale proszę porozmawiaj z nią i w ogóle...

- Ok., jeśli odwołasz moją karę...

- Zgoda- Powiedziałam i w tym samym momencie Justin wbił Się w moje usta, składając na nich bardzo namiętny pocałunek. Po paru minutach się od siebie oderwaliśmy, bo ktoś nam przeszkodził.

- Ja, przepraszam, ja już powinnam iść, idę się wbić do I rzędu na koncert- Powiedziała Mery podchodząc do nas.

- Nic nie szkodzi, Mery, Justin ma dla ciebie niespodziankę, to ja zostawiam was samych- Powiedziałam do nich. Musnęłam bruneta w policzek i weszłam do garderoby. Kurcze, no wiem, że znowu nie spędzimy ze sobą czasu, no, ale, co ja zrobię, że ja taka miła jestem i pomocna. A ta dziewczyna jest naprawdę słodka i fajna. Rozmawiał z nią całą przerwę. Dał jej autograf i cyknął parę fotek. Potem znowu wszedł na scenę a ja podążyłam z Usherem za kulisy. Justin zaśpiewał jeszcze pare piosenek m.in. One time, One less lonely girl, With you i Smile, po czym pożegnał się i zszedł ze sceny.



Pod domem



- Dzięki, nie musisz mnie odprowadzać aż pod drzwi- Powiedziałam, gdy staliśmy pod nimi.

- No wiem...I znowu nie będziemy mieć czasu.

- Za niedługo, będziemy mieć cały tydzień dla siebie

- No tak, Polska, już umiem pare słów po Polsku.

- Serio? No to wspaniale, ok., ja muszę już iść...Bo zaraz mama przyjedzie- Powiedziałam i dałam mu całusa w policzek.

- Hej, to wszystko? No wiesz....Kara się skończyła.

- Wiem, ale twoi koledzy patrzą- Powiedziałam wskazując ręką na Ushera i Dana, który wychylali głowy z szyb.

Ten poszedł do nich, coś tam im powiedział a ci zamknęli szyby i odjechali kawałek dalej.

- Już nam nie będą przeszkadzać- Powiedział i przysunął się bliżej opierając mnie o ścianę domu. Przyległ do mnie ciałem i czule pocałował. Nasze języki się styknęły, nie lubię się tak całować i wyraźnie mu to pokazałam. On odsunął się lekko i popatrzył na mnie czekoladowymi tęczówkami. Uśmiechnął się promiennie i znowu złożył pocałunek. Tym razem oderwaliśmy się od siebie po paru minutach.

- Kocham cię- Powiedziałam i wtuliłam się w niego.

- Ja Ciebie też- Syknął całując moją głowę.

- Ej kochaś! Choć już!- Krzyknął Usher z samochodu.

- Idę, idę, to ja lecę, przyjadę po was w piątek o 7 rano, wyśpijcie się:)- Powiedział i musnął delikatnie moje usta, po czym oddalił się do samochodu a ja weszłam do domu.

- MAMA!!!- Krzyknęłam stojąc w wejściu i patrząc na brunetkę jak wryta.

Co ona tutaj robi, jest dopiero 2!

- Cześć córciu! No nie cieszysz się, że mnie widzisz?

- Pewnie, że tak!- Powiedziałam i mocno ją przytuliłam.

- Kiedy przyjechałaś?

- Godzinę temu

- Czemu nie zadzwoniłaś?

- Wiedziałam, że jesteś z Justinem, nie chciałam wam przeszkadzać- Powiedziała. Zasiadłyśmy razem z resztą na kanapę i mama zaczęła opowiadać jak jej tam było itp. Tata podobno ma przyjechać dopiero 10 września, więc jest dobrze. Rikki i babcia poszły spać koło 10 a ja z mamą gadałyśmy jeszcze do północy. Tak się za nią stęskniłam, pokazywała mi różne filmiki i zdjęcia. Widać, że, pomimo, że pracowała bardzo dobrze tam wypoczęła.

- Oh, Nikki ok., chodźmy spać, jest już dość późno a ja jestem strasznie zmęczona- Powiedziała moja rodzicielka wstając z kanapy.

- Tak, to dobranoc mamo

- Dobranoc słonko- Powiedziała brunetka i weszła do pokoju. Ja również udałam się do pokoju i po wszystkich odprawionych czynnościach w łazience padłam na łóżko. Już prawie spałam, kiedy wybudził mnie dźwięk komórki. Sms, no, kto pisze o tej porze?

Cześć kochanie, wiem, że pewnie Cię obudziłem i przepraszam, ale jakoś nie mogę spać. Wiesz, że jesteś naprawdę wyjątkowa i obiecuje ci, że nigdy cię nie opuszczę...To właśnie ty jesteś tą jedyną. Kocham Cię! Śpij dobrze!:**

O, jaki on słodki:).



„ ja tez Cię bardzo kocham i wiem, że ty też jesteś tym jedynym, jesteśmy jeszcze młodzi, ale ja czuję, że to jest właśnie to! Jesteś dla mnie najważniejszy na świecie, pamiętaj o tym!:) Kocham!:**”



„Wiem, że to głupie, jesteśmy jeszcze młodzi, tyle decyzji przed nami, ale ja czuję, że jesteśmy sobie przeznaczeni...”


- Nikki, wstawaj!! Jest już piątek!- Krzyczała Rikki skacząc po łóżku.

- No fajnie, ale nie skacz, zaraz wstanę!- Wydarłam się po niej odwracając się na drugi bok i zrzucając w tym momencie moją przyjaciółkę na podłogę.

Uśmiechnęłam się pod nosem i dalej śniłam.

- Ja też Cię bardzo kocham i wiem, że ty też jesteś tym jedynym...- Zaczęła mi czytać mojego sms, którego wczoraj wysłałam JB.

- Oddaj to!- Wyparowałam szybko z łóżka i zaczęłam gonić ją po pokoju.

Ta zleciała na dół i zamknęła się w łazience.

- Rikki!

- No, co, bo ty mnie zbijesz! A tak, to przynajmniej wstałaś!- Krzyknęła przez zamknięte drzwi.

- Dobra, nie zbije Cię, ale daj mi telefon

- Na pewno?

- Tak, no wyjdź, że!

Ta powoli wyszła z łazienki a ja wyrwałam jej telefon.

- Ale to słodkie...

- No wiem- Powiedziałam wywalając jej jęzor.

- Która godzina?

- 5:45- Powiedziała lookając na zegarek.

- O masz, ja mam jeszcze 15 min. Spania!- Skarciłam ją wzrokiem.

- Sorki

- A gdzie babcia i mama?

- Poszły do sklepu, tego, co jest 24/7 otwarte. Powiedziały, że musimy na podróż mieć Duuużo jedzenia.

- O Bosh...Ok, ja idę pod prysznic- Powiedziałam i polazłam do łazienki. Zrobiłam to, co trzeba i wyszłam w ręczniku wziąć ubrania, które sobie przyszykowałam na podróż. Wzięłam bluzkę na ramiączkach w takie śliczne fioletowe kwiaty i krótkie jeansowe spodenki. Z półki wzięłam jeszcze kolczyki, moją bransoletkę, którą dostałam od rodziców i naszyjnik od Justina, po czym spowrotem powędrowałam do łazienki. Ubrałam się w owe rzeczy, lekko pomalowałam a włosy spięłam 2 spinkami do tyłu.< No, wiecie, o co mi chodzi:P>. Udałam się do kuchni, gdzie czekało na mnie pyszne śniadanko zrobione przez moją kochaną mamę i babcię. Rikki już obżerała się naleśnikami, po chwili ja również się do niej dołączyłam.

- Te naleśniki są pyszne- Powiedziała Rikki kończąc zajadać owe danie.

- Tak, pychota- Potwierdziłam.

- Dzięki- Odpowiedziały równocześnie.

- A spakowałyście się?- Spytała babcia, coś wkładając do mojego plecaka.

- Tak, babciu, co ty mi tam dajesz?

- Ciasto, poczęstujecie mamę Justina i wszystkich innych. Jest naprawdę dobre, wczoraj upiekłam.

- Tak, a tu macie kanapki- Powiedziała mama i wcisnęła je zapakowane do Rikki torby.

- Ok, która godz.?- Spytała Rikki zmywając po sobie.

Popatrzyłam na zegarek.

- 6:45

- Zaraz przyjadą...

- Tak mi cię będzie brakować!- Wybuchnęła mama i mnie przytuliła.

- Mamo, przecież zobaczymy się a niedługo, a poza tym, wcześniej nie płakałaś jak wyjeżdżałaś z tatą.

- No tak, ale teraz jedziecie tam same, nikogo z rodziny nie będzie...Mam nadzieję, że chłopcy was upilnują- Powiedziała brunetka i ścisnęła nas oby dwie.

- Na pewno, widziała pani ochroniarza Justina, jest jak goryl!- Powiedziała Rikki a babcia Wybuchnęła śmiechem.

- No, masz rację Rikki, chodźcie tu- Syknęła blondynka i wtuliła się w nas.

Nagle usłyszałyśmy pukanie do naszych drzwi. Rikki poszła otworzyć drzwi a ja jeszcze żegnałam się z bliskimi.

- Uważajcie tam na siebie

- Spokojnie babciu, na pewno będziemy

- No ja myślę- Powiedziała mama i znowu mnie przytuliła.

Do domu weszło 2 goryli i wzięło nasze walizki, < uwierzcie mi, lekkie nie były:),> a za nimi stał Justin oparty o ścianę. Wyglądał bosko...Miał na sobie białą podkoszulkę, na to był czarny bezrękawnik i jasne spodnie. Do tego oczywiście doszedł ciemny full-cap.

- Cześć- Powiedział uśmiechając się.

- Hej

- To, co, jedziemy?

- Tak, niech się pani nie martwi, Nikola ze mną jest bezpieczna. A Rikki z Chrisem- Powiedział wskazując tulącą się parę.

- Tak, wiemy o tym, opiekuj się nią

- Nie ma sprawy- Powiedział Justin z wielkim bananem na twarzy. Pattie jeszcze chwilę porozmawiała z moją mamą. Potem się pożegnałyśmy i wsiadłyśmy do czarnego Vana, opuszczając mój dom. Oczywiście auta były, 2 bo było o wiele więcej ludzi, niż myślałam.

-, O której mamy samolot?- Spytała Rikki w trakcie jazdy.

- O 8:00, spoko, dojedziemy na lotnisko w niecałe 15 min. Mamy prywatny samolot, więc spoko- Odparował Justin.

- Aha, a o której będziemy w Polsce?

- Tak o 14...Mniej więcej, tylko są różnice czasowe, więc godziny się zmienią- Powiedział Scott, udzielając mi odpowiedzi.

-, Czyli na Polski zegar, to będziemy tam koło 20?

- No, jakoś tak- Powiedział menager Justina. Później już się nie odzywałam. Gdy byliśmy już na lotnisku, ujrzałam wielki biały samolot z czarnymi paskami.

- Ok, Tutaj dajcie swoje walizki a następnie zajmijcie miejsca!- Krzyknął jakiś facet a my to uczyniliśmy. Oczywiście nie obyło się bez fotografów i reporterów, którzy pytali, dlaczego wybrał akurat Polskę. Justin odpowiedział krótko: „Tam jeszcze nie byłem, a podobno fanki są nie z tej ziemi!” po czym Usher wepchnął go do samolotu. Ja zajęłam miejsce koło okna, żeby widzieć widoczki. Obok mnie usiadł Justin, Rikki i Chris.

Lot przeleciał spokojnie, Rikki z Chrisem po godzinie usnęli. Wiecie jak słodko wyglądali...Aww....

Ja z Justinem natomiast graliśmy w karty i różne inne rzeczy. Po 3 godz. lotu tancerze zaczęli śpiewać piosenki Justina, żeby go trochę powkurzać. Ale tak fałszowali, że ja nie mogę!

- Ej, ej, błagam was, skończcie!- Krzyczał piosenkarz, ale nikt go nie słuchał i każdy< nawet ja> dołączył się do śpiewu.
- No, Justin, teraz ty! Pokaż nam jak śpiewasz!- Krzyczał Usher z końca samolotu.
- Ok., Ok...No, ale co mam spiewać?
- Zaśpiewaj Omaha mall!- Podsunęłam mu pomysła. Ten zrobił cwaniackie oczy i zaczął ją śpiewać. Po chwili każdy się dołączył i śpiewaliśmy sobie w najlepsze. Ogólnie to tak minął nam lot. Śpiewaliśmy piosenki i bawiliśmy się w najlepsze. Potem, każdy już miał dosyć i część poszła spać.
- Ok., Justin, powiedz mi, czego nauczyłeś się po polsku?- Spytałam bruneta.
- No....Umiem powiedzieć, Kocham was, Dziękuje za koncert- Zaczął mi wymieniać krótkie słówka.
Poczochrałam go po tej jego czuprynce i zaczęłam uczyć innych nowych słówek, które Sabina mnie kiedyś nauczyła, dobrze, że jeszcze pamiętałam. Po „nauce” nie mieliśmy, co robić, więc oparłam się głową o jego ramię i tak zasnęłam.
***
- Wstawaj! To nasz przystanek!- Budził mnie anielski głos, który mówił po cichu do ucha.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na bruneta, przeciągając się.
- Serio? Już jesteśmy w Polsce?
- Tak, choć, naszczęście fanek na razie Ne ma, ale są dziennikarze. Przylecieliśmy trochę później niż mieliśm
- Aha, ok.- Odpowiedziałam i wyszłam z samolotu wziąć bagaże. Kiedy wysiadłam oświetliły mnie flesze z aparatu, które cykały 100 zdjęć chyba na sekundę.
Robiłam wszystko, co kazał manager Justina. Po jakiś 15min. Dopiero wsiedliśmy do limuzyny, bo Justin jeszcze pozował do zdjęć i odpowiadał na kilka pytań. Jechaliśmy kilka naście minut. Ja patrzyłam przez okno na Kraków. Taak, ładne miasto a nocą jeszcze piękniejsze. Kiedy przejeżdżaliśmy obok wielkiego zegara, ujrzałam na nim 21:40. Super, jest już tak późno...To ile myśmy lecieli? A no tak, różnice czasowe, zapomniałam!- Pomyślałam i stuknęłam się w głowę. Justin popatrzył na mnie pytającym wzrokiem. Lekko się uśmiechnęłam i powiedziałam, że nie ważne.
Kiedy wysiedliśmy z limuzyny, Od razu zostaliśmy obtoczeni ochroniarzami. Kilka fanek stało przed hotelem i krzyczało po angielsku „Kocham cię!” Itp. Justin postanowił zrobić sobie z nimi zdjęcia. Martin został z nim a reszta udała się do budynku. Hotel nosił nazwę” Sheraton”. Kiedy weszłam do środka, po prostu mnie zatkało. Piękne panele ciągły się przez całe pomieszczenie. Na środku na ścianie wisiał złoty i wielki żyrandol. A na środku Sali była fontanna. Serio! Ale Zaczepiście. Scotter kazał nam usiąść na kanapie a sam podszedł do recepcji, by odebrać wcześniej zamówione klucze od pokoi. Ja jeszcze rozglądałam się po Sali, dalej nie wierząc, że tu jestem. Ludzi praktycznie nie było. Parę osób kręciło się w pobliżu, ale to wszystko, może pewnie temu, że jest tak późno.
- Ok., to są wasze klucze, Nikola, ty masz pokój z Rikki i oddzielony taki pokój z mamą, Justina- Powiedział dając mi klucze. Ucieszone pobiegłyśmy po schodach na górę. Same, bo Patti chciała najpierw pozwiedzać hotel. Za nami szli ochroniarze, dźwigając nasze torby. Trochę mi się ich żal zrobiło, więc, jak wyszli na górę, to same wzięłyśmy od nich torby, oni oczywiście się upierali, że nie trzeba, ale w końcu postawiłyśmy na swoim.
- 315, to tutaj- Powiedziała blondynka wskazując palcem na drzwi.
Wsadziłam kluczyk do dziurki i przekręciłam go. Gdy drzwi się otworzyły ujrzałam coś pięknego. Razem z Rikki zaczęłyśmy piszczeć i cieszyć się jak głupie.
Nie dam rady słowami tego opisać, pokój wyglądał mniej więcej tak: Tam jest wejście do pokoju Pattie, no powiedzcie, że nie wygląda pięknie. Tutaj jest łazienka:) Mała, ale mi się podoba:
Ja nie wiem, ile oni wydali na ten hotel, ale jest po prostu cudownie...
Całe wypakowanie zajęło nam jakąś godzinę. Pattie już wróciła i powiedziała nam, że chłopcy mają pokój naprzeciwko nas. Super!
Mimo tego, że dochodziła już północ, mama Justina pozwoliła nam iść pooglądać hotel.
Wszędzie świeciły się światła a parę osób jeszcze chodziło po korytarzach. Szczerze, to nie widziałam, tu żadnych dzieci albo dziewczyn w naszym wieku, tylko samych sztywniaków, ubranych w garnitury i krawaty. Kiedy tak chodziłyśmy i zwiedzałyśmy, nie mogłam uwierzyć, że to taki piękny hotel. Było w nim wszystko. Basen, siłownia, drogie restauracje, wielka sala balowa i dyskotekowa, jakieś dziwne pokoje, które służyły chyba do konferencji czy coś. Po prostu wszystko! I co najlepsze, to wszystko miałyśmy za free!
Szłyśmy przez jasny korytarz oświetlany, przez lampki na ścianach, kiedy nagle na drodze pojawił się gość.
- przepraszam dziewczyny, ale jest już późno, więc proszę, udajcie się do pokoju- Powiedział po polsku niski brunet w zielonym garniaku. Rikki popatrzyła na mnie pytająco, Fiu, dobrze, że chociaż ja znam trochę polskiego
- Przepraszamy, już idziemy do siebie- grzecznie odpowiedziałam i z przyjaciółką wyminęłyśmy faceta. Wparowałyśmy do pokoi chłopców, ale stanęłyśmy jak wryte patrząc na naszych chłopców. Mieli na sobie tylko bokserki, ale jakie...Bosh, gdybyście to widzieli. Justin miał takie seksowne białe z fioletowymi napisami a Chris czarne z mocnymi czerwonymi napisami.
- Ale wy seksowni- Zamruczała Rikki wtulając się w bruneta.
- haha, no wiemy!- Parsknął Chris, ale nie zdążył nic więcej powiedzieć, bo Rikki zatkała mu usta swoimi.
- fajnie, teraz będą się lizali chyba z pół godziny! Choć na balkon- Syknął Justin i poszliśmy we wskazane miejsce. Widok był nieziemski. Latarnie rozświetlały miasto jak księżyc w piękną noc.
- Wiesz, że ta rzeka to Wisła, a to jest wzgórze Wawelskie. To miejsce było rezydencją królów polskich, gdzie w Zamku na Wawelu odbywały Sie koronacje oraz wszystkie najważniejsze uroczystości- Zapowiedział mi chłopak spoglądając na widok.
- Widzę, że podszkoliłeś wiedzę o Polsce
- tak, lubie poznawać kraj i miasto, w którym daje koncerty...A Kraków to naprawdę piękne miasto.
- tak, też tak myślę, a kiedy będziesz dawał koncert?- Spytałam bruneta siadając na ławeczce przy ścianie balkonu
- Koncert daję jutro...Podobno, kiedy media wygłosiły, że tu przyjeżdżam, fanki od razu wykupiły bilety...
- jej, fajnie...A to ma być na rynku głównym tak?
- Tak, będzie tam specjalna scena, trochę ją powiększyli podobno dla mnie:).
- haha, to fajnie, a o której grasz?
- O 16 jeszcze jedziemy do studia jakiegoś by trochę poćwiczyć, a o 17:00 koncert. Ale stąd do rynku mamy jakieś 2 min.- Powiedział siadając koło mnie i śmiejąc się.
- Aha, to fajnie, mam nadzieję, że fanki będą zachwycone...
- Na pewno, powinny ci dziękować, bo gdyby nie ty, to bym tu nie przyjechał
- W sumie, to dzięki Sabinie. To ona napisała do Ciebie taki list i mnie to po prostu wzruszyło- Powiedziałam i posłałam mu lekki uśmiech.
- Wiesz, czego ja dawno nie robiłem?
- Czego?
Ten uśmiechnął się łobuzersko i chciał mnie pocałować, ale ja przekręciłam głowę i pocałował, ale mój policzek
- Ej no! Wiesz jak mi tego brakuje! Ty masz takie słodkie usteczka, że aż chce się je schrupać! Od rana cię nie całowałem! W sumie to od kilku dni!- Wyburczał krzyżując ręce. Oj, jak ja lubiłam jak on się tak złościł...Miał taką słodką minę.
- To nie ty mnie pocałujesz, tylko ja Ciebie!- Powiedziałam i rzuciłam się na niego< bez skojarzeń>. Pocałunek był długi i bardzo zmysłowy. Pochłanialiśmy każdą cenną minutę. Justin przejął inicjatywę i położył mnie na ławce dalej całując.
- Ałć!- Krzyknęłam przerywając pocałunek i odrywając się od niego. Już tłumaczę, dlaczego:). Kiedy Justin mnie kładł, znaczy sama się kładłam walnęłam się głową o ławeczkę.
- przepraszam- Powiedział trochę speszony.
- Nie szkodzi- Syknęłam i ja pociągłam go za sobą wbijając się w jego usta. Ten pocałunek był bardziej delikatny i czuły. Justin ma genialne i miękkie usta. Gdybym mogła, nie odrywałabym się od nich nigdy!:P, Ale jak to zawsze bywa ktoś nam przerwał.
- Hej, Nikki, idziemy do pokoju!- Powiedziała i odciągła Justina ode mnie.
- Ej, my wam nie przeszkadzaliśmy!
- Gwiazdorku twoja mama tu była i kazała nam wrócić
- No, chyba, że tak!- Syknął i wyszliśmy z balkonu.
Pożegnałyśmy się z chłopakami< oczywiście całusami> i wróciłyśmy do pokoju.
nreszcie jesteście!
- Przepraszamy, zasiedziałyśmy się- Powiedziała Rikki.
- No w porządku. I jak wam się podoba hotel?
- Jest piękny
- Tak, i tyle tutaj tego wszystkiego...Cudowny- Powiedziałam uradowana.
- Cieszę się. Słuchajcie, bo jutro Justin ma dużo roboty rano, a więc, może wy z Chrisem, poszlibyście pozwiedzać Kraków. Oczywiście z ochroniarzem.
- To wspaniały pomysł!- Krzyknęła Rikki.
- Tak, a...Moglibyśmy być bez ochroniarza?- Spytałam niepewnie.
- No nie wiem, obiecałam twojej mamie...
- Nic nam nie będzie, przecież fani kochają Justina, nie nas...
- Ale was znają.
- Będziemy ostrożni...- Zrobiłyśmy minę słodkiego szczeniaczka.
- No zgoda, ale musicie być w hotelu, o 16, bo potem jedziemy na próbę i na koncert.
- Jasne, dziękujemy- Powiedziałyśmy. Pattie udała się do swojego pokoju a my po wzięciu prysznica< oczywiście osobno> i ubraniu się pidżamy wskoczyłyśmy do łóżka. Rikki oglądała jakieś polskie kanały, ale potem przełączyła na MTV a ja siedziałam na laptopie. Na facebooku napisałam do Sabiny, bo była dostępna.
N- ja
S- Sabina
N- Cześć, co tam słychać?
S- Hej, nic ciekawego, ale za niedługo do szkoły:( A u ciebie? Dobrze się leciało? Jak ci się podoba Polska?
N- No my też za niedługo do szkoły, dokładniej to 9 września a wy? A lot przeleciał super! I Polska bardzo mi się podobaJ
S- My 1 wrzesnia:P To fajnie, że ci się podoba, Polska rządzi!:) Hahaha a jak koncert? Znaczy, o której ma być? Bo ja zapomniałam
N- O 17:00 a co jedziesz?
S- Coś ty! Nie mam kasy! Życzę miłej zabawy, będę was oglądać w TVJ Przynajmniej tam zobaczę Biebera
Kurczę, tak chciałam jej powiedzieć, że do niej przyjedziemy, ale nie mogłamL. Tak mnie to korciło, że ja nie mogęJ.
N- Hehe, jeszcze pójdziesz na jego koncert:P
S- Taaa, w przyszłym życiu, no dobra, koniec z tym. A Justin umie jakieś słowa po Polsku?
N- Umie, coś tam umie. Kilku go nawet sama nauczyłamJ
I tak sobie pisałyśmy, chyba do 3 nad ranem. Później ona musiała kończyć, bo ją mama zganiała z komputera. Ja sama byłam padnięta, więc bez problemu odpłynęłam do krainy snów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz